Dla Rose Grant, mimo że braku prośby ;)
----------
Słońce, plaża,
ty...
To było już tylko
wspomnienie. Od trzech lat się nie wiedzieliśmy, od kiedy
skłamałaś, od kiedy powiedziałaś, że mnie nie kochasz, od
kiedy... uwierzyłem w kłamstwo. Żałuję, ale co ja mogę,
po trzech latach? Otóż jedno, wielkie nic.
Usłyszałem
dzwonek do drzwi, a potem głośny krzyk Harry'ego. I pisk jakieś
dziewczynny. Ale taki pisk w żartach. Taki znajomy...
-Cześć, Harreh
Ten głos.
Niepewnie
wychyliłem się zza drzwi i lekko zamarłem. Spodziewałem się
wszystkiego, ale nie Ciebie. Nie tutaj. Nie dziś.
Nieśmiałym
krokiem wyszedłem z sypialni, kierując się do kuchni.
Przechodziłem obok salonu, w którym była ona. Łzy, łzy bólu i
łzy radości, cisnęły mi się do oczu. Łzy smutku również, jak
zobaczyłem, że siedzi na kolanach Harry'ego. Może o to wtedy
chodziło? Może odeszła, bo mnie zdradziła, a nie chciała psuć
tej więzi między mną, a Loczkiem? Mijając pokój, w którym
siedziała, wszedłem do kuchni. Wyjąłem szklankę i wodę. I
jakieś tabletki na ból głowy. To za dużo. Przeszukując koszyk z
lekarstwami, nadziałem się na nieschowany nóż. Wbił się
delikatnie w brzuch, więc syknąłem z bólu. Niby tak ledwo mnie
dotknął, a rozcięcie miałem.
-Ja pier...
-NIALL?! Do
cholery, ogłupiałeś?!
-Liam, szukam tylko
tabletek na ból głowy, odparłem zasłaniając prędko brzuch. Nie
udało się, wiedział.
-Jedziemy do
szpitala.
-Ogłupiałeś? To
tylko delikatne rozcięcie!
W kuchni znaleźli
się chłopcy wraz z Tobą
-Tak, ale krwawisz
nie delikatnie! Ubieraj się, albo dzwonię po karetkę.
-Kretyn- mruknąłem,
przechodząc obok niego. Udałem, że idę po bluzę, a tak naprawdę
zgarnąłem z szuflady żyletki. Nie pierwsze i pewnie nie ostatnie
cięcia. Odsunąłem klapkę telefonu i schowałem narzędzie
„zbrodni”.
*
Tak, jak
mówiłem, to tylko delikatne rozcięcie. Z tym, że mam opatrunek. I
lekarz powiedział, że jeszcze chwila, a wdarłoby się zakażenie
grożące mojemu życiu. Wzruszyłem obojętnie ramionami, a
przechodząc obok przyjaciół, skłamałem, że idę do toalety.
Oczywiście, ruszyłem w tamtym kierunku i zamknąłem się od
środka. Sprawnie wyjąłem ostre narzędzie, przykładając ostrze
do nadgarstka. Uśmiechnąłem się na widok cięknącej z mojej ręki
krwi.
-Niall,
do cholery!'
Do drzwi
dobijał się Liam. No tak.. Trochę tu siedzę z tą żyletką.
Przepłukałem rękę zimną wodą i uszłoby mi to na sucho, gdyby
nie nagle otwierające się drzwi. Wystraszony szybko schowałem rękę
za plecami, żyletkę wsuwając do tylnej kieszeni.
-Nie
udawaj. I tak to widziałem. Dawaj tą rękę, chyba, że chcesz iść
do tego doktorka.
Westchnąłem
zirytowany i podałem mu dłoń. Obejrzał nadgarstek, przyłożył
mi z liścia, ponownie zerknął na rękę i wyjął z tylnej
kieszeni jeans'ów bandaż. Uprzednio ponownie wymierzając mi
policzek, sprawnie opatrzył rękę. Mruknąłem dziękuję i
wyszliśmy z pomieszczenia. Zanim jednak dotarliśmy do obserwujących
mój nadgarstek przyjaciół, Liam mocno mnie przytulił.
Odwzajemniłem uścisk, zdziwiony. Wdech, wydech. Ona tam tylko stoi
ze łzami w oczach i patrzy na nas.
Chłopak
odsunął mnie od siebie, po raz kolejny uderzając w policzek i
złapał moją dłoń, splatając nasze palce. Co ja bym bez niego
zrobił?
*
-Dobra,
mam dość!
Uniosłem
pytająco brew.
-Niall,
musimy porozmawiać! Ja.. Przepraszam. To wszystko przez ten głupi
modest.
Uśmiechnąłem
się.
Znałem
prawdę.
Nie
mogłem jej nie wybaczyć.
Wiecie
czemu?
Bo ją kocham.
Spojrzałem
rozbawiony na dziewczynę, która udawała naburmuszoną. Była
trochę smutna, więc postanowiłem rozwiać jej wątpliwości.
Przyciągnąłem ją do siebie w silnym uścisku, zanurzając twarz w
jej włosach.
-W
praktyce byłaś zawsze. W teorii nigdy nie odeszłaś. Bo w mojej
głowie, nie pozwoliłem Ci na to.
Spojrzała
na mnie zaszklonymi oczami. Stanęła na palcach i musnęła moje
usta. Pokochałem ją taką, jaką była. Miałem w ramionach cały
mój świat. Niczego więcej nie potrzebuję.
-Kocham
Cię.
Larry4ever
G.E.N.I.A.L.N.Y.~! ! !
OdpowiedzUsuń:D
Hyhyhyhyhyhyh.xD
Nuuuum :3
xD
Cuuuuuudooooooooooooooooooowny!
Po prostu genialny!
I to jeszcze z Niallem
No to już cud, miód i malina!
xD
:D
ooooooooooouuuuuuuuuuuu
Czy ja widzę tu Larry Sipper?
;D
Hyhyhyhyh.xD
Ja szanuje Elouanor xD
xD
Ale jak się okaże, że LARRY IS TRUTH? XD
No to się uciesze bo w głębi serca mam na to nadzieję xD
hyhyhyhyh
Czekam na next ;D
Tak, Jagoda, jestem LS ;)
UsuńAle szanuję Elkę- ba! nawet ją lubię :3
W końcu pomaga chłopcom, skoro Simon i ten pieprzony modest nie pozwalają im się ujawnić.
Ale jestem LS dopiero od niedawna xd
Od kiedy się dowiedziałam, że Lou ma coś ogłosić 22.02 a Harry ma to na hasło w telefonie :3 (datę xd)
No!
UsuńJa też jestem Larry Shippers od niedawna
I o dziwo lubię Elkę
Nawet bardzo!
Żałuję, że nie chodzi z kimś innym bo jest naprawdę spoko!
:D
I o co chodzi z tym 22.02
I CZEGO JA NIC NIE SŁYSZAŁAM!
XD
Jaki wzruszający i słodki imagin <3
OdpowiedzUsuńAa. Dziękuję dziękuję dziękuję. Kocham Cię.
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się tym imaginem.
Bosz. Ale ja się wystraszyłam jak on na ten nóż się nadział.
Ja pieprze. Te emocje. Normalnie jak bym tam była.
Czekam na następne. Pozdro