piątek, 28 marca 2014

#3 Niall

Dla Jagody :* Wszystkiego naj <3
---------------------------------------------------
Nagle z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek. Zaczęłam się pakować. Wszyscy już wyśli z sali, prócz mnie i Horan. Nauczycielka nie zauważyła nas i zamknęła klasę. Zostałam zamknięta w sali z chłopakiem w którym byłam zakochana a który był moim największym wrogiem. Podbiegłam do drzwi i zaczęłam w nie uderzać. Nikogo tam nie było, wszyscy już skończyli lekcje. Jak się nie pozabijamy będzie dobrze.
-Uspokój się!- powiedział nagle chłopak- Wszystko będzie dobrze.
Zignorowałam go i wyciągnęłam telefon z kieszeni żeby zadzwonić po pomoc. NIE MAM ZASIĘGU
-Masz telefon przy sobie?
-Pewnie, że tak.
-Daj mi go.
-Nie ma mowy!
-No daj chce zadzwonić po pomoc.
-No dobra. Masz i nie panikuj.
Wyciągną komórkę z kieszeni i mi ją podał. Chwyciłam telefon i spróbowałam go odblokować.
-On jest wyłączony.
-Wiem- Powiedział z drwiącym uśmiechem- Uspokój się wreście!
-Nie rozkazuj mi!
Ściągnęłam krzesło z ławki i postawiłam je na podłodze. Stanęłam na nim sprawdzając czy złapie zasięg wysiadając rękę do góry. Nagle straciłam równowagę i już myślałam, że upadnę na ziemie gdy poczułam jak Niall obejmuje nie pozwalając upaść. Wziął mnie na ręce i mocno przytulił do siebie. Zdezorientowana objęłam go za szyję wtulając się. Gdy już czułam się pewnie i bezpiecznie, poluzowałam uścisk. Horan nadal przytulał mnie mocno do siebie. Zaczęłam czuć się trochę niezręcznie.
-Dziękuje.- szepnęłam- Możesz mnie już puścić? – zapytałam trochę głośniej.
-Tak.- powiedział i postawił mnie.
Gdy tylko moje nogi dotknęły podłogi odsunęłam się lekko od chłopaka.
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Jesteś dla mnie zbyt ważna. Nie mogłem pozwolić ci upaść.
Podeszłam do Niall’a i przytuliłam go mocno, całując w policzek dziękując mu raz jeszcze.
Usiadłam na podłodze. Horan usiadł koło mnie. Oparłam głowę o niego i zamknęłam powieki. Byłam już zmęczona. Po chwili chłopak delikatnie objął mnie ramieniem.
-Spodziewałaś się tego?
- Czego?
-No, że będziemy tu tak razem spokojnie siedzieć.
-Nie. Myślałam, że się tu pozabijamy.
Oboje zaśmialiśmy się cicho. Niall wstał z podłogi i włączył muzykę z telefony. Podał mi rękę i pomógł mi wstać. Przytuliłam się do niego. Zaczęliśmy się delikatnie kołysać.
-Nie umiem tańczyć.- szepnęłam cicho.
-Nic nie szkodzi. Ja też.- powiedział uśmiechając się.
-Wiem.- Zaśmiałam się.
Spojrzałam na niego. Nasze oczy spotkały się. Miał je takie cudowne. Nagle pochylił się i delikatnie mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Nagle usłyszeliśmy jak ktoś otwiera drzwi. Odsunęliśmy się szybko od siebie i spojrzeliśmy w tamtą stronę. Była to sprzątaczka. Uratowani. Ale mogła przyjść chwilę później. Wzięłam szybko swoją torbę i podeszłam do „wybawicielki”.
-Co Wy tu robicie?- spytała zaskoczona.
Po krótce wyjaśniłam jak zostaliśmy zamknięci w Sali przez nauczycielkę. Podziękowaliśmy za „uratowanie i szybko wyśliśmy z sali. Horan obioł mnie ramieniem przytulając do siebie. Pocałował mnie jeszcze raz i opuściliśmy budynek szkoły. Chłopak odprowadził mnie do domu. Stojąc przed mieszkaniem powiedziałam:
-Kocham Cię i to już od dawna.
-Ja ciebie też.
-To czemu zachowywaliśmy się jak najwięksi wrogowie?
-Bo oboje baliśmy się powiedzieć drugiej osobie co naprawdę czujemy bojąc się jej reakcji.
Pocałował mnie jeszcze raz na pożegnanie i poszedł do domu.
*
Następnego dnia wszyscy się nam dziwili jak jednego dnia z największych wrogów staliśmy się najszczęśliwszą parą pod słońcem. Jednak ludzie mówiący „Od nienawiści, do miłości.” maja rację. Kocham go i jestem z nim szczęśliwa ale niektóre nawyki po wrogości do siebie mam nadal zostały ale staramy się z tym walczyć.
OppS
---------------------------------------------
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochana :*
No i standardowo:
Spełnienia marzeń,
Dużo dużo zdrowia (i żeby wszystko było dobrze z Ta twoją nogą :*)
Oczywiście spotkania 1D a szczególnie Horanka <3
 Dużo szczęścia a w szczególności w miłości :*
I jeszcze raz wszystkiego NAJLEPSZEGO!    

   

Niall

Imagif dla Jagody :)

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ;D
Żebyś spotkała 1D ;3

--------------------------
Niall; No hej
Ty:Niall?
Niall:Tooo ja
Ty:CO?
Niall:No..
Ty:Nie wierze..

Niall :To uwierz.
Ty:Chwila..Hm...
Chcesz czekoladę?


Ty:To już na pewno ty! ;3
Niall:No ja ! 







----------------------
Takie dziwne ale cśśś

Horanowa<3

Niall

Dla najwierniejszej czytelniczki :)
PIOSENKA
-------
Osiemnaste urodziny, to zawsze najlepszy czas w życiu człowieka. Wkracza się w pełnoletność, bawi się. Ja należałam do typu imprezowicza. Kiedy tylko skończyłam szesnaście lat, wyrywałam się na każdą imprezę, na jaką tylko mogłam. Stało się tak po śmierci rodziców. Lou - mój brat - nie potrafił mnie przypilnować. Miał swoje obowiązki. Nie miałam mu tego za złe. Był świetnym bratem, tylko nie miał czasu mnie niańczyć. Chodził na studia, do pracy, a po drodze musiał znaleźć czas dla Eleanor. No i oczywiście Harry'ego. Nigdy nie rozumiałam, co łączy te dwójkę. Tak silna więź.. Zbyt silna na przyjaciół. A jednak, Lou miał Elkę - swoją dziewczynę. Była piękna, mądra, zabawna. Lubiłam ją. Fajnie się gadało. Louis utrzymywał mnie, czasem Haz lub El się mną zajmowali, dopóki nie ukończyłam szesnastego roku życia. Potem już sama o siebie dbałam. Poznałam nowych przyjaciół, na których mogłam polegać i wychodziłam z nimi do klubów. Teraz, gdy kończę osiemnaście lat, moje życie jest inne. Razem z Louis'em przeprowadzamy się do Londynu, gdzie będzie miał łatwiejszy dostęp do uczelni. Harry jedzie z nami. Elka mieszka pod Londynem, skąd będziemy mieć do niej, dosłownie, dwie minuty drogi. Ja będę mogła częściej spotykać się z przyjaciółmi, którzy w Londynie mieszkają. 
Och, nie wspomniałam, kim są moi przyjaciele.
Cóż, jest nas sześć osób. Nate, Rebecca, Nina, Alex, Chris.
Czasami dołącza Harry i Lou. Z nim mam bardzo dobry kontakt. Z jego przyjaciółmi także. Tylko niestety mieszkają w różnych częściach Anglii. Harry jest z Holmes Chapel, Liam z Worvelhampton, a Zayn z Bradford. Jest jeszcze Niall, on mieszka w Mullingar w Irlandii. Tak, dobrze myślicie. To BYŁO One Direction. Już nie koncerują, ale nadal się przyjaźnią. Tylko mieszkają w swoich miastach. 
Wracając...
Ja nazywam się Jagoda Tomlinson i mam osiemnaście lat. Dzisiaj. I dzisiaj jadę do klubu, zaszaleć. Jak to się skończy? Nie wiem.
*
Ostre promienie słońca poraziły moje oczy.
-Auaaaa- jęknęłam, czując pulsujący ból w czaszce. Wygrzebałam się z wygodnego łóżka i poszłam do kuchni. Zaczęłam przeszukiwać szafki, poszukując aspiryny, ale niestety nie znalazłam.
-Proszę- usłyszałam za sobą, znany głos. Odwróciłam się i musiałam zbierać koparę z ziemi.
-Niall!- krzyknęłam, rzucając się chłopakowi na szyję.-Co ty tu robisz?!
-Cześć, młoda. Miałem być wczoraj, na twojej osiemnastce, ale samolot miałem dopiero w nocy, a ty już słodko spałaś. Więc Cię nie budziłem.
Wzięłam od niego tabletki i popiłam dużą ilością wody.
-Wszystkiego najlepszego- powiedział, podając mi mały pakunek. Zdziwiona przyjęłam podarek, patrząc nań podejrzliwie.-Spokojnie.
-Mówiłam, żadnych prezentów- mruknęłam, po czym rozerwałam papier.
Moim oczom ukazał się śliczny wisiorek.( otwierane). W moich oczach stanęły łzy. Wzruszona pocałowałam jego policzek.-Jest wspaniały, dziękuję.
Od razu go założyłam. Jeszcze raz przycisnęłam wargi do rozgrzanego policzka Horana i się zarumieniłam, bo właśnie do kuchni wszedł mój brat, Harry, Liam i Zayn.
-Uuuu....!- zawył Malik, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
-Horan, odwal się od mojej siostry.- mruknął zaspany Tommo, a ja zachichotałam. Nigdy nie pozwoli, by ktoś mnie skrzywdził. Do pomieszczenia wpadł Chris, a ja wybuchnęłam śmiechem, widząc jego sterczące na wszystkie strony włosy i spodnie obrócone na drugą stronę. Nie mówiąc już o nieziemskim brzuchu, któego postanowił nie zakrywać bluzką. Podszedł do mnie i cmoknął w usta, po czym skierował się do szafki, wyciągając szklankę.
-Skąd ty się tu wziąłeś?- spytał zdziwiony Niall. 
-Chrisiee.. znowu tu spałeś?- jęknął Lou.
-Oj, braciszku, daj spokój. Teraz jestem pełnoletnia.
-Jak Was wtedy przyłapałem, nie byłaś.
-To było pół roku temu!- jęknęłam.
-Mniejsza z tym. Tak, LouLou, znowu tu spałem.
-CHRISTOPHER! Nie zwracaj się do mnie tym zwrotem.
-Czemu LouLou?- zażartował mój chłopak, wycofując się w tył.
-Jagoda, pożegnaj swojego chłopaka, bo więcej go nie zobaczysz.
-Spróuj go tknąć, a zrobię Ci krzywdę w nocy.
-Grozisz mi?
-Yep.
-Jestem siedem lat starszy- pokazał mi język.
-Taa.. Widać...
-Co masz na myśli?- zmrużył oczy. Teraz, to ja się wycofywałam.
-Umysłowo, to Ty jesteś płodem- wyszczerzyłam ząbki i uciekłam z pomieszczenia, razem z Chris'em.
-JAGODA!-zawołał rozbawiony Tommo.
-WIEK TO TYLKO LICZBA, BRACISZKU!- zaśmiałam się, zamykając sypialnię na klucz.
*
-Mamo, jak to się stało, że zaczęłaś się spotykać z tatą?
-Przez przypadek. Po prostu się zakochałam.
-Oh. Rozumiem. Cudowna historia. Kocham Was.
Malwina pobiegła na górę do swojego pokoju,a my się zaśmialiśmy. A Dominik zniknął w kuchni. Mamy cudowne dzieci.
//L.
---------------
Wszystkiego najlepszego, kochanie! ;*
Mam nadzieję, że CI się podobał, bo się nad nim troszkę męczyłam.
A więc, Jagoda.. :)
Zdrówka, szczęścia, pomyślności, duuużo pieniędzy, spotkania 1D, wyjścia za Niall'a, słodyczy od groma, spełnienia marzeń i czego dusza zapragnie. :*
OD Domininiki ;****

wtorek, 25 marca 2014

Takie tak :)


Niall: Podobasz się Louis'owi!
Ty: Nie prawda!
Niall: Kiedy przechodzi obok ciebie to się do ciebie tak szeroko uśmiecha!
Ty: Nie prawda!
*Przechodzi Lou*


Louis: Ooo, cześć [T.I]
Niall: I co?


OppS

---------------------------------
Aua moje nogi. Jestem padnięta :(
Niedawno wróciłam z treningu :) 
Macie :D Wstawiam wam jakąś głupotę :P
Przepraszam ale ostatnio nie mogę się na niczym skupić
 i pisze bzdury XD 
Piszcie na asku :))
Chętnie poodpowiadam :D
Ciekawa rozmowa z Domi XD

poniedziałek, 24 marca 2014

ROZDZIAŁ X

W ramach rekompensaty, że tak długo mnie nie było, postanowiłam sprężyć dupę i taaa daaaaaam! Macie rozdział już dzisiaj. 
Z DEDYKACJĄ DLA JAGODY ORAZ BIANKI <3 Dziękuję, że mnie wspieracie. 
--------
Siedziałam na krzesełku, obok Niall'a i patrzyłam nań z troską. Miał niezłego siniaka, i to tylko dlatego, że stanął w mojej obronie. Do gabinetu wszedł lekarz, który zaszył łuk brwiowy blondyna i dał mu jakieś tabletki, na poprawę czegoś tam. Gdy wyszliśmy z szpitala dostał opieprz, że niepotrzebnie się pakował w to wszystko, a ostatecznie rzuciłam mu się na szyję. Przygarnął mnie do siebie, mocniej, a ja zaszlochałam.
-Niall, kretynie, martwiłam się.
*
-Toooori!- mruknął blondyn, opierając głowę na moim ramieniu.
-Co jest, żarłoku?
-Ej!- oburzył się.
-Sorka. No co?
-Bo...
-Wyduś to z siebie, Horan.
-Umówisz się ze mną?- szepnął mi na ucho, a przez moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz. Odwróciłam się do niego przodem. Moje oczy błyszczały z podekscytowania. Przytaknęłam.
Chłopak uśmiechnął się, a ja utonęłam w błękicie jego oczu.

Stałam przed lustrem w moim pokoju i oceniałam swój wygląd.
-Wyglądasz przepięknie, siostra.
-Dzięki. Alan..
-Tak?
-Co jest między Tobą, a Austin'em?
Chłopak momentalnie się spiął.
-Wiesz, że ja nie mam nic przeci..
-Spałem z nim.
-Co? Jak to?!
-Nie wiem.. Jakoś tak wyszło. Od początku wiedzieliśmy, że nie jesteśmy ani przyjaciółmi, ani parą. Byliśmy pomiędzy, ale..
-Ale?
-Ja się chyba w nim zakochałem.
-To wspaniale. On jest dobrym człowiekiem, trafiłeś na dobrą osobę. Ale co z Jennifer?
-My już nie jesteśmy razem.
-I nic mi nie powiedziałeś?! Foch!- odwróciłam się, śmiejąc się niemożliwie.
-Teraz mówię. Zerwałem z nią dwadzieścia minut temu.- zaśmiał się. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się.
-Będziecie szczęśliwi.
Alan zarumienił się wściekle.
*
-No Tooooooooori! Chodź!
-Niall, nie! Mam lęk wysokości!
-Będę Cię trzymał. Proszę? „Ani sekundy dłużej nie wahaj się.”
-Zgoda- mruknęłam, a chłopak splótł nasze palce i pociągnął mnie na London Eye.

Nie patrz w dół, nie patrz w dół, nie patrz w dó... cholera! Ale wysoko! Jezu Chryste! Niall'u James'ie Horan'ie zginiesz marnie! Przyczepiłam się do jego ramienia mocniej, a chłopak zaśmiał się, obejmując mnie. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi, a mój oddech powoli wracał do normy. NIGDY WIĘCEJ. Poczułam jak usta Niall'a muskają płatek mojego ucha.
-„And You Make Me Strong”- zanucił, a ja spojrzałam w jego oczy. Uśmiechnął się tak pięknie, a ja już świata nie widziałam. Liczył się tylko on, ja i ta chwila.- „Znowu ktoś woła SOS, ty z autopsji znasz to lecz, po co nam zawahania stan? Potrzebujemy zmian. Życie może być, jak lunapark. Miej odwagę, by nacisnąć start. Życie może być jak niezły film, celebruj każdą z chwil. Nawet sekundy dłużej nie wahaj się..
-Gdyby tak zapomnieć o..
Zasadach co..
Trzymają w klatce nas..
Gdyby tak, jak w stereo..
Usłyszeć głos, co ciągle woła..
-Unieś się nad ziemię, unieś się nad ziemię, unieś się nad ziemię...
-Wysoko tak..”*
Uśmiechnęliśmy się. Nasza piosenka. Objął mnie mocniej, a ja się w niego wtuliłam. Oglądaliśmy zachód słońca. Najpięknieszy widok, jaki w życiu widziałam. Najlepsza chwilia w całym moim życiu, z najlepszym chłopakiem na świecie. Niall jest cudowny. Boję się tylko, co będzie, gdy pozna moją przeszłość. Gdy się dowie o ojcu. Nie chcę, by odszedł. Kocham go nad życie. Tylko z nim czuję się 3 metry nad niebem. I mam nadzieję, że tak już pozostanie.
*
Promienie słońca, wpadające do mojej sypialni, rozbudziły mnie. Z uśmiechem na ustach, poszłam się przyszykować do szkoły. Za chwilę będzie tu Austin. Lub już jest, jeśli nocował u Alan'a. Cieszę się, że przynajmniej jeden z nich się przyznał. Ubrana, zapukałam do pokoju brata. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc weszłam do środka. Widok, który zobaczyłam był tak słodki, że omało się nie przewróciłam. Austin leżał wtulony w mojego brata, a ten bawił się jego włosami. Uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył.
-Słodko razem wyglądacie, ale spóźnimy się do szkoły.
-Jasne, już go budzę- szepnął, po czym nachylił się nad Aus'em.-Kochanie, wstawaj. Musisz iść do szkoły.
Brunet zaczął macać twarz mojego brata, i wciskał mu palec na nosie.
-Kotku, co ty robisz?
-Szukam wyłącznika.
Przewróciliśmy oczami, a Austin powoli zaczął uchylać powieki.
-Victoria!- pisnął, a ja wybuchnęłam śmiechem- Co t..tty tu robisz?
-Mieszkam? Austin, pogadamy po drodze, za dwadzieścia minut mamy lekcje!
-Dobra..- zwlokł się z łóżka, a ja cicho westchnęłam, siadając na jego skraju i całując braciszka w policzek.
-Jak randka?
Uśmiechnęłam się, czując, jak wznoszę się kilka metrów wyżej. Nie były słowa tutaj potrzebne.
*
-Austin, słuchaj. Akceptuję fakt, że spotykasz się z moim bratem, ale błagam. Wiesz, że wolę być wcześniej w szkole.
-Dobra.. Ej, czy to nie Niall?- wskazał na blondyna pod szkołą, który na mój widok szeroko się uśmiechnął. Cmoknęłam Austin'a w policzek, żegnając się krótkim „pa” i pobiegłam do swojego chłopaka, niemal rzucając mu się w ramiona.
-Stęskniłem się za Tobą.
-Ja też, kochanie.
- - - - -
Mrozu- 1000 m nad ziemią (kocham <3)
P.S. Znów zmieniłam obrazek XD teraz są już wszyscy ważni bohaterowie.

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział IX

Tralalala..
Na śmierć zapomniałam wstawić ten rozdział! Przepraszam x.x
Nadrobię to, I promise. Tylko.. Jestem dopiero w 1/4 X więc nie wiem, kiedy będzie. Mam te zabiegi, więc wiecie.. Nom. Za tego Zouis'a też nie potrafię się zabrać. Skończę go w tym tygodniu obiecuję. Jedno jest pewne. Malwina w tym tygodniu dodaje, bo jak nie, to jej łeb urwę.
Lolz, mam już napisaną drugą część innego opowiadania, a za te się zabrać nie umiem.. What the fuck? O.o
Whatever, zapraszam na rozdział IX
PS.Chyba umarłam, jak to pisałam XDD
------
Rozdział IX
*Austin*
Po wylądowaniu z powrotem w Londynie szturchnąłem Tori, by się obudziła. Dziewczyna mruknęła niezadowolona i ponownie odpływała w krainę morfeusza. Zaśmiałem się cicho i nachyliłem nad nią i ucałowałem jej policzek.
-Toooori, maleńka. Wstawaj, jesteśmy w Londynie.
Jak na zawołanie otworzyła szeroko oczy, wyraźnie zdziwiona.
-Jak? Przecież dopiero wylatywaliśmy z Katowic...
Pokręciła z niedowierzaniem głową, a ja zaśmiałem się w głos. Złapałem ją za dłoń i splatając nasze palce opuściliśmy samolot. Dziewczyna naprawdę była zmęczona, dlatego postanowiłem, że wezmę ją na barana. Puściłem jej dłoń i ukucnąłem przed nią, tyłem.
-Wskakuj.
-Chyba sobie żartujesz.
-No już.
Dziewczyna otworzyła oczy ze zdziwienia i nadal nie ruszyła się z miejsca. Dlatego złapałem ją pod kolanami i wziąłem. Pisnęła zaskoczona i oplotła rękami moją szyję. Wtuliła się w moje łopatki, a ja dumnie szedłem z dziewiętnastolatką na plecach. Och, co za dzieciak.
-Dziękuję, kocham Cię- szepnęła i pocałowała mnie w policzek.
Serce zatrzepotało mi w piersi, a na twarzy zagościł szeroki uśmiech.
*
Położyłem śpiącą Tori na jej łóżku i zacząłem rozbierać. Zdjąłem jej koturny i sukienkę, ubierając w koszulkę jej brata. Westchnęła cicho, przekręcając się na bok, a ja przykryłem ją kołdrą. Moja mała śliczna perełka. Ekchem. Ostatniego zdania nie było, jak coś. Wyszedłem z jej pokoju i oparłem się plecami o ścianę. Po chwili poczułem miękkie usta na policzku. Złapałem się za serce, po chwili wybuchając śmiechem.
-Alan!
-Też się cieszę, że Cię widzę, młody.
-Tęskniłem za Tobą.-chłopak przygarnął mnie do uścisku, a ja schowałem głowę w zagłębieniu jego szyji. Chłopak ucałował mnie we włosy, a ja westchnąłem cicho. Nigdy nie zrozumiem, co jest między nami. To skomplikowane. Jesteśmy więcej niż przyjaciółmi, ale mniej niż parą. On ma dziewczynę, ja zabiegam o względy Vicki, a gdzieś po drodze spotykam się z jej bratem. I to cholernie dziwne uczucie w środku, gdy przy nim jestem. Odsunąłem się od niego i spojrzałem mu w oczy. Myślał o tym samym. Nie mam pojęcia, co mną kierowało, ale po prostu przycisnąłem swoje wargi do jego. Zszokowany chłopak, przeniósł swoje ręce na moje biodra i przycisnął do ściany, pogłębiając pocałunek. Zacisnąłem palce na materiale jego koszulki, kiedy całował moją szyję. Poczułem, jak wgryza mi się w skórę i byłem niemal pewien, że zostawił mi malinkę. Pięknie. Przycisnąłem go bliżej siebie, mrucząc coś i przyciągnąłem go do ponownego pocałunku. Tak dziwnie było całować chłopaka, a jednocześnie tak przyjemnie. Nie chciałem, by to się kończyło. Chłopak otarł się o mnie, a ja jęknąłem do jego ust. Nie przestając go całować, wciągnąłem nas do jego sypialni.
*
-O czym myślisz?- zapytał szeptem, bawiąc się moimi włosami.
-O tym, co się stało przed chwilą- podciągnąłem się na łokciu, by spojrzeć na niego.- Żałujesz?
Wydawał się zastanawiać nad odpowiedzią. Przez jego twarz przebiegło wiele emocji, zatrzymując się na szczęściu.
-Nie... W życiu! A ty?
Wydawał się zmartwiony. Potrząsnąłem przecząco głową, uśmiechając się.
-Nie- szepnąłem, po czym musnąłem jego usta. To było takie dziwne.

Przeciągnąłem się i wyszedłem z łóżka, szukając moich ubrań. Ciekawe.. Koszula była na szafie.. Huh, co tu się działo. Wciągnąłem dżinsy, koszulę zostawiłem, tam gdzie była, a w zamian zabrałem jakąś koszulką Alana. Chyba nie będzie zły. Spojrzałem na niego pogrążonego we śnie i wyszedłem z pokoju. Bez pukania wszedłem do sypialni Tori, budząc ją, by ruszyła swoje cudowne cztery litery i poszła się ubierać do szkoły. Jak zwykle nie obyło się bez przekleństw pod moim adresem.

-Wow.- Tyle zdołałem wydukać, gdy Tori opuściła łazienkę. Biała koszula, grafitowa spódnica i w tym samym kolorze kilkucentymetrowe szpilki. Mocno podkreślone oczy i krwistoczerwone usta.- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją przyjaciółką.
Dziewczyna zaśmiała się i chwyciła marynarkę w kolorze grafitu. Nagle do pokoju wszedł Alan. Jezu, jak on wygladał z rana. O Bożeee..
-Alan, coś taki zadowolony, braciszku? Co żeś tam wyprawiał u siebie?- chłopak mruknął coś niewyraźnie, a na moje policzki wkradł się rumieniec. Cholera! Alan podszedł do siostry i ucałował jej policzek, kładąc głowę na ramieniu. Mrugnął do mnie, a moje policzki stały się bardziej czerwone. Posłał mi buziaka w powietrzu, a ja bez chwili wahania podszedłem i pocałowałem go w policzek. Tori to moja przyjaciółka, zaakceptuje.
Dziewczyna posłała nam zdziwione spojrzenia, ale nie skomentowała tego. Po chwili wyszliśmy przed dom i wsiedliśmy do czarnego range rover'a Alex'a.
-Co jest między Tobą, a moim bratem.
Jej pytanie sprawiło, że aż zachłysnąłem się powietrzem.
-Nic.
Na razie wiedzieć nie musi.
*
Przed budynkiem stał Niall z Josh'em. Nie mam pojęcia, co robi tu ten drugi, ale mniejsza z tym. Wyglądało to na kłótnię. Podeszliśmy do nich od tyłu, bo nie wiedzieli, że już dzisiaj przyjdziemy do szkoły. Tori oparła się o murek i zaczęła słuchać ich konwersacji. Ja bym to olał, jednak przyciągnął mnie jeden komentarz.
-Nie pozwolę Ci jej krzywdzić!
-O.. Niall bohater się znalazł! Proszę, proszę. Tori to moja dziewczyna, więc łaskawie odpieprz się od niej.
-Nie jest Twoją własnością!
-Ależ owszem. Mam ją na zawołanie.
Zauważyłem, że dziewczynie szklą się oczy. Dupek.
-Jesteś dupkiem.- Horan, czytasz mi w myślach.- Tori dowie się o każdej lasce, którą miałeś co noc!
-Spróbuj jej powiedzieć, a nie dożyjesz swoich urodzin.- chłopak złapał blondyna za szyję i zacisnął wokół niej palce. Zobaczyłem, że Horan przestaje oddychać, więc zainterweniowałem.
-Kolego, zostaw naszego przyjaciela, hm?- położyłem dłoń na jego ręce, a on spojrzał na mnie gniewnie i puścił Niall'a.
-Nienawidzę Cię, Josh- syknęła Victoria- Nienawidzę. Odejdź. Wypieprzaj z mojego życia, zanim ja Ci przywalę. NO JUŻ!- warknęła.
-Jeszcze się policzymy, Horan.
-Dotknij go jeszcze raz, a skręcę Ci kark, dupku.
Zmierzył dziewczynę wzrokiem i ruszył do samochodu. Coś czułem, że to nie był koniec kłopotów.
-Niall, nic Ci nie jest?!- usłyszałem płaczliwy głos Tori. Spojrzałem tam i zobaczyłem sinego Niall'a z wielkim limem pod okiem.

Zdaje się, że to był dopiero ich początek.
//L.

środa, 19 marca 2014

Nie byłem aż tak pijany..

Nie byłem aż tak pijany..
-Stary...tańczyłeś z ciastkiem i mówiłeś ,że jest twoim Romeo 
-CO?! xdd
Boje się co ja jeszcze wtedy robiłem...


--------
Wiem,ze trochę to takie głupie i bezsensu no ale..xd
Z kim następne "nie byłem aż tak pijany?"

wtorek, 18 marca 2014

#2.Louis


Zalogowałam się na facebook'a. Szybko przejrzałam, kto jest dostępny oraz czy nie ma, żadnych nowych powiadomień. Jak zwykle nic. Zminimalizowałam okno przeglądarki i wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni zrobić sobie obiad, po czym wróciłam do pokoju. Usiadłam przy biurku i zaczęłam robić projekt z historii. Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk nowej wiadomości. Spojrzałam na ikonę i zamarłam. Louis. Serce zaczęło mi bić mocniej, a ręce zaczęły się pocić. Od dawna mi się podobał. Z resztą.. Jak połowie szkoły. Odebrałam wiadomość. Pytał, co jest zadane na jutro. Wow, Lou odrabia zadania domowe. SZOK. Sprawdziłam książki i podałam chłopakowi lekcje. Podziękował, a ja wróciłam do pracy. Nie spodziewałam się kolejnej wiadomości, a tu proszę- plimp- nowa wiadomość. Poraz kolejny przeżyłam szok. Napisał. Znowu.
„Co robisz? :)”
„Nic takiego, w sumie to projekt z historii, a co?”
„Nie, nic. Tak tylko z ciekawości pytam :)”
„Oki..”
„[t.i]...”
„Tak?”
„Mam prośbę.. :)”
„Jaką?”
„Pomogłabyś mi z chemią? Nie bardzo rozumiem materiał.”
„Okej, nie ma sprawy.”
„To jutro u Ciebie? :)”
„Wiesz gdzie mieszkam? O.o”
„Nie. Ale mi powiesz ;)”
Umówiliśmy się i wyłączyłam neta. Byłam wniebowzięta. Szybko skończyłam projekt i pogrążyłam się w marzeniach.

Położyłam się i zaczęłam czytać książkę. Było po 22, ale nie byłam zmęczona. Całkowicie zatraciłam się w czytaniu, więc wystraszył mnie dźwięk nowego sms'a. Pewnie [i.t.p]. Chwyciłam telefon i ze zdziwieniem zauważyłam nieznany numer.

Od: Unknown
Do jutra ;*

Co do...?

Do:Unknown
Skąd masz mój numer?
Odłożyłam telefon na bok i wróciłam do lektury. Jednak przerwał mi kolejny sms.
Od: Unknown
Niech to pozostanie moją słodą tajemnicą ;)
Dobranoc, śpij dobrze <3

Nie odpisałam już, tylko zamknęłam książkę i poszłam spać. Czekał mnie trudniejszy dzień, muszę się wyspać.
*
Spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze godzinę do spotkania z Lou. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie się pomalowałam i ubrałam. Po dłuższej chwili byłam gotowa. Kilka sekund później zadzwonił mój telefon. Zerknęłam na wyświetlacz i odebrałam.
-No hej, gdzie jesteś?
-Um.. Chyba się zgubiłem. Wyjdziesz po mnie?
-Jasne, tylko powiedz, gdzie aktualnie jesteś.
-Chyba na jakims placu zabaw, bo dzieciaki się bawią.
-Okay, zaraz będę- odparłam ze śmiechem.
Rozłączyłam się i poszłam ubrać buty. Zarzuciłam na górę bluzę, a komórkę wsunęłam do kieszeni. Zakluczyłam drzwi i poszłam „uratować” Lou od dzieci. Debil.
Dotarcie na miejsce zajęło mi zaledwie kilka minut. Podeszłam do chłopaka.
-Hej.
-Hej.
-Gotowy?
-Jasne.

Wróciliśmy do domu i poszłam zrobić nam coś do picia. Czułam się trochę dziwnie w jego obecności. Poszliśmy do mojej sypialni.
-Ładnie wyglądasz- powiedział, uśmiechając się zawiadacko.
-Uhm, dziękuję- odparłam, rumieniąc się.- To.. Czego nie rozumiesz?
-Bieżącego materiału.

Usiedliśmy na moim łóżku, rozkładając na nim książki. Po jakmiś czasie, poczułam jego dłoń sunącą po moim kolanie. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć szybko ją cofnął. Byłam zdziwiona i zaczęło mi szybciej bić serce. Gdy skończyliśmy naukę, zaczeliśmy rozmawiać ze sobą na rózne tematy. Później go odprowadziłam, by się dzieciak znowu nie zgubił. Przytulił mnie, a moje biedne serce omal nie wyskoczyło z piersi. Wróciłam do domu i rzuciłam się na łóżko z piskiem. Cały czas myślałam o Lou. Nagle zadzwonił mój telefon, więc zwlokłam się z łóżka, by go odebrać. Dzwoniła [i.t.p]. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami i zaczęłysmy chichotać. Po rozmowie włączyłam komputer i weszłam na fejsa. Nie zdążyłam jeszcze przejrzeć znajomych, a już miałam ikonkę nowej wiadomości. Louis.
„Masz jakieś plany na jutro?”
„Nie”
„To może się spotkamy i pójdziemy na spacer, hm?”
„Jasne, dobry pomysł.”
„Wpadnę po Ciebie o 14.”
„Okej, tylko nie zgub się znowu ;)”
„Nie zgubię, spokojnie ;D”

Od tamtej pory pisaliśmy i spotykaliśmy się codziennie. Lou jest cudownym przyjacielem. Nigdy nie pisałam z nikim tak dużo, długo i swobodnie. Zakochałam się w nim już pierwszego dnia, gdy się spotkaliśmy, jak się okazało, ze wzajemnością. Kocham go, on kocha mnie...Zabawnie było, gdy próbował mnie zaprosić na randkę, o nie wiedział, co powiedzieć. Skończyło się na cichym „A chcesz iść na randkę? ”Zaśmiałam się i się oczywiście zgodziłam. Zakochałam się w najcudowniejszym chłopaku na świecie. Jestem zazdrosna, ale doskonale wiem, że nie muszę, bo kocha mnie równie mocno, jak ja jego. Chociaż mógł mieć każdą wybrał właśnie mnie. Zwykłą szarą myszkę.
OppS 

--------------------------------- 
Przepraszam, że tak długo nic nie dodałam. :(
Nie mam jak na razie za dóżo czasu wolnego. ;/
Ała, moje... wszystki. niedawno dopieru wruciłam z treningy XD 
I jeszcze z Czarusiem do weterynarza ;c
Dobra mniejsza o moje problemy :)
jeszcze raz przepraszam :) 

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział VIII

Z  Dedykacją dla Bianki. :)
*NIALL*
Kiedy Josh pocałował Victorię, aż mi ciśnienie podskoczyło. Stałem najbliżej, więc i usłyszałem, co powiedział. Dlaczego on do niej mówi kochanie?! Niech się lepiej odwali do mojej dziewczyny, bo jak mu przywalę, to nie będzie kolorowo. Ekhem. Ostatniego zdania nie było. Wracając, dlaczego on ją tak nazwał?
-Um.. Josh, co ty wyprawiasz?
-Tęskniłem za Tobą.
-Ja za Tobą też, ale rozstaliśmy się trzy lata temu, gdy wyjechałeś.
-Tak, wiem, ale już wróciłem!
Dziewczyna zaśmiała się i spojrzała na mnie. Wyglądało to, jak prośba, czy może go pocałować. Tylko czemu? Zabolało mnie to. Jednak wyjaśniła się sprawa tajemniczej dziewczyny Josh'a. A ja myślałem, że on jest gejem. Uhh, no cóż. Pozory mylą. Eee.. a może my też wyglądamy na gejów, skoro ciągle nas od pedałów wyzywają? A zresztą. Opinia innych, przechodzi obok mnie. Cierpią na tym tylko Directioners. My nic jednak na to nie możemy. Nie damy rady ich schwytać. A nawet nie mamy jak. Wiem jedno. Tori i Josh, to kolejny cios, prosto w serce, zaraz po informacji o wyjeździe. Ale ona nie wie, jakim uczuciem ją darzę. I dobrze. Im mniej wie, tym lepiej dla mnie.
*
You don't want me, no.
You don't need me.

Grałem na gitarze spokojną melodię. Z mojego gardła, kolejno spływały słowa, które były na kartce.

Like I want you, oh.
Like I need you.

Każde słowo było mi coraz trudniej zaśpiewać. Gardło się zaciskało.

And I want you in my life.
And I need you in my life.

Bo ja jej potrzebowałem, by normalnie funkcjonować.

You can't see me, no
Like I see you.
I can't have you, no
Like you have me.

Nigdy nie spojrzy na mnie, tak, jak ja patrzę na nią.
Nigdy nie będzie moja, tak, jak ja jestem jej.

And I want you in my life.
And I need you in my life.

A ja jej potrzebuję, by normalnie funkcjonować.

Love, love, love

Miłość, którą nigdy mnie nie obdarzy. Aż strach. Nigdy nie pomyślałbym, że będę „walczyć” z przyjacielem z zespołu o jego dziewczynę.

You can't feel me, no
Like I feel you
I can't steal you, no
Like you stole me

Ja Cię kocham, a Ciebie nie ma. Nigdy nie będę mógł ukraść Cię, tak, jak ty ukradłaś mnie.

And I want you in my life.
And I need you in my life.

A ja po prostu chcę Cię w moim życiu.
A ja po prostu Cię potrzebuję w moim życiu.

La la la la la
La la la la *

Odłożyłem gitarę na bok i skuliłem się. To nie może się tak skończyć.
-Niall?
Podniosłem wzrok na Liam'a, stojącego w progu.
-Walcz o nią.
*

Gdy Victoria wyjechała do Polski poczułem ogromną pustkę. Pocieszałem się jednak, ze po jej powrócie idziemy do kina. Zadziwiająco szybko przeleciał ten miesiąc, podczas którego ona i Austin byli w Polsce. Vic strasznie się cieszyła, mówiła coś o jakimś Kubie. Hm. Chyba były chłopak, nie wiem. Ale o dziwo, podczas jej nieobecności, Josh zachowywał się, tak, jak zawsze. To znaczy, podrywał każdą pannę i umawiał się z nimi na wieczór. Zdradzał Tori i to było pewne. Nie moge pojąć tylko, dlaczego. Jak można zdradzać taką osobę? Westchnąłem i spróbowałem się skupić na próbie.
- Midnight memories! Oh oh oh
Baby you and me
Stumblin' in the street
Singing, singing, singing, singing!
Midnight memories! Oh oh oh
Anywhere we go
Never saying no
Just do it, do it, do it!
Wspomnienia.. Północ. Jezu, tamta noc... Oh, God!
-Niall, gdzie ty jedziesz?
Spytała ze śmiechem. Pokręciłem przecząco głową, próbując powstrzymac uśmiech wkradający się na moje usta. A niech go szlag. Moją twarz rozpromienił uśmiech, kiedy nie zamierzałem jej powiedzieć, gdzie jedziemy. Naburmuszyła się i odwróciła do okna. Przewróciłem oczami, a dziewczyna zachichotała.
-Cudowny dźwięk.
Szkarłat oblał jej policzki, gdy próbowała zasłonić się włosami. Pokręciłem z niedowierzaniem głową i zatrzymałem samochód.
-Jesteśmy, chodź.
Wysiadłem z samochodu, a dziewczyna zaraz za mną. Była północ, a my byliśmy obok London Eye.
-Nie wpuszczą nas. Jest po północy.
-Skarbie, chyba mnie jeszcze nie znasz- powiedziałem ze śmiechem i puściłem jej oczko. Podszedłem do Stan'a i poprosiłem, by nas wpuścił. Chłopak zerknął nad moim ramieniem, dosrzegając Tori i się uśmiechnął.
-Nie ma sprawy, stary.
Złapałem Vickie za dłoń i podprowadziłem do wagonika.
-Jesteś niemożliwy. Dlaczego tutaj? I dlaczego dzisiaj?
-Byłaś tu kiedyś?
Pokręciła przecząco głową, a ja się uśmiechnąłem.
-Dzisiaj pełnia. Patrz na niebo. Zagwieżdżone, widzisz? Jest noc, dlatego dzisiaj. Dlaczego tu? Poczekaj, aż będziemy na górze.
Skinęła głową, a karuzela ruszyła w górę. Gdy byliśmy na samym szczycie, zobaczyłem zachwyt na jej twarzy. Jednocześnie, w jej oczach malował się strach. Bez chwili zastanowienia, przygarnąłem ją do siebie. Właśnie teraz poczułem, że chciałbym ją móc trzymać w ramionach przez całe życie.
-Już wiesz?
-Tu jest pięknie- wyszeptała. Wtuliła się we mnie bardziej, co tylko wywołało uśmiech na mojej twarzy. Zanurzyłem się w jej włosach, zaciągając jej zapachem. Ile bym dał, żeby była moja.
-Niall? Niall! NIALL!
Zdezorientowany spojrzałem na Liam'a. Westchnął cicho.
-Co się z Tobą dzieje? Całą próbę jesteś nieobecny.
-Nic.
-Niall.
-Ugh. Tori jest w Polsce, wraca za miesiąc. Martwię się o nią.
-Nie miesiąc, tylko trzy tygodnie, dasz radę, młody- Lou poczochrał moje włosy.
-Tak, ale jeszcze mnie coś nurtuje..
-Co?
Spojrzałem w kierunku Josh'a, który bawił się telefonem.
-W domu Wam powiem.
*
-Niall..
-Wiem, wiem. Nie moja sprawa, ależ do jasnej cholery, on ją zdradza, co noc!
-Powiedz jej, co czujesz.
-No chyba Cię posrało.


Sometimes (mmm) / Czasami (mmm)
Sometimes the world gets hard / Czasami świat staje się trudny.
Oh na na na
I'm gonna take it from here girl / Mam zamiar zabrać cię stąd dziewczyno
Don't you worry / Nie martw się

I wanna be your lake, or your bay / Chcę być twoim jeziorem albo twoją zatoką
And any problems that you have / I jakiekolwiek problemy, które masz,
I wanna wash 'em away / Chcę je wszystkie zmyć
I wanna be your sky / Chcę być twoim niebem
So blue and high / Tak niebieskim i wysokim
And everytime you think of me / I za każdym razem, gdy o mnie pomyślisz
I wanna blow your mind / Chcę orzeźwić twe myśli

I wanna be your air / Chcę być twoim powietrzem
So sweet and fair / Tak słodkim i jasnym
So when you feel that you can't breathe / Więc, jeśli poczujesz, że tracisz oddech
Ma, I'll be there / Skarbie, ja tam będę

I wanna be your answer, all the time / Chcę być twoją odpowiedzią, cały czas
When you see how I put your life before mine / Kiedy zobaczysz, jak przedkładam twoje życie nad swoje
With no question / Nie będzie żadnych pytań

When all the love feels gone / Kiedy czujesz, jakby cała miłość odchodziła
And you can't carry on / I nie możesz sobie poradzić

Don't worry, girl / Nie martw się, dziewczyno
I'ma take it from here / Zabiorę cię stąd
Just as sure as the sun will shine / Bądź tego pewna, jak tego, że słońce świeci
Every morning, everytime / Każdego poranka, każdej chwili
Don't worry, girl / Nie martw się, dziewczyno
I'ma take it from here / Zabiorę cię stąd

I wanna hold your hands / Chcę trzymać twoje dłonie
Review all your plans / Poznawać twoje plany
I wanna make sure everyone of your dreams is there / Chcę się upewnić, że wszystkie twoje marzenia się spełnią
I would be your broadway show on review / Mógłbym być twoim występem na Broadwayu, recenzją
So I can act out how God was when he made you / Więc, mogę pokazać, jaki był Bóg, gdy cię stworzył
I wanna be your lighthouse when you get lost / Chcę być twoją latarnią morską, kiedy się zagubisz
I'll light a bright and shiny path to help you across / Zapalę ci jasną i lśniącą ścieżkę, by pomóc ci przejść na drugą stronę
I wanna be your mother, wait / Chcę być twoją matką, zaczekaj
See what I see / Zobacz to, co ja widzę
And when you see that can't nobody hold you like me / I kiedy to zobaczysz, zrozumiesz, że nikt nie może trzymać cię tak, jak ja
Cause I love you / Bo ja cię kocham...

When all the love feels gone / Kiedy czujesz, jakby cała miłość odchodziła
And you can't carry on / I nie możesz sobie poradzić
Don't worry, girl / Nie martw się, dziewczyno
I'ma take it from here / Zabiorę cię stąd
Just as sure as the sun will shine / Bądź tego pewna, jak tego, że słońce świeci
Every morning, everytime / Każdego poranka, każdej chwili
Don't worry, girl (no no) / Nie martw się, dziewczyno (nie, nie)
I'ma take it from here / Zabiorę cię stąd

And when there's no one there to hold / I jeśli nie ma nikogo, kto mógłby cie przytulić
And you realize the world is cold / I zdajesz sobie sprawę, że świat jest zimny
Don't worry, girl / Nie martw się, dziewczyno
I'ma take it from here / Zabiorę cię stąd
That's what I'm gonna do / To właśnie zamierzam zrobić
Just as sure as the sun will shine / Bądź tego pewna, jak tego, że słońce świeci
Every morning, everytime / Każdego poranka, każdej chwili
(Don't you worry, baby) / (Nie martw się, kochanie)
Don't worry, girl / Nie martw się, dziewczyno
I'ma take it from here / Zabiorę cię stąd

Give me one reason why we should not be leaving / Daj mi jeden powód, dla którego mielibyśmy tu zostać
This world is so deceiving, the time is now / Ten świat jest taki zakłamany, nadszedł czas
Let's fly away speeding / Odlećmy stąd szybko
Through the Garden of Eden / Poprzez ogród Edenu
Where all the sweet breathing of love surrounds / Gdzie otaczają nas słodkie oddechy miłości

When all the love feels gone / Kiedy czujesz, jakby cała miłość odchodziła
And you can't carry on / I nie możesz sobie poradzić
Don't worry, girl / Nie martw się, dziewczyno
I'ma take it from here / Zabiorę cię stąd
Just as sure as the sun will shine / Bądź tego pewna, jak tego, że słońce świeci
Every morning, everytime / Każdego poranka, każdej chwili
Don't worry, girl / Nie martw się, dziewczyno
I'ma take it from here / Zabiorę cię stąd

Give me one reason / Daj mi jeden powód,
Why we should not be leaving / Dla którego mielibyśmy tu zostać
This world is so deceiving / Ten świat jest taki zakłamany,
The time is now / Nadszedł czas
Lets fly away speeding / Odlećmy stąd szybko
(We'll fly away) / (Odlecimy daleko)
Through the Garden of Eden / Poprzez ogród Edenu
Where all the sweet and breathing, Of love surrounds / Gdzie otaczają nas słodkie oddechy miłości

Love ain't always the way they write in books / Miłość nie zawsze jest taka, jak ją opisują w książkach
(No, no) / ( nie, nie)
See there's the good guys / Widzisz, są dobrzy faceci
And also heartbreak crooks / Ale także oszuści, którzy łamią serca
Your hearts the real one / Twoje serce jest naprawdę jedyne w swoim rodzaju,
Just take a look inside / Tylko zerknij do wewnątrz
'Cause it's a colorful illustrated guide / To jest kolorowo malowany plan

So there you go / Więc tutaj jesteś
Don't worry / Nie martw się
To help you weather the storm / Pomogę ci przetrwać burzę
I'll be there mami / Będę tutaj, malutka
No matter what time / Nie ważne kiedy
No matter what place / Nie ważne gdzie
You can always count on me / Zawsze możesz na mnie liczyć
I'll take it from here / Zabiorę cię stąd

Larry4ever
---------------
Malwina, kochanie, zginiesz marnie ;*
Yyy ten. Jeśli do niedzieli ( jadę na mecz ;3) będzie 5 komentarzy  wstawię kolejny rozdział w poniedziałek :)
Druga sprawa. Jeśli będę coś wstawiać będzie to sporadyczne, ponieważ mam zabiegi, które mi utrudniają dodawanie i pisanie. W związku z tym blog będzie GŁÓWNIE prowadzić Ola. Ola i jej pomocna dłoń- Malwa. Ola jest moją prawą ręką, więc to jej powierzam tak ODPOWIEDZIALNE zadanie.
P.S. I trust you, Ola.
Sooo....See you soon ;*

Yy..Dominika znowu zaczyna xD

Hahah, Dominika zaczyna swoje ogłoszenia parafialne xdd
Cóż, mam do Was meeeeega prośbę.
Wieczorem, jak wstawię,hm.., zależy od Was, co chcecie- rozdział, czy imagina- to każda, powtórzę KAŻDA osoba skomentuje. Ten jeden raz, chcę zobaczyć, kto czyta, a nie komentuje. To będzie ostatni post. Bo cóż, ja mam wgląd do wyświetleń, dla każdego posta. No bo heloł?! 8 wyświetleń, jeden komentarz? A poza tym, Jagoda wie, czemu planuję zrobić, więc bez zbędnych pytań. Jeden komentarz na osobę.Wystarczy kropka! CHCĘ TYLKO WIEDZIEĆ, KTO CZYTA. TEN JEDEN RAZ NIC WAM SIĘ NIE STANIE. PROSZĘ?

P.S.DO GODZINY 21.00 NAPISAĆ KOMENTARZ, CZY CHCECIIE IMAGINA, CZY ROZDZIAŁ.

wtorek, 11 marca 2014

Rozdział VII

Tam tarara Ram, Dominika wcześniej wróciła i Wamrozdział wstawiła ;P
Ajajaj, wzięłam dwie tabletki na ból głowy, więc dziwnie się zachowuję XD
Rozdział dedykuję Jagodzie.
Za to, że ciągle mnie wspierasz. Dziękuję, kocham Cię <3
---------

Rozdział VII
 Nie będę sobą, gdy nie spróbuję.
Raz kozie śmierć.
Ech, żeby życie było tak proste, jak powiedzenie tych kilku słów..
Moja przyjaźń z Niall'em się rozwijała. Choć już minął ten, jakże krótki, tydzień, Niall nadal uczęsczał na zajęcia. Hmm.. Nie było dnia, żebym z nim nie rozmawiała, bądź nie pisała. Nie spotykaliśmy się po szkole, ponieważ, zarówno ja, jak i on, mieliśmy pracę i przyjaciół. Przede mna kolejna podróż, tym razem do.. uwaga, uwaga! POLSKI! Tak... Lecę do Polski, po cholerę? Ugh, podobno jakaś reporterka chce ze mną zrobić wywiad. Ja mam tylko nadzieję, że ona umie po angielsku, bo mój Polski był na trójkę. Aczkolwiek umiem się nim posługiwać. Wracając do Niallera, to pierwszy raz umówiłam się z nim i naszymi przyjaciółmi, w kawiarni, w której się spotkaliśmy za pierwszym razem. O ile można zaliczyć gapienie się na siebie po kryjomu spotkaniem. Moi przyjaciele chcieli poznać chłopaka, o którym mówiłam (oprócz Aus'a, który już go zna). Alex był trochę sceptycznie nastwiony do spotkania, ale koniec końców wszystko się udało. Niestety Niall jeszcze nie wiedział, że niedługo wyjeżdżam w trochę dłuższą podróż. Między nami zaczęło rodzić się uczucie, którego się obawiałam. Iskierka nadziei, której nie chciałam.
*
Gdy wróciłam do domu, jeszcze raz wszystko przemyślałam. Nadal nie powiedziałam blondynowi, o moim krótkim wyjeździe, któy jest już w sobotę. Co mam do ukrycia? Jest czwartek, ja jestem już spakowana, wiedzą wszyscy, oprócz Niall'a i chłopaków. Powinien wiedzieć. Powinien. Ja nie powinnam go okłamywać. Między naszą dwójką rodzi się zakazane uczucie. Ja już się boję. Zawsze jest jakaś przyczyna i jakiś skutek.
Przyczyna: Zakochuję się.
Skutek: Jak zwykle wpadam w tarapaty.
Zrezygnowana westchnęłam i sięgnęłam po czystą kartkę i długopis. Wzięłam ksiązkę, jako twardą podstawkę i zaczęłam przelewać swoje myśli na papier.
Oczy, jak ocean niebieskie.
Od chłopaka z Irlandii, takie ciekawskie,
Raz zmęczone,
Następnie wielce wesołe.
I wesołe iskierki nadziei, w nich tańczące.
A ja widzę w nich ogień,
Ognia jasny płomień.
Przez patrzenie w te oczy, widzę fragment jego duszy,
Duszy, skrywającej tajemnicę.
W tak chłopięcej twarzy,
Tyle piękna, tyle prawdy.
Tyle cierpienia.

Następnego dnia w kawiarni powiedziałam mu o wyjeżdźie. Zasmucił się, lecz po chwili powiedział, że jak tylko wrócę, to idę z nim do kina. Zgodziłam się, śmiejąc się wniebogłosy. Dobrze przyjął tą informację. Mogę odetchnąć z ulgą. Tylko dlaczego się tym tak przejmowałam?
*
Po wyjściu z kawiarni ja, Austin, Alex oraz chłopaki z Łan Dyreszyn, czy jakoś tak, udaliśmy się do ich studia. Tam mieliśmy poznać resztę ich zespołu. Przeżyłam niemały szok, wchodząc do pomieszczenia, gdzie stała perkusja. Gdy tylko zobaczyłam chłopaka o blond włosach, puściłam dłoń Austin'a i pobiegłam do Josh'a, by go wyściskać.
-JOSH!
-Vic! Co ty tu robisz?!- zapytał, obracając nas wokół własnej osi.
-Argh, chodzę z Niall'em na zajęcie.
-Och.
Uśmiechnęłam się, kiedy mnie odstawił.

-Kochanie, tak za Tobą tęskniłem.- szepnął ledwo słyszalnie i musnął moje usta.
--------
W następnym rozdziale się trochę wydarzy, jest dłuższy niz poprzednie xdd
I jak Wam sie podoba nowy, huh? jak to cholerstwo nazwać?- obrazek?, do opowiadania? ;)
P.S. Przyjrzyjcie się.!

poniedziałek, 10 marca 2014

Horoskop

Kto  kupi Ci telefon?




Wodnik- Zayn

Ryby-Louis

Baran-Niall

Byk-Liam

Bliźnięta-NIall

Rak- Louis

Lew-Harry

Panna-Zayn

Waga-Liam

Skorpion-Niall

Strzelec-Zayn

Koziorożec-Louis

niedziela, 9 marca 2014

imagif

Harry:Niall..Jesteś gotowy?
Niall: Tak 

Harry: To taniec za 1 2 3!

Harry:Niall przykro mi ale nie umiesz tańczyć.
 Niall: Ale jak to? 

piątek, 7 marca 2014

imagif

-Ej patrz to oni!!
-O boziu...neegbyrvaorugywv ;333
(ktoś mówi )
-Hi!
(obracasz się)
-O rany...Widziałaś?
-Co?
-Zayn  do mnie mrugnął
-Nie,wiesz mogło ci się przewidzieć..

Chwile potem
-O hej :3
W lekkim szoku odchodzisz z miejsca,
patrzysz a na kartce pisze : ZAYN <3

czwartek, 6 marca 2014

Takie tam, sprawy organizacyjne + NIESPODZIANKA ;)

Witam, kochani ;*
Widzę, że się nawet udzielacie ;)
Wiem, że się wpierniczam w tydzień Oli, ale nie wiem, kiedy znowu pojawię się na blogu.
Otóż, postanowiłam wstawić rozdział dzisiaj, ponieważ na weekend jadę do babci, a od przyszłego tygodnia zaczynam badania, więc nie wiem, czy będę w stanie coś dodawać. Głównie dlatego dodałam też tu Malwinę. To jest tak, jakby.. Moja prawa ręka, na razie jest, bo jest, liczę, że ją zaakceptujecie. Aczkolwiek.. Dobra, mniejsza. Przeczytacie notkę pod rozdziałem to będziecie wiedzieć.
---------------------
Rozdział VI
-Cholera.
Cicho mruknęłam pod nosem, a Austin spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie pytaj.
Jego tu nie powinno być. Ich też. W ogóle nie powinnam ich nigdy spotkać. Wystarczyło mi to jedno cholerne spotkanie w kawiarni. Gdy niebieskie tęczówki chłopaka spoczęły na mnie, moje serce stanęło. Przełknęłam ślinę, gdy skanował mnie wzrokiem. Na jego twarzy malowało się wiele emocji od szoku, przez radość, po zakłopotanie. Odwrócił się do profesora, kiedy jego przyjaciel w loczkach zaczął coś gadać. Hmm..
-Cześć.- odezwał się ten w lokach.- Jestem Harry, to jest Lou, Zayn, Liam i Niall. Jesteśmy z One Direction i przyszliśmy, ponieważ zostaliśmy do tego wręcz zmuszeni, do szkoły. Ponieważ nadal nie jesteśmy rannymi ptaszkami, przyszliśmy na ostatnią lekcję. Jak widać padło na matmę.
-Cóż, Styles. Gdybyście się z Louis'em tyle nie szykowali, bylibyśmy tutaj już dwie godziny temu i nie musieli przychodzić jutro.
-Nie zupełnie. Mamy cały tydzień nauki.
-Ale omineliybyśmy matmę.
-Cicho siedź, Niall.
Zaśmiałam się wraz z Austin'em z tej konwersacji. Och, Boże, co tu się dzieje.
I tak oto minęła nam 1/2 matmy. Te błazny nawet nie potrafiły się skupić, no heloł! Kiedy jednak zadzwonił dzwonek, wrzuciłam do torby książki i pociągnęłam Austin'a za rękę, splatając nasze palce. Ruszyliśmy do drzwi, jak zwykle opuszczając klasę jako pierwsi.
Mijający nas uczniowie, patrzyli z dezorientacją i rozbawieniem. Jak zwykle, najgłośniejsi.
Wyszliśmy przed budynek szkoły i wsiedliśmy do mojego nowego samochodu (Corvette Stingray).
 -Fuck. Skąd ty masz na to kasę?
-Hahah, Aus, modeling ma swoje zalety.
Chłopak pokręcił z niedowierzaniem głową i usadowił się wygodnie na miejscu pasażera. Ja w tym czasie obeszłam samochód i otwierałam drzwi od strony kierowcy. Wsiadając do samochodu zauważyłam sylwetkę blondyna, który patrzył się na mnie. Skonstrestowana zamrugałam kilkakrotnie, po czym wsiadłam do auta, ignorując dziwne uczucie w podbrzuszu. Co ten chłopak ze mną robi?
*
Leżąc w łóżku nie potrafiłam zasnąć. Wciąż nawiedzały mnie niebieskie tęczówki i poburzone blond włosy. Boże, on jest idealny. Jęknęłam zakryłam twarz poduszką. To jest niemożliwe, nie mogłam się w nim zakochać. Nie, nie, nie! Zamknęłam oczy, modląc się o sen, kiedy nagle nawiedziła mnie myśl, jakby to było pocałować te jego usta...

Lecz choć tak wiele dla mnie znaczysz, to odejdź,
Bo spokoju jeszcze pragnę.

I co ja mam z sobą zrobić? Widząc jego, w moim podbrzuszu czuję cos dziwnego, a na ciało wstępują dreszcze. Jak mam wytrzymać z nim tydzień?
T Y D Z I E Ń. Zwłaszcza, że jest dopiero poniedziałek. Mhm.. To będzie długi tydzień, oj długii.
*
-Austin, nie!
-Muszę, mała. Przepraszam.
Cmoknął mnie w policzek, a ja westchnęłam poirytowana.
Cholera! Nie mógł iść do tego dentysty w przyszłym tygodniu?! Nie. Musiał mnie zostawiać. Ughh.
Przynajmniej została tylko jedna godzina. Uff. Poprzednie były taaaaaak nudne, że zasnęłam i nie miałam pojęcia, co się dzieje. Ale na matmie muszę uważać. Hahah, kogoja oszukuję? Nigdy nie uważam na matmie.
*
Gdy patrzę w twe oczy,
jak ocean niebieskie,
gdy widzę blond włosy,
farbowane, lecz słodkie,
to czuję się dziwnie,
coś mnie w środku kłuje.
Bo mój nie jesteś,
A to mi nie pasuje.
Bo ja pragnę Cię na własność,
mieć Cię chcę wiecznie przy sobie.
Bo chyba Cię kocham,
Lecz nigdy tego nie pojmę...
-Wolne?
-Mmm- odpowiedziałam, nie patrząc na rozmówcę. Głos znajomy, ale nie mogłam sobie skojarzyć, skąd go znam.
-Co tam piszesz?
I wtedy uderzyło to we mnie, jak grom z jasnego nieba. Gdy tylko poczułam ten zapach już wiedziałam, że osoba, która się do mnie przysiadła, to ten niebieskooki chłopak. Szybko schowałam nieskończony wiersz do torby, a chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Niall. Lub jak wolisz Nialler- wyszczerzył ząbki, a ja prawie spadłam z krzesełka.
-Tori.
-Mhm. Tori. A jak brzmi Twoje pełne imię?
-Victoria. Ale go nie cierpię, więc mów mi proszę Tori, Vic lub Vickie.
-Oczywiście, madam.
Zaśmiałam się. To może być początek pięknej przyjaźni.
-Co tam tak schowałaś?
-Uhm.. Nic takiego.
-Yhy, jasne.
Zaśmiałam się, ale uparcie trzymałam swego. Oj nie, kochany, tego wiersza na oczy nie ujrzysz.
Rozmowa kleiła nam się, co było dla mnie nie małym zdziwieniem. Cóż, wiem, że ma dwadzieścia lat i jego naturalnym kolorem włosów jest brąz, oraz to, że należy do Łan cośtam. Mało mnie to obchodzi. Natomiast on o mnie dowiedział się, że mam dziewiętnaście lat, będę zdawać na medycynę, pracuję jako modelka i inne tego typu pierdoły. Dowiedziałam się także, że nie ma dziewczyny, na co w duchu się ucieszyłam. Rozmowa pewnie by trwała dalej, gdyby nam ktoś nie raczył przerwać.
-Ej, Horan! Nie flirtuj tyle, tylko może przedstaw koleżankę, hm?
Niall teatralnie przewrócił oczami, a ja zaczęłam chichotać.
-Cudowny dźwięk.
Spłonęłam rumieńcem i wstałam, wyciągając do Niall'a dłoń.
-Chodź, Nialler, przedstawisz mnie swoim przyjaciołom.
-Jak sobie madam życzy- powiedział i ucałował wierzch mojej dłoni, po czym podprowadził mnie do znajomych.
*
Jego znajomi okazali się całkiem fajni. Harry to ten loczek z zielonymi oczami i ślicznymi dołeczkami w policzkach. Louis to ten zabawny, co ma oczy w odcieniu niebieskiego połączonego z szarością. Czyli ten, co nas wołał. Zayn to ten mulat, trochę przypominający Alex'a. Czekladowe oczy i szczery uśmiech. Liam to tak zwany „Daddy”. Niall wytłumaczył mi, że jest z nich wszystkich najspokojnieszy. Good, będzie z kim pogadać. Argh.. Harry jest strasznym flirciarzem. Robił wszystko, bylebym zwróciła na niego uwagę. Nie mówię, że robił to nieudolnie, ale no cóż. Nie interesował mnie tak, jakbym chciała. Na dobrą sprawę wyglądał mi na geja. Ech, nieważne.


Noc nie należała do najspokojniejszych. Poraz kolejny śniły mi się te malinowe usta.
Larry4ever
----------------------
 Jeśli do niedzieli będzie minimum 5 komentarzy( Tak, Ola, też się liczysz),  to w tenże dzień wieczorem wstawię rozdział następny.
Zapraszam na aska, bo ostatnio nikt pytań nie zadaje, a podejrzewam, że chcecie pare rzeczy wiedzieć. Każdy, powtarzam KAŻDY może zadac pytanie, nie trzeba mieć konta. Tylko piszcie do kogo ma być pytanie( Domi, Ola, Malwa) bez ników, tylko imiona, ok? Grazie.