---
Spacerowaliśmy spokojnie, między drzewami, znajdując to właściwe. Pociągnąłem mulata za rękę i usiedliśmy na trawie. Wyjąłem koszyk, świeczki już dawno były rozstawione i zapalone. Wziąłem wino i je odkorkowałem. Rozlałem nam trunek do kieliszków, patrząc w oczy mulata. Za dziesięć minut dwunasta. Księżyc jest dzisiaj w pełni, wszystko cudownie. Z nim jest wszystko cudowne. Jego tęczówki, tak cudownie błyszczały w świetle księżyca. Był taki piękny. Jak zawsze, z resztą.
*
-Zayn, bo muszę Ci się do czegoś przyznać.
Spojrzał na mnie, zaintrygowany.
-Kocham Cię- szepnąłem, nie chcąc psuć atmosfery. Spuściłem głowę w dół, czując jak szkarłat zalewa moje policzki. Nie usłyszałem jednak żadnej odpowiedzi. Odważyłem się spojrzeć ponownie na bruneta i nie pożałowałem, poczułem, jak jego miękkie wargi muskają moje. Spojrzałem w jego oczy, napawając się tą chwilą. Była cudowna. Najlepsza z wszystkich. Mój chłopak i j... Chwila, czy mogłem go nazwać swoim chłopakiem? Owszem całowaliśmy się, ale.. Nie był to związek.
-Kocham Cię- odszepnął.- Przed nami cudowne życie.
Spojrzałem na niego pytająco.
-Bo spędzimy je razem, kochanie.
Serce załomotało mi w piersi. Kochał mnie. I.. Chciał być ze mną. Zawsze. Przez resztę życia. To była cudowna chwila. Jedna z wielu. Bo spędzone będą razem. Uśmiechnąłem się i czule pogłaskałem Zayn'a po policzku, po czym złożyłem tam mokrego całusa.
-Je t'aime et je suis content de passer le reste de leur vie ensemble, bébé.*
Wykrzywił się, nie rozumiejąc, co do niego mówię. Parsknąłem śmiechem, kiwając z niedowierzaniem głową. Boże, nikt nie umie języka francuskiego?! To język miłości do cholery.
-Je t'aime aussi, bébé, et je sais très bien ce que vous parlez de moi.*
Otworzyłem szeroko oczy, wybuchając śmiechem. Zayn pokazał mi język, a ja poczochrałem jego włosy.
-Kocham Cię, Zayney.
-Ti amo, Nialler, amo.***
*
>>NARRACJA 3OSOBOWA<<
Chłopcy wrócili do domu, uśmiechając się. Doskonale wiedzieli, że darzą się prawdziwym uczuciem i długo bez siebie nie wytrzymają. Długie życie przed nimi. Zdawali sobie sprawę, z tego, że będzie trudno. Nie wiedzieli, jak zareaguje Simon i fani. Jednak chcieli spróbować. Kochali siebie i nawet, jeśli byliby zmuszeni do odejścia z zespołu, byli gotowi zaryzykować. Chcieli, by ich przyszłe życie było w kolorach tęczy. Ale w każdym odcieniu. Chcieli mieć mnóstwo ciepłych dni, a tych zimnych i burzliwych, prawie w ogóle. Bo cóż to byłby za związek bez kłótni, rozstań i powrotów? Przecież ludzie muszą się kłócić, bo dopiero wtedy zdają sobie sprawę z tego, ile naprawdę dla siebie znaczą. A Zayn i Niall znaczyli dla siebie bardzo, bardzo dużo. Znaczyli dla siebie wszystko. Wszystko i jeszcze więcej.
Larry4ever
---------
Dotarliśmy do końca tego Bromance'a. Szczerze... To epilog mi sie jako jedyny podoba ;/
Dobra, zostawiam go Wam ;)
*Kocham Cię i cieszę się, że spędzimy razem resztę życia
**Też Cię kocham, skarbie i doskonale wiem, co do mnie mówisz.
***Kocham Cię, Nialler, kocham.
Jagoda, odpowiedziałam na Twój komentarz z lekkim opóźnieniem xD
Nie mogę się doczekać, aż dodasz rozdział :*
Mam nadzieję, że mi go zadedykujesz.
Rose Grant, za co mnie kochasz? Hahha, ja Ciebie też, skarbie :*
Congratulations, już jutro macie rocznicę :****
Moja dopiero w kwietniu ;/
Chyba najsłodszy epilog jaki kolwiek czytałam <3
OdpowiedzUsuńO nie właśnie mi przypomniałaś, że mam sprawdzian po feriach z francuskiego [*]
Super..jak zawsze xdd
OdpowiedzUsuńDziekuje
OdpowiedzUsuńdziekuje, że napisałaś mi tego imagina!
jest przepiękny i jestem zaszczycona, ze ogólnie spełniłaś moją prośbę:3
kocham cię!
^^
XD
I przepraszam,ze nie ma rozdziału x.x
mialam go dodać ale ostatnio 2 dni nie bylo prądu
a jak napisalam to znowu go wyłączyli
mialam napisany, niezapisany rozdział, chciałam go dodać a tu sie wylacza
i mialam go wczoraj napisać ale bylam nie do życia i meega chora
a dzis nie dodam bo ide na urodziny + nocowanie xD
ja lece
piekny epilog
pozdro- Jagoda xD
HEJ :)
OdpowiedzUsuńPo tak długiej przerwie zapraszam do mnie na rozdział :)
http://i-anger-pain-hate-and-one-direction.blogspot.com/2014/01/rozdzia-xx.html