czwartek, 8 maja 2014

You Are Everything To Me

Gatunek: Dramat, Romans
Tytuł: You Are Everything To Me
Tłumaczenie: Jesteś dla mnie wszystkim
Paring: Larry Stylinson(Louis Tomlinson&Harry Styles)
Perspektywa: Harry'ego.
Opis: Gorzka prawda, czy słodkie kłamstewko? Harry i Louis ukrywają swój związek przed światem od 23.07.2010 roku. Co tak naprawdę o nich wiemy? Nic. Harry i Louis poznali się w x-factorze, w dość żenującej sytuacji. Gdy po kilku latach związku, modest, ma ich dość, znajdują Lou dziewczynę. Harry tylko coraz bardziej przez to cierpi. W końcu dochodzi do nieoczekiwanego zdarzenia i wszelaki słuch o Harry'm ginie. Jakiś czas później, jeden wywiad, jeden telefon i jedna nie przemyślana decyzja. Harry poraz drugi, w swoim krótkim dwudziestoletnim życiu musi podjąć ważną decyzję. Czy dokona słusznego wyboru? I co zrobi, gdy stanie się to, czego się najbardziej obawiał?
Rozdziałów: 14 +prolog/epilog
Czas i miejsce akcji:Londyn/inne miejsca, ok. 5 lat, spore odstępy czasowe.
Od autorki: Soo... Opowiadanie korektowane, pisane dwa razy. Czeka na publikację. Będzie niebawem :)
PS. To byłby cud, gdyby mi się cokolwiek, co ja napiszę podobało, więc i tym razem mi się nie podoba c;
PS2. Opis jest do dupy, ale nic innego nie umiem wymyślić.
See You, soon ;)
~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że część z Was nie lubi BRO ( dla mnie to nie jest BROmance tylko ROmance, ale ok ), proszę jednak o wyrozumiałość, gdyż to opowiadanie będzie prowadzone przez dłuższy okres czasu. Mam nadzieję, że wysilisz się na chociać jeden komentarz, nawet jeśli nie lubisz. Z wyjątkiem perspektywy Harry'ego, kilku pocałunków i ostatnich dwóch/trzech rozdziałów, nic tutaj nie ma. To są po prostu myśli Harry'ego, jak to przeżywa. Nie konieczne jest wszystko połączone z Louis'em. Mam nadzieję, że jednak przeczytacie. (chodzi mi o osobę, która bardzo mnie wspiera, ale nie jest LS. Jest ode mnie kilka lat starsza).

Więc szczerze. Kto będzie czytał?

wtorek, 6 maja 2014

Epilog



Epilog
-Skalpel!- krzyknęła dziewczyna do pielęgniarki. Otrzymując odpowiednie narzędzie, zrobiła nacięcie w brzuchu ciężarnej.-Szybko! Brak dopływu krwi!
Po sali rozległ się płacz dziecka.
-On nie oddycha!- krzyknęła brunetka, zabierając chłopca. Był cały siny i się dusił. Nie ma szans na przeżycie.- To jest cud- szepnęła, widząc, że chłopczyk otwiera oczka i łapie oddech. Gdy kolory powróciły, twarz lekarki rozjaśniała w uśmiechu.- Masz cudownego synka- szepnęła do kobiety leżącej na stole.
-Dziękuję- sapnęła Perrie, uśmiechając się do dziewczyny. Victoria czule pogłaskała ją po głowie.
-Nie masz za co. Jesteś zmęczona, zaraz Ci przyniesiemy dziecko. Jak go nazwiesz?
-Javadd
Uśmiechnęły się.
*
Do domu wszedł Niall, od progu wesoło podśpiewując. Właśnie skończyli pracę nad nową płytą, a do trasy mieli miesiąc czasu. Ten właśnie miesiąc chciał spędzić ze swoją ukochaną.
-Odbierałaś poród Pezz?
-Tak. Urodziła ślicznego chłopca. Chociaż najpierw nie oddychał, jest zdrowy. Masz aż dziesięć punktów.
-Wow. Nasze maleństwo też tyle będzie miało- szepnął chłopak, całując brzuch dziewczyny.
-Nasze maleństwo, jeszcze nie jest maleństwem, kochanie. To dopiero początek drugiego miesiąca.
-Wiem. Nie mogę się doczekać, aż na świat przyjdzie mały Horanek.- uśmiechnęła się. Nachyliła się i czule musnęła usta swojego chłopaka.
Szli parkiem, razem z przyjaciółmi i ich dziećmi.

Była cała ekipa. Louis z Eleanor i swoimi dziećmi Vickie i Alan'em, Zayn z Perrie i swoim synem Javadd'em, Liam z Danielle i swoją córką Meredith i Harry.

-Został tydzień- szepnął Mulat, ramieniem obejmując żonę
-Tylko tydzień.. Damy radę. Pamiętajcie, że trasa trwa tylko pół roku. A potem przerwa.- powiedział Payne.
Dziewczyna westchnęła.
-Co jest skarbie?
-Jak wrócicie, będę w ósmym miesiącu, Niall. Ile macie przerwy?
-Dwa miesiące.
Odetchnęła trochę z ulgą. Horan przyciągnął ją do siebie, przytulając.
-Chyba nie sądzisz, że nie byłbym przy narodzinach mojego dziecka?
Zaśmiali się. Wszystko było jak dawniej.

Chociaż Justin był już od pół roku na wolności, Victoria była radosna. Zdarzenia z przeszłości już zniknęły. Dziewczyna potrafi znowu się cieszyć życiem. I chociaż porwanie i poznanie ojca odcisnęło na niej kiedyś ogromne piętno, dzisiaj już prawie zapomniała. Ma przyjaciół i rodzinę. I niczego jej więcej do szczęścia nie potrzeba. A Niall James Horan jest jej definicją.
-O czym myślisz? -szepnął chłopak, na ucho żony. Ta się uśmiechnęła i odwróciła przodem do niego.
-O tym, że to Ty jesteś moją definicją szczęścia- powiedziała, a wokół nich dało się słyszeć głośne „ooo”. Oni są szczęśliwi. Oboje są swoimi definicjami prawdziwego szczęścia.
~~
-Powiedz mama..
-Ma-ma
W oczach kobiety stanęły łzy. Łzy szczęścia. A jej syn i jej mąż są definicjami szczęścia. Prawdziwego szczęścia.

A te dwie łzy wypłynęły spod jej powiek. I były to łzy szczęścia. Prawdziwego.
- - - - - - - - - - - - - - - - -
I tak oto macie epilog.
Tori została lekarzem, Niall dalej śpiewa, Louis z El są po ślubie, mają dziecko, tak samo Zayn z Perrie i Liam z Danielle. Harry, to.. cóż.. Harry to Harry XD
Jak wrażenie po opowiadaniu? Podobało Wam się?
Jak wrażenia po rozdziale XIV? :)) Był tylko jeden komentarz, nie wiem czemu, ale ok... NO nic..
To opowiadanie było.. Nie wiem, jak to opisać.. Jakby sklejeniem całych moich emocji. 
Dziękuję za każdy komentarz, osobom, które mnie wspierały i cóż... do zobaczenia w czerwcu :>
(15.06)

Rozdział XVI

Rozdział XVI
Jeszcze krócej niż ostatnio. :c
- - - - - - - - - - - -
-Co ty tu robisz?!- krzyknęłam przerażona. Josh podszedł do mnie za plecami chowając rękę. Wyciągnął ją i podał mi trzy kwiaty. Fioletowy hiacynt, żółty żonkil i różowy goździk*
-Przepraszam- szepnął, a po jego policzkach popłynęły łzy. Skinęłam głową, zdając sobie sprawę, że on nic mi nie zrobił. On o niczym nie wiedział.
*
Wtuliłam się w Austin'a, w duchu żałując tego spaceru. Niczego jeszcze aż tak bardzo nie żałowałam. Uśmiechnęłam się, zdając sobie sprawę, że jest bez koszulki, w samych spodniach od pidżamy.
-Kiedy się wprowadziłeś?-zaśmiałam się i cmoknęłam chłopaka w policzek.
-Wczoraj, hahah. Jak się czujesz? Harry mnie ostrzegł, zanim Cię przyprowadził.
-Lepiej, dzięki. Jutro wracam do szkoły i pracy.
-Na pewno?
-Tak. Staram się żyć, jakby to się nigdy nie stało.
-Słusznie, mała.
*
Kuląc się w samolocie, wzięłam głęboki wdech. Nic mi się nie stanie. Jest Austin, Alan i Alex. Trzech silnych facetów. Będą mnie chronić. Nie pozwolą, by coś mi się stało. Poczułam dłoń na mojej.
-Spokojnie.
-Jasne.
Nagle dostrzegłam znajomą czuprynę przed sobą. Moje serce przyspieszyło. Co on tu robi? Miał być w więzieniu. Chłopak się odwrócił w moją stronę, a ja straciłam przytomność..

Leżałam na zimnej ziemi i cicho pochlipywałam. Nie chciałam, aby znów mi coś zrobił, więc wolałam siedzieć cicho. Bolał mnie policzek, który mi wymierzył.
-Jesteś zwykłą dziwką!- syknął, patrząc mi w oczy. On był dla mnie najważniejszy- Mówiłaś, że mnie kochasz! A potem.. Potem spotykałaś się z moim przyjacielem!
-To było, długo po moim wyjeździe! Chciałam wrócić! Ale nie chciałam Was więcej widzieć!- zaszlochałam, za późno gryząc się w język.
-Suka- warknął, wymierzając mi policzek. Zdarł ze mnie spodnie i nie miałam nic do gadania. Chciał mnie zgwałcić, więc to zrobił.

Jęknęłam cicho, kiedy przy skórze poczułam zimny metal. W oczach chłopaka dostrzegłam furię. Co ja niby powiedziałam?! Właściwie to nic nie powiedziałam. I wtedy zrozumiałam. Czy bym coś powiedziała, czy nie, i tak mi zrobi krzywdę. Był sadystą. Dlaczego ja się tego nie domyśliłam, gdy z nim byłam?! Powoli rozumiałam, że to zbliżało się do końca. Do mojego końca.
-Dlaczego?- „zapytuję. A potem szybko w duchu, mówię sobie dajmonije*. Przecież „dlaczego”, to słowo z tamtego świata, z tamtej epoki, słowo przekreślone. Tu już nie wolno się pytać; tu wolno tylko słuchać”


Obudziłam się, gdy samolot miał lądować. Po moich policzkach spłynęły łzy, gdy zdałam sobie sprawę, że to nie był Justin. Już nigdy nie będzie tak samo. Zawsze będę się bać. Nigdy nie będę w stanie się zbliżyć do jakiegoś chłopaka. A przez najbliższe lata nie będę potrafiła się kochać z Niall'em. Bo będę się bała. Nie będę matką. Nie będę miała dzieci. Będę się wiecznie bała mężczyzn. Już nie będzie tak samo. Stałam się ofiarą i ofiarą pozostanę.
- - - - - - - - -
*Fioletowy hiacynt oznacza w zależności od sytuacji albo przebacz bo zrobiłem źle i jest mi przykro, albo kochaj mnie bardziej.
Żółty żonkil to przede wszystkim zazdrość, ale także miłość bez wzajemności.
Różowy goździk symbolizuje, wieczną pamięć o obdarowanej goździkiem osobie.
***
I tym oto rozdziałem zakończyliśmy You Are My Definition Of Happiness.
Pozostał tylko epilog :c
CO sądzicie o zwiastunie, który wstawiłam kilka dni temu? c:

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział XV

Krótko dzisiaj :c
-----------------------
Rozdział XV 
Owinęłam się szczelniej kocem, który podał mi sanitariusz. Siedziałam na tyle karetki, gdzie opatrzyli mi twarz. Syknęłam, gdy go odkażali.
-Jeszcze coś?
-Ja.. Um..
-Tak?
-Ja.. Zostałam kilkakrotnie zgwałcona.
-Brutalnie?
-Um.. Boli mnie do dzisiaj.


Podeszłam do Harry'ego. Przyciągnął mnie do uścisku, a ja się wtuliłam w jego przyjemne ciepło. Policjant odszedł, zostawiając nas samych. Wtuliłam się mocniej.
-Dziękuję.- szepnęłam.
-Nie masz za co- pogłaskał mnie po włosach- jak się czujesz?
-Wszystko mnie boli. Niall wie gdzie jesteś?
-Nie.. Powiedziałem, że wychodzę, ale nie mówiłem gdzie..
-Ale nie jesteś sam...
-Zayn ze mną jest.
Spojrzałam w kierunku samochodu, gdzie siedział Zayn. Po chwili wysiadł i podszedł do nas. Chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam wystraszona. W moich oczach zebrały się łzy, które po chwili płynęły po mojej twarzy.
-Skarbie, nie płacz- szepnął Harry. Ponownie się do niego przytuliłam.
-Przepraszam. Po prostu.. Boję się dotyku.
-Chryste, co on Ci zrobił?! Gdybyśmy wiedzieli, nie poszlibyśmy na ten pieprzony mecz.
Gwałtownie uniosłam głowę w górę. Harry udawał, że nic się nie stało.
-To ty go uderzyłeś...-szepnęłam, przypominając sobie, że Josh wrócił z podbitym okiem. Loczek wzruszył ramionami.
Poszliśmy do samochodu. Harry usiadł ze mną z tyłu. Gdy wsiadaliśmy odwróciłam się i napotkałam James'a i Demi. Uśmiechnęłam się nikle i usadowiłam się w aucie. Oparłam głowę na ramieniu chłopaka.

Wbiegł do pomieszczenia, w ręku trzymając broń.
-Zostaw dziewczynę i na ziemię!- wycelował pistoletem w Justin'a.- już! Bo odstrzelę ci łeb!- syknął i wystrzelił strzał ostrzegawczy. Ponownie wymierzył w wystraszonego chłopaka, który rozłożył ręce i klęknął. Harry podszedł bliżej. Nagle wbiegła policja.
-Styles, odsuń się!- syknął jeden z funkcjonariuszy. Loczek posłusznie wykonał polecenie i podszedł do mnie. Rozwiązał sznury i dotknął mojego ramienia. Odsunęłam się, jakby mnie prąd kopnął; wystraszyłam się.
-Tori... To tylko ja.. Nie zrobię Ci krzywdy, obiecuję- szepnął i podał mi dłoń. Niepewnie ją pochwyciłam, a po chwili byłam w ramionach przyjaciela. Policjanci zgarnęli Justin'a i Josh'a. Chcieli zabrać Demi, ale wyjaśniłam im sytuacje. Dostrzegłam też mojego ojca. Wskazałam go komisarzom. Mocno przytuliłam Harry'ego, gdy do pokoju wbiegł James. Odetchnęłam z ulgą, widząc przyjaciela. Podszedł najpierw do mnie i spytał, czy wszystko w porządku. Cmoknął mój policzek i następnie pobiegł do Demi.
Harry objął mnie ramieniem i wyprowadził z domu dziecka. Posadził na tyłach karetki i poszedł porozmawiać z policjantami.
*
Zaparkowaliśmy pod domem i wystraszona wysiadłam z samochodu. Przykleiłam się do Harry'ego.
-Tori!-usłyszałam Niall'a. Wybiegł z domu, żeby mnie przytulić, a ja schowałam się za Harry'm.-Co się dzieje?!-warknął, spoglądając na Harry'ego.
-Myślę, że sama powinna Ci o tym powiedzieć.
-Harry..-szepnęłam.
-Co jest, skarbie?
-Boli..-wziął mnie na ręce i spytał, gdzie mnie zabrać.-Do pokoju. Jestem- ziewnęłam.- zmę..zmęczona.- powiedziałam i odpłynęłam.

Obudziłam się w ciemnym pokoju i krzyknęłam. Światło natychmiast się zapaliło, a w drzwiach zjawił się Harry.
-Było.. Ciemno- szepnęłam, a w oczach zebrały mi się łzy. Loczek podszedł do mnie i mocno przytulił. W pokoju znalazł się Niall.
-Kochanie.. powiedz mi co się dzieje...
Spojrzałam na Harry'ego, dając mu do zrozumienia, że jestem gotowa. Pocałował moje czoło i wyszedł.


Ze strachem wpatrywałam się w Niall'a. Nie wiedział, co powiedzieć. Chciał mnie chyba przytulić, ale nie był pewien swoich ruchów. Niemo zapytał o pozwolenie. Przytaknęłam.
Poczułam, jak oplata mnie ramionami. Zaciągnęłam się jego zapachem i postanowiłam mu wszystko powiedzieć.
-Usłyszałam Twoją rozmowę z Harry'm. Wybiegłam z domu, do uszu wkładając słuchawki. Spacerowałam sama, aż zaczęło się ściemniać. Czułam, jakby ktoś za mną szedł. Skręciłam w jakąś uliczkę, przyspieszając. Chłopak też przyspieszył. Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Pierwszą osobą, którą zobaczyłam był mój były chłopak- Justin. Twój przyjaciel. Potem zobaczyłam Josh'a i Demi. Demi była gwałcona, podobnie, jak ja. A na koniec zobaczyłam mojego ojca, który stał za tym wszystkim. Poprosiłam o pomoc Harry'ego. Zjawił się po kilku dniach z policją i Zayn'em. Spotkałam też James'a. W karetce mnie opatrzyli i zbadali. Potem przyjechaliśmy do domu. Dlatego się bałam. Boję się każdego faceta, którego spotkam.
*

Wtuliłam się w ciepły koc, a w dłoniach trzymałam kubek parującej herbaty. Do domu ktoś wszedł a ja się cała spięłam. W pokoju znalazł się Niall, więc odetchnęłam z ulgą. Jednak niepotrzebnie... Za Niall'em stał Josh.

niedziela, 4 maja 2014

;)

Chciałam  dzisiaj dodać imagifa,lecz niestety nie miałam czasu go zrobić.
Dodaje parę zdjęć...może tak na poprawe  humoru... ;3

sobota, 3 maja 2014

Zayn

Dedykacja dla Ada$ia
-----------------------


Weszłam/em do domu.
Zayn...co tam malujesz?

Zayn:*cisza*
No ej..Zayn..
Zayn:Czekaj..myśle. 


Odpowiesz mi?
 Zayn: Namalowałem Ciebie.
Serio? Przecież chyba nie wyglądam jak drzewo..
Zayn:No nie wiem..nie wiem..
Zayn:Spokojnie.To nie ty :)

Uf.To dobrze

piątek, 2 maja 2014

Rozdział XIV

Jeden z najkrótszycg rozdziałów ;_;
Dla Bianki <3
+ Notatka pod rozdziałem
---------
Rozdział XIV
Patrzyłam tępo przed siebie. Cholernie bałam się, co się może stać. Gdy tylko usłyszałyśmy trzask drzwi, Demi, szybko mnie związała i posadziła na krześle. Mój telefon był już w kieszeni. Dziewczyna stanęła przy mnie z nożem, pod moim gardłem.
-Jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz, suko..-warknęła, w tym momencie, w którym drzwi się uchyliły. I spodziewałam się tam nawet pozostałej części paczki, ale nie mojego ojca.
*
Stał przede mną skruszony, smutny, zły..
-Jak mogłeś?! Jesteś moim ojcem, do cholery! I pozwalałeś, by mnie szpecono i gwałcono! Nienawidzę Cię! Żałuję, że chciałam Cię poznać.
Mężczyzna podniósł wzrok przepełniony bólem i skruchą, jednak ja odwróciłam głowę.
-Dlaczego?
-Musiałem, przepraszam- uroniłam kilka łez.
Usłyszałam trzask drzwi i znowu byłam sama. Po wyjściu mojego „tatusia” wszedł tu Justin.
-Hej, kwiatuszku- mruknął. Uniosłam w górę brwi. Podszedł bliżej.- Może..- zaczął podnosząc moją koszulkę. Przełknęłam ślinę.- Może się zabawimy?-spytał retorycznie a ochydny uśmiech wpełzł na jego twarz. Harry, proszę.. Bądź szybciej.
*
Od dwóch dni nie mogłam wyjąć telefonu. Zaczęłam myśleć, że Harry mi jednak nie pomoże. I nagle znowu zostałam sama z Demi.
-Hej- bąknęła, wchodząc do środka.
-Cześć..-szepnęłam.
-Nie mogę Cię odwiązać- zachlipiała. Co on jej zrobił?!- Za niedługo wrócą i to byłoby ryzyko.
-Rozumiem. Co on Ci zrobił?
-Znowu mnie zgwałcił.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Mnie też..-szepnęłam.
Harry, do cholery, pospiesz się.


Nagle usłyszałyśmy trzask drzwi. Przerażone, szybko na siebie spojrzałyśmy. Demi poderwała się w górę i przyłożyła mi nóż do twarzy. Przełknęłam ślinę, a na jej twarzy pojawiło się przepraszam, nim przybrała maskę.
-Suko, ostrzegałam Cię!- syknęła i delikatnie przejechała po moim policzku.
-Znowu Cię zdenerwowała?
-Tak. Musimy ją jeszcze trzymać?! Wkurza mnie!
-Dasz radę, skarbie. Jeszcze tylko kilka dni.
W jego oczach dostrzegłam błysk i od razu wiedziałam, że kłamie. Zawsze gdy kłamał, miał ten błysk. Przełknęłam głośno ślinę, bojąc się następnych dni. To się nie skończy dobrze.


Jęknęłam cicho, kiedy przy skórze poczułam zimny metal. W oczach chłopaka dostrzegłam furię. Co ja niby powiedziałam?! Właściwie to nic nie powiedziałam. I wtedy zrozumiałam. Czy bym coś powiedziała, czy nie, i tak mi zrobi krzywdę. Był sadystą. Dlaczego ja się tego nie domyśliłam, gdy z nim byłam?! Powoli rozumiałam, że to zbliżało się do końca. Do mojego końca.
-Dlaczego?- „zapytuję. A potem szybko w duchu, mówię sobie dajmonije*. Przecież „dlaczego”, to słowo z tamtego świata, z tamtej epoki, słowo przekreślone. Tu już nie wolno się pytać; tu wolno tylko słuchać”**

Już myślałam, że nic mnie nie uratuje, kiedy rozsuwał zamek w spodniach. Lecz wtedy do pomieszczenia wbiegł chłopak w kapturze i okularach przeciwsłonecznych. W dłoni miał broń. I gdyby nie wystające loczki, nie miałabym pojęcia, że to był Harry.
PuSSy
_______________
*damonije- tu: wsłuchując się w damonija, boski głos wewnętrzny ostrzegający przed popełnieniem złego czynu, pomyłki.
**Andrzej Bobkowski „Szkice Piórkiem fragmenty”.

Zapożyczyłam ostatnie zdania z „Stajnia w Chalons ,25.9.1940”, bo stwierdziłam, że pasuje. Nie miejcie mi tego za złe :*
~~
!
ZWIASTUN:
Tak, jak obiecałam rozdziały przez majówkę będą codziennie.


Niall

Tytuł: You (Ty)
Ilość słów: 1478
Ilość stron: 4
Bohaterowie: Niall Horan, Adam, Liam Payne, Zayn Malik, a także Louis Tomlinson, Harry Styles & Demi Lovato
Rodzaj: One Shot ( Adam + Niall)
Pisane do: You & I
Ostrzeżenie: Imagin (one-shot) zawiera treści homoseksualne. Nie tolerujesz, omiń.
Dla: Ada$ia

~~~~~~~~~~~~
Przed przeczytaniem, zobacz!
~~~~~~~~~~~~
You
Z podziwem patrzyłem, jak kończą pracę nad teledyskiem. Mieli zaśpiewać po raz ostatni całą piosenkę, od początku.
Niall wyszedł z domku i zaczął swoją solówkę. Po chwili nastąpiła zmiana i śpiewał Liam. I tak dalej.
Z uśmiechem przyklejonym do twarzy stwierdziłem, że są świetni. Podeszli do mnie. Przytuliłem każdego, najdłużej zatrzymując się przy Niall'u. Śmieszne. Chłopaki mówili, że widać, że między nami coś jest, jednak my byliśmy przyjaciółmi. Choć nie ukrywam, wolałbym być kimś więcej.
-To co? Idziemy na pizze?- spytałem. Ochoczo przytaknęli głowami. Z wyjątkiem Niall'a.
-ja.. Um.. Sory, ale ja odpadam. Jestem umówiony z Demi- zakrztusiłem się, słysząc te cztery słowa. Chłopcy spojrzeli na mnie współczującym wzrokiem, a ja uśmiechnąłem się sztucznie.
-Jasne. Baw się dobrze! I wieczorem zdaj mi relację- mrugnąłem do niego i szybko odwróciłem wzrok.
-Jasne- mruknął niezrozumiale. Przytulił mnie, cmokając w policzek i poszedł. A ja patrzałem za nim, trzymając się za miejsce, w którym przed chwilą były jego usta. Odwrócił się i nam pomachał, posyłając mi buziaka w powietrzu, a ja nie mogąc dłużej wytrzymać, ze szklącymi się oczami, pobiegłem do łazienki. Nigdy nie będzie mój.
*
Śmiejąc się, w końcu dotarliśmy do pizzerii. Usiedliśmy i czekaliśmy, aż ktoś nas obsłuży. Po chwili przy naszym stoliku zjawił się przystojny kelner, który wręcz pożerał mnie wzrokiem. Zarumieniłem się, co nie uszło uwadze chłopaków.
-Co Ty taki czerwony?- spytał zdziwiony Zayn, po odejściu chłopaka.
-Nic..- odparłem, rumieniąc się bardziej. Nagle Louis zaczął się śmiać. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco.
-Spodobał Ci się- no teraz to musiałem mieć kolor dojrzałego pomidora. Zasłoniłem twarz dłońmi.- Nie martw się, ty jemu też.
Po kilku dłużących się minutach, ten sam chłopak przyniósł nasze zamówienie. Gdy już miał odchodzić poprosiłem o pepsi. Uśmiechnął się zadziornie i odszedł. Wrócił po kilku sekundach, na tacy niosąc butelkę PEPSI i szklankę. Podziękowałem grzecznie i odkręciłem korek. Nagle zauważyłem, że na etykiecie jest numer telefonu. Ponownie zrobiłem się czerwony, co i tym razem nie uszło uwadze przyjaciół.
-Adam.. Co tym razem?
-Nic- powiedziałem, szybko chowając butelkę. Jednak się nie udało i po chwili była w posiadaniu Zayn'a.
-Uuuuu!- zaśmiali się. Nagle drzwi lokalu otworzyły się, a w nich zobaczyłem Niall'a. Był sam.
-Co za „Uuuuu”?
-Nie, nic.- odparłem zdecydowanie za szybko.
-Adam dostał numer telefonu – wyszczerzył się Zayn.
-Ooo! Od kogo?
-Nieważ..
-Od tamtego kelnera- szepnął Liam, a ja spłonąłem rumieńcem. Wstałem od stołu, z zamiarem oddalenia się, kiedy usłyszałem, jak wołają za mną. Odwróciłem się w ich kierunku.
-Zaraz wrócę- powiedziałem, mrugając. Zauważyłem, jak Niall smutnieje. Podszedłem do barku, przy którym stał kelner. Podniósł głowę, a na jego piękną twarz wstąpił uśmiech. Wyciągnąłem dłoń w jego kierunku.-Adam.
-Tomek. Z Polski?
-Tak, a Ty?
-Również- wyszczerzył się. Piękny widok.- Więc Adam. Podejrzewam, że ty pierwszego kroku nie zrobisz, więc przejmę inicjatywę. Co robisz jutro wieczorem?
-Nie mam nic w planach.
-A więc zapraszam na kolację, do klubu i do mnie – ostanie szepnął mi na ucho, przez co na twarz wpłynął mi rumieniec.
-A więc do jutra.
Zapytał jeszcze o mój adres, więc podałem go bez wahania. Na koniec ucałowałem jego policzek i wróciłem do chłopaków, którzy szczerzyli się, jak głupi do sera. Natomiast Niall był nieobecny.
*
-Halo! Ziemia do Niall'a!- pomachałem mu dłońmi przed oczami, gdy tylko weszliśmy do naszego mieszkania. Od kilku miesięcy mieszkamy razem.- Stary, mówię do Ciebie od kilku minut!
-Sory, zamyśliłem się.-powiedział wchodząc do naszej sypialni. Od kilku tygodni śpimy razem. To normalne, prawda?
-Okej.. Jak tam randka z Demi?- chłopak cały się spiął. Mruknął coś w stylu „zachwilę” i wszedł do łazienki. Wyszedł owinięty ręcznikiem i poszukał w komodzie czystych bokserek. Ubrał je, a ja poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic i podobnie, jak Niall, przebrałem się w pokoju. Od kilku dni, przebieramy się przy sobie. Tak po prostu.-więc?- spytałem, wchodząc pod kołdrę, obok Horan'a.
-Uhh.. Muszę Ci coś powiedzieć. Bo ja wcale się z nią nie umawiam na randki. Jest moją bliską przyjaciółką... Ja kocham C..-ugryzł się w język. Położyłem mu dłoń na policzku, dodając otuchy. Wtulił się w nią. Ale nie dokończył. Tylko nachylił się i złożył czuły pocałunek w kąciku moich ust. Jeszcze jeden, w drugim kąciku i trzeci prosto w usta. Zszokowany nie od razu odwzajemniłem pieszczotę.-Ciebie.- szepnął, nim wtulił się w mój tors. Ucałowałem go we włosy i przymknąłem powieki. Co to było?! Usłyszałem spokojne oddechy i wiedziałem, że spał. Ja nie potrafiłem.


Około godziny trzeciej wymsknąłem się z sypialni. Wykręciłem numer Zayn'a.
-Posrało Cię?! Jest wpół do czwartej w nocy!
-Wiem. Obudź chłopaków, muszę Wam coś powiedzieć.- usłyszałem jakieś szmery i po chwili zaspanych przyjaciół.
-Czego?!
-Muszę Wam coś powiedzieć.
-Nie mogło to zaczekać do rana?
-Nie mogę tego powiedzieć przy Niall'u i muszę się streszczać, bo zaraz się zorientuje, że mnie nie ma w łóżku.
-Śpicie razem?
-Od kilku tygodni. Ale rozmawiałem z nim kilka godzin temu. Powiedział mi, że on wcale nie umawia się z Demi, bo jej nie kocha. Powiedział, że kocha..mnie. Potem mnie pocałował i zasnął wtulony w mój tors. Nie wiem, co robić.
-Przecież go kochasz, tak?
-No jasne, że ta..
-Kochanie, z kim rozmawiasz?- szepnął Niall do mojego ucha, obejmując mnie w pasie. Ziewnął.
-Z chłopakami.
-O wpół do czwartej w nocy?
-Tak, um.. Musiałem się o coś spytać. Idź spać, zaraz przyjdę.
-Okeeej- mruknął zaspany, całując moje ramię.- Kocham Cię- serce mi załomotało w piersi, słysząc te dwa piękne słowa.
-Kochanie? Kocham Cię? Co mu się do cholery stało?! Tydzień temu nie spojrzałby Ci nawet w oczy, żeby wyznać prawdę..
-Chwila! To to już trwa od dłuższego czasu?!
-To trwa od początku, Adam.
-Co?! I nic mi nie powiedzieliście?! Nawet nie zabroniliście mi flirtować z Tomkiem!
-Oj tam. Myśleliśmy, że mu przeszło. A potem się okazało, że Ty również go kochasz.
-Mhm..
-Idź do niego, bo tęskni za Tobą.

Wróciłem do sypialni i pocałowałem Niall'a. Wszystko szybko przemieniło się w coś więcej.
-Tylko mamy mały problem.
-Jaki?
-Ja nie chcę odwoływać randki z Tomkiem.
*
Obudziły mnie promienie słońca, wpadające do sypialni. Nigdzie nie było Niall'a. Wstałem i poszedłem do kuchni.
-Kochanie?
-Nie nazywaj mnie tak!- syknął, wyrzucając papierosa za okno.
-Od kiedy palisz?!
-Od kilkunastu tygodni. Ale niech Cię to nie interesuje.
-O co Ci chodzi?!
-Może o Tomka?! Nie chcesz odwoływać z nim randki?!
-Problem w tym, że odwołałem ją jeszcze w nocy.
-Yhy, jasne, że Ci uwierzę.
-Wykorzystałeś mnie... W nocy jeszcze mnie kochałeś, a teraz już nie.. Przespałem się z Tobą, więc już mnie nie kochasz? Nie wiedziałem, że taki jesteś.
Mina chłopaka zrzedła.
-Ja..
Machnąłem lekceważąco ręką i poszedłem do sypialni. Wciągnąłem na siebie rurki i koszulę, do torby wrzuciłem kilka rzeczy i wyszedłem z pokoju. Ubrałem buty i opuściłem mieszkanie.
*
-Co się..
-Wykorzystał mnie! Przespał się ze mną, a potem potraktował, jak tanią dziwkę!
Oczy o mało nie wyskoczyły im wszystkim z orbit. Nie wiedzieli, tak, jak i ja, że Niall mógłby się tak zachować. Mój telefon zadzwonił, a widząc, kto oczekuje rozmowy, szybko odrzuciłem i wyłączyłem urządzenie.
*
-James, wracaj!- zawołał mój ukochany. Zaśmiałem się, widząc, że nasz syn go nie ma zamiaru słuchać.
-Jamie.. Skarbie, chodź do taty- krzyknąłem, a pięcioletni blondynek się zatrzymał. Przybiegł do mnie i wskoczył w ramiona, że aż si wywróciłem.-Ale taty też masz słuchać!- zażartowałem, za co dostałem po głowie od chłopaka.
-Oj, Nialler. Będzie Cię słuchał. W końcu to Twój syn.
-Wiem. Kocham Was.- szepnął czule. Ucałował główkę Jamesa i wpił się w moje usta.
-Kocham Cię- szepnąłem.
-Kocham Cię.- odpowiedział ukazując najpiękniejszy na ziemi uśmiech.
~

Zrozumiałem to
Zrozumiałem to z czerni i bieli
Sekundy i godziny
Może schowali się, aby spędzić trochę czasu
Wiem jak to jest
Wiem jak to jest, kiedy jest dobrze lub źle
Cisza i dźwięk
Czy kiedykolwiek byli ze sobą blisko jak my?
Czy kiedykolwiek walczyli jak my?
Ty i ja
Nie chcemy być jak oni
Możemy doprowadzić to do końca
Nic nie może stanąć pomiędzy
Tobą i mną
A nawet bogowie nad nami
Nie mogą rozdzielić naszej dwójki
Nie, nic nie może stanąć pomiędzy
Tobą i mną
Oh, Ty i ja
Zrozumiałem to
Zobaczyłem błędy z góry i z dołu
Spotkamy się na środku
Zawsze jest miejsce dla porozumienia
Widzę jak to jest
Widzę jak to jest za dnia i nocą
Nigdy razem
Bo oni widzą rzeczy w innym świetle, jak my
Ale oni nigdy nie starali się jak my


Ty i ja
Nie chcemy być jak oni
Możemy doprowadzić to do końca
Nic nie może stanąć pomiędzy
Tobą i mną
A nawet bogowie nad nami
Nie mogą rozdzielić naszej dwójki

Bo Ty i ja

Nie chcemy być jak oni
Możemy doprowadzić to do końca
Nic nie może stanąć pomiędzy
Tobą i mną
A nawet bogowie nad nami
Nie mogą rozdzielić naszej dwójki
Nie, nic nie może wejść pomiędzy
Ciebie i mnie
Ty i ja
Ty i ja
Ty i ja
Ty i ja

Możemy tego dokonać, jeśli spróbujemy
Ty i ja

Oh Ty i ja

Ty i ja 
PuSSy
- - - - - - - - - - - - 

Niall

Dedyk dla Blanki

---------------
TY:Ej Niall..
Niall:CO?
TY:Mam pomysł..
Niall:Jaki?
TY:Jesteś ostatnio jakis smutny,wiec może pojedziemy...
NIall:Gdzie..?

TY:Do sklepu..?
Niall:Oooo okey.
Masz świetny pomysł!

Ty:Ojej naprawdę?
Niall:Tak
Ty:No to chodź....
Niall: Pomóż mi wstać..


Ty:*Próbujesz go podnieśc*


Niall:*śmiech*
TY:No ej to nie jest śmieszne..
Niall:Hahha jest..jest ;3

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział XIII

Notatka pod rozdziałem!!!
------------------
Rozdział XIII
Pakowałam szybko swoje rzeczy, z zamiarem, jak najszybszego opuszczenia tego miejsca. Nagle drzwi do mojej sypialni otworzyły się, a w nich stanął uśmiechnięty Justin.
-Hej, kocha...Co ty robisz?
-Pakuję się. Wyjeżdżam.
-CO?! Nie możesz mnie zostawić!
-Jedź ze mną.
-Nie możemy zostawić Demi.
-Możemy. Justin, proszę..
-Vic, ja..
-Wybieraj.. Albo ona, albo ja.
-Victoria! Nie mogę tego zrobić Kocham Was obie!
-Przykro mi, Justin.
-Vickie, zaczekaj..
-Dokonaj wyboru, Justin.
Chłopak spuścił głowę w dół, a w moich oczach zebrały się łzy. Zasunęłam walizkę i wyminęłam go w drzwiach, przystając.
-A więc wybrałeś ją. Żegnaj.- szepnęłam, łamiącym się głosem i wyszłam z starego już mieszkania. Wsiadając do taksówki obejrzałam się za siebie. Westchnęłam. Jedyne, co udało mi się dostrzec, to wściekły Justin i przedmioty latające przez mój pokój.- Żegnaj, kochanie..-szepnęłam poraz ostatni, nim pojazd ruszył. Po moich policzkach spływały słone łzy. Niczego tak bardzo nie żałowałam, jak wyjazdu z Manchester'u.

Leżałam na zimnej ziemi i cicho pochlipywałam. Nie chciałam, aby znów mi coś zrobił, więc wolałam siedzieć cicho. Bolał mnie policzek, który mi wymierzył.
-Jesteś zwykłą dziwką!- syknął, patrząc mi w oczy. On był dla mnie najważniejszy- Mówiłaś, że mnie kochasz! A potem.. Potem spotykałaś się z moim przyjacielem!
-To było, długo po moim wyjeździe! Chciałam wrócić! Ale nie chciałam Was więcej widzieć!- zaszlochałam, za późno gryząc się w język.
-Suka- warknął, wymierzając mi policzek. Zdarł ze mnie spodnie i nie miałam nic do gadania. Chciał mnie zgwałcić, więc to zrobił.

Wszystko mnie bolało. Całe ciało. Głowa.. Bo ciągle szarpał za moje włosy, brzuch, od wymierzanych ciosów, policzek, od noża...I prawda jest taka, że w tamtym momencie czułam się jak dziwka. Jak tania, szmatowata dziwka.
Nagle drzwi gwałtownie otworzyły się i ujrzałam osobę, której nie chciałam nigdy więcej widzieć. Nie po tym, co mi zrobiła.
-Cześć, szmato.- przywitała się, uśmiechając wrogo. Przełknęłam gulę rosnącą w moim gardle i spojrzałam na nią. Czego ona chciała?
-Niczego, skarbie.- w jej oczach dostrzegłam szczerość. Prychnęłam cicho. Nagle zdałam sobie sprawę, że ktoś za nią stoi. I doskonale wiedziałam, kto to był.
*
W pomieszczeniu znajdowałam się sama z Demi. Justin z Josh'em gdzieś wyszli, a gdy tylko drzwi za nimi się zamknęły, twarz brunetki zmieniła się na tą, którą znałam kiedyś.
-O mój Boże, Vic! Co on Ci zrobił?!- krzyknęła upadając obok mnie na kolana. W mojej gowie zakłębiło się dużo myśli, zatrzymując na szoku.-Jezu! Gdybym wiedziała, że chodzi o Ciebie, nigdy bym się nie zgodziła! A potem...- rozpłakała się, a ja otworzyłam szeroko oczy.- On.. Victoria, on..- szepnęła, rozwiązując mi liny na nadgarstkach.-On mnie zgwałcił, gdy chciałam zrezygnować. Zmuszał mnie, żebym się nad Tobą znęcała. Przepraszam! Bałam się! Victoria, tak cholernie Cię przepraszam! Wiem, że nigdy mi nie wyba..- nie dokończyła, gdy gwałtownie porwałam ją do uścisku. Fakt, bolała mnie każda część ciała, ale ona...Ona mówiła prawdę, wiedziałam to.-Przepraszam- zaszlochała w moją koszulkę.
-Cii.. już dobrze, Demi. Wybaczam Ci. Znam go bardzo dobrze, wiem, do czego mógł się posunąć. I wiem, że mówisz prawdę.
-Przepraszam, za tą twarz.
-Nie ma sprawy.
-Wiesz, że musisz udawać, prawda?
-Wiem..Demi?
-Co jest?
-Dałabyś mi wody? Proszę, mam strasznie sucho w gardle.
-Jasne- i szybko pobiegła po napój. Przyniosła go po kilku sekundach i udawadniając mi, że nic nie ma w trunku, napiła się i podała mi.-Możesz mi ufać.
-Wiem. Dziękuję. -pociągnęłam spory łyk.- Kiedy wrócą?
-Poszli na mecz i do sklepu. Najwcześniej za dwie godziny.
-Okej.


Wiedziałam, że Demi była zmuszana, jednak coś mi podpowiadało, że naprawdę chciała to zrobić. Jednak gdy z nią porozmawiałam, wiedziałam wszystko. Nakarmiła mnie i napoiła. Wpadłam na pewien pomysł.
-Mogę Ci ufać?
-Jasne?
Bez skrępowania wyjęłam telefon i go włączyłam. Chłopcy mieli być za pół godziny, więc miałam czas. Zobaczyłam jedenaście nieodebranych połączeń od Niall'a, trzy od Liam'a, dziewięć od Harry'ego, osiem od Alana i siedem od Alexa
W skrzynce odbiorczej miałam pełno sms'ów, jednak odebrałam tylko trzy. Od Niall'a, Harry'ego i Alex'a.
Od: Niall <3
Tori?! Gdzie Ty jesteś?!
Martwimy się, co miał znaczyć ten sms?!

Od: Harry
Victoria, wiem, że słyszałaś naszą rozmowę.
Przepraszam, nie byłem trzeźwy.
Nie myślę tak, traktuję Cię jak siostrę.
Odpisz mi, jak to odbierzesz.
Ps. O co chodziło z tym sms do Niall'a?

Od: Alex
Victoria, do cholery!
Jak tylko włączysz telefon, masz do mnie zadzwonić.

Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam odpisywać na wiadomości.

Do: Niall <3
Nie wiem, Niall.
Pomóż mi...

Do: Harry
Okej, wybaczam.
Muszę Ci coś powiedzieć, ale obiecaj, że nie powiesz nikomu!
Nawet Niall'owi i Alex'owi!

Do: Alan
Nie mogę, przepraszam. Odezwę się, jak tylko będę mogła.

Nie musiałam czekać długo na odpowiedzi.
Ale ja odpisałam tylko Harry'emu.

Od: Harry
Jasne, tylko co się dzieje?!

Do: Harry
Zostałam porwana, przez byłego chłopaka- Justin'a.
Tak, tak, chodzi o przyjaciela Niall'a.
Josh też za tym stoi.
Ja i Demi, która została gwałtem zmuszona,
do znęcania się na de mną, jesteśmy w
niebezpieczeństwie.
Zostałam zgwałcona, nie mów tego Niall'owi, błagam.
Potrzebuję pomocy, jednak nie wiem, gdzie jestem.
Zapytam Demi, może mi coś powie.
Odpisz szybko, bo zaraz wrócą... xx

Mój telefon zawibrował sygnalizując nową wiadomość.
-Oni nie mogą się dowiedzieć, że mam telefon, jasne?!
-Jasne.
-Powiedz mi, gdzie jesteśmy. Harry po nas przyjdzie. Po nas obie, Demi. Uratuje nas.
-Shaftesbury Avenue. Opuszczony dom dziecka na końcu ulicy, za rogiem.
-Dziękuję. Obiecuję, że on nas stąd wyciągnie.
Od: Harry
Nic mu nie powiem, obiecuję.
Ile macie czasu? Wiesz coś?

Do: Harry
Shaftesbury Avenue.
Opuszczony dom dziecka na końcu ulicy, za rogiem.
Niewiele. Zaraz wrócą.
Wyłączam telefon, nie chcę żeby go zabrali.
Komórka to moja ostatnia nadzieja.
Nie.. Moją ostatnią nadzieją jesteś Ty, Harry.
Potrzebuję Cię.. x

Zauważyłam, jak przed oknem migają znajome sylwetki. Ostrzegłam Demi i już miałam wyłączać telefon, gdy na ekranie pojawiła się wiadomość.

Od: Harry
Możesz na mnie liczyć.

Uratuję Cię, obiecuję.. xx
Pussy <3
----------------

Zawiesznie będzie trwało do pierwszego czerwca. Został nam miesiąc, żeby wszystko nadrobić itp. Na dodatek nauczyciele się ostatnio uwzięli. Więc cieszcie się rozdziałami, póki możecie. 
Ps. Jeśli nie uda mi się skończyć opowiadania w majówce, zawieszenie będzie opóźnione, póki nie skończę pisać rozdziałów. ( jestem kilka do przodu, więc raczej uda mi się skończyć.
Każdy, kto przeczytał zostawia po sobie trzy *

Louis~ 1

Dla Ada$ia.
Notatka pod postem!!!
- - - - - - - - - - - - - -
Jechałem jakimś skrótem licząc, że dotrę szybciej do domu. Niestety los nie był dzisiaj dla mnie łaskawy, a pogoda tego nie ułatwiała. Mocna ulewa z którą zmagały się wycieraczki samochodowe utrudniała poruszanie się. Całe szczęście, że uliczka była pusta i mogłem przyspieszyć. Nagle zobaczyłem jakiegoś chłopaka spacerującego w deszczu, bez parasola i odpowiedniego ubioru. Kretyn. Zatrzymałem się przy nim, otwierając okno i wciskając klakson. Podskoczył, wystraszony.
-Podwieźć Cię?- zawołałem, starając się przekrzyczeć ulewę. Szatyn powoli odwrócił się w moją stronę i przytaknął. Nie mogłem ocenić, jak wyglądał, gdyż deszcz był zbyt obfity. Odblokowałem drzwi od strony pasażera i zaczekałem, aż chłopak usadowi się na fotelu. Gdy tylko wskoczył do samochodu, musiałem powstrzymać się przed krzykiem. Chłopak był niesamowicie piękny. Miał duże brązowe oczy, niesforną grzywkę, opadającą na czoło i pełne, wydęte usta. Jego wargi wykrzywiły się w górę, ukazując śliczne dołeczki, a ja z powrotem przeniosłem wzrok na oczy.
-Hej.- bąknął.
-Taa..Cześć. Louis jestem, a Ty?
-Adam. Dzięki, że mnie podwieziesz.
-Nie ma sprawy. A gdzie?
-Doncaster. Nie za daleko?
Zachłysnąłem się powietrzem.
-Nie skądże. Właściwie to.. Sam tam jadę.
Chłopak wyszczerzył ząbki, a ja powstrzymałem się od śmiechu. Nie pożałowałem skręcenia w tą ulicę. Wyjechałem z niej i włączyłem się do ruchu, stwierdzając, że zrobiłem niepotrzebne koło. Ale nie żałowałem.

Adam ziewnął. Zaśmiałem się i stając na światłach, sięgnąłem do tyłu.
-Masz.- rzuciłem kocem w chłopaka.- Prześpij się.
-Dzięki.
Rozłożył się wygodniej na fotelu i oparł głowę o szybę. Zamknął oczy, a ja chwilowo mogłem go podziwiać. Niesamowite, że ktoś taki, jak on jedzie właśnie ze mną samochodem.
Był młody. Nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat. Na jego lewym nadgarstku dostrzegłem mały tatuaż. Był to napis „Hope” ozdobnym pismem.
Światła zmieniły się na zielone i mogłem ruszyć w dalszą drogę. Chyba będzie jednak przyjemniejsza, niż się spodziewałem.
*
Kątem oka zarejestrowałem, że Adam się wybudza. Przeciągnął się i spojrzał na mnie.
-Hej- bąknął
-Hej. Jak się spało?
-A dobrze, dziękuję.
Spojrzał na mnie i patrzył przez dłuższą chwilę.
-No co?
-Nie jesteś zmęczony? Może zamienimy się?
-Taak.. A ty mnie wywieziesz do lasu i zgwałcisz, zostawisz potem i uciekniesz moim samochodem.
-Jasne- zaśmiał się, razem ze mną. Spojrzałem na niego, a po chwili wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem-Jesteś wariatem, Lou.
-Dzięki, wiesz.-zaśmiałem się, udając urażonego i skręciłem w prawo. Zatrzymałem się na podjeździe.
-A to niby ja miałem Cię gdzieś wywieźć- mruknął.
-Sory, zgłodniałem- ponownie zaczęliśmy się śmiać i wysiedliśmy. Rozciągnąłem kości i wszedłem do baru.
Usiadłem na stołku i zamówiłem mocną kawę i gofry. Adam zamówił to samo.


Ziewnąłem i wsiadłem do samochodu. Zacząłem się zastanawiać nad propozycją chłopaka, ale stwierdziłem, że to i tak nie daleko.
-Lou, jesteś pewny?
-Tak. Poza tym, do Doncaster zostały trzy godziny. Wytrzymam.
-Niech Ci będzie.
Naburmuszony chłopak opadł na fotel. Daję stówę, że wyglądał teraz, jak dziecko, które nie dostało lizaka. Zacząłem się śmiać, przez co zostałem obdarzony spojrzeniem chłopaka.
-A tak w ogóle, po co jedziesz do Doncaster?
-Chciałem zobaczyć to miasto.
-I jak miałeś zamiar się tam dostać?
-Liczyłem, że w końcu się ktoś zatrzyma, tak jak zrobiłeś to Ty.
-Zaplanowałeś to!- krzyknąłem rozbawiony, za co zostałem obdarowany najpiękniejszym na świecie uśmiechem.
*
Powoli wjeżdżaliśmy do miasta.
-Gdzie Cię..
-Pod jakimś hotelem czy czymkolwiek.- myślałem, że ma tam kogoś znajomego!
-O nie! Co to, to na pewno nie. Nie będziesz płacił za żaden nocleg, jasne?
-To gdzie mam..
-Zatrzymasz się u mnie.
-Co?!
-To. Tylko siedzisz tu tak długo, póki nie będę wracać do Londynu.
-Kiedy wracasz?
-Po świętach.
Zdawałem sobie sprawę, że jest dopiero dziesiąty grudnia. Ale cóż..
-Zgoda
Zaśmiałem się, po czym na moje usta wpełznął triumfalny uśmiech. Louis Tomlinson zawsze wygrywa.


Po cichu wszedłem do mieszkania, chcąc zrobić niespodziankę siostrom i rodzicom.
Zakradłem się do salonu i krzyknąłem „BU” strasząc wszystkich. Zacząłem się śmiać, za co dostałem po głowie od Jay.
-Mój syn to idiota.
-Ale go kochasz!- wykrzyknąłem, szczerząc ząbki. Po chwili na moje ciało wskoczyło całe moje rodzeństwo, a ja upadłem na podłogę, śmiejąc się. Nagle uwaga wszystkich skupiła się gdzieś za mną, a ja przypomniałem sobie o Adamie.
-Synku, to Twój nowy chłopak? A co z Harry'm?- palnąłem się w czoło, czując zażenowanie.
-Maaaaamo! To jest Adam- znajomy, a co do Harry'ego, to.. Hm.. Dłuższa historia.
Spojrzałem na chłopaka szepcząc ciche przepraszam. Pokręcił przecząco głową, z dziwnym uśmiechem na ustach.
*
Leżałem i usilnie próbowałem zasnąć. Nagle poczułem, jak materac po mojej lewej stronie się ukrywa.
-Śpisz?- usłyszałem cichy szept. Przekręciłem się na bok.
-Nie- odszepnąłem. Chłopak spojrzał na mnie, a moje serce przyspieszyło tempa. Adam pochylił się nade mną.
-Możemy pogadać?- przymknąłem powieki
-Jasne. O czym?
-Chciałbym się czegoś o Tobie dowiedzieć.
-Dlaczego?
Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Otworzyłem oczy, ale jedyne, co zarejestrowałem to twarz chłopaka zbliżająca się do mojej. Poczułem miękkie wargi, delikatnie i niepewnie muskające moje.
Nieśmiało poruszyłem ustami, oddając pocałunek. Odsunął się od mojej twarzy i spytał spojrzeniem. Przytaknąłem.
-Nie sądzisz, że powinienem dowiedzieć się czegoś o moim chłopaku?- szepnął, a na moją twarz wpłynął szkarłatny rumieniec. Uśmiechnąłem się, po czym ponownie złączyłem nasze oddechy.
*
Siedziałem w kuchni i piłem poranną kawę. Adam jeszcze spał. Do pomieszczenia weszła mama.
-A ty co taki zadowolony?- zarumieniłem się, wspominając, co się wydarzyło dzisiejszej nocy.
-Ekchem.. Nic.
-Chodzisz z Adamem.
Zakrztusiłem się.
-Skąd wiesz.
-Słyszałam fragment Waszej rozmowy. Synku, co z Harry'm?
Cały radosny nastrój uleciał ze mnie, jak powietrze z balona. Mogłem się założyć, że moje oczy zmieniły swoją barwę na ciemno-niebieską.
-Pokłóciliśmy się.
-I już znalazłeś sobie innego? Nie poznaję Cię.
-Mamo, ja już się z nim nie spotykam. Nie umiem mu wybaczyć.
-Louis, skarbie.. To Twój chłopak.
-Nie, mamo. On mnie zdradził. Nie jesteśmy już razem. Nie chcę więcej o nim słyszeć.
-Przepraszam- usłyszałem za sobą. Gwałtownie odwróciłem głowę, napotykając rozżalone zielone spojrzenie.
-Co on tu robi?!
-Przyjechał. Miałam go nie wpuścić?
-Dokładnie! Nienawidzę Cię- syknąłem, przechodząc obok chłopaka. Poczułem jego rękę na ramieniu, ale się wyrwałem i wszedłem do sypialni.


-Co jesteś taki zły?-spytał Adam, gdy mnie zobaczył w progu.
-Wydaje Ci się- bąknąłem, podchodząc do szafy, skąd wyjąłem czystą bieliznę.
-Kochanie, nie, nie wydaje mi się.
-Harry tu jest, okej?!
-Co?! Mówiłeś, że już nie jesteście razem.
-Bo nie jesteśmy. Moja mama go tu wpuściła.
Przebrałem bokserki w pokoju i zacząłem szukać ulubionych czerwonych spodni. Położyłem ja na krześle i wspiąłem się na łóżko. Nachyliłem się nad chłopakiem i złożyłem długi, namiętny pocałunek na jego wargach.
Ktoś zapukał, a po chwili drzwi się otworzyły. Byliśmy jednak zbyt zajęci, by spojrzeć w tamtym kierunku. Do moich uszu dotarło ciche warknięcie, więc zdenerwowany, że nam przeszkodzono, oderwałem się od chłopaka, nie schodząc jednak z jego ud.
-Czego chcesz Harry? Usłyszałeś chociaż proszę?
-Kiedyś nie musiałem. Kiedyś byłeś zadowolony. Kiedyś to mnie całowałeś. Kiedyś to na mnie siedziałeś.
-Kiedyś Cię kochałem. Kiedyś byliśmy razem. Kiedyś mnie zdradziłeś. I już nie byliśmy razem.
-Przeprosiłem.
-A wiesz gdzie to sobie wsadź? Myślisz, że przeprosiny wystarczą? Lepiej wyjdź i nie pokazuj mi się więcej na oczy. Jakbyś nie zauważył, jestem zajęty.
Poczułem ukłucie w żebra.
-Auuć! Co chcesz?- syknąłem, masując obolałe miejsce. Pokazał znacząco na loczka- Adam, to jest Harry. Mój były, znienawidzony chłopak. Harry to jest Adam, mój chłopak.
-Szybko się pocieszyłeś- warknął.- Zerwaliśmy dwa dni temu. A właściwie, to nie zerwaliśmy.
Uniosłem w górę brwi. Ciekawe, co teraz wymyślił.
-Nikt nie powiedział, że to koniec.
-Oh, Harry! To koniec! A teraz się wynoś.
*
Adam nosem szturchnął moją szczękę.
-Chłopaki, bez czułości!- jęknął Niall, patrząc na nas. Zignorowałem go i złączyłem nasze usta w pocałunku. Poczułem lekkie uderzenie w głowę, więc natychmiast się oderwałem od ukochanego i spojrzałem pytająco na Harry'ego.
-Też nie chcę tego oglądać.
-Jak byliśmy razem, to jakoś Ci to nie przeszkadzało- mruknąłem pod nosem i wtuliłem się w Adama.
-Właśnie. Jak byliśmy razem.
Poczułem pocałunek na głowie, a uśmiech sam wkradł mi się na usta. Podniosłem głowę i spojrzałem w brązowe tęczówki ukochanego.
-Kocham Cię.- szepnął. Uśmiechnąłem się szerzej.

-Też Cię kocham.- odpowiedziałem i złączyłem nasze wargi ponownie.-Najbardziej na świecie.
Pussy <3
- - - - - - - - - - - - - - - - - -
Podoba się? :))))
1. Piszę opowiadanie ( nie o 1D). Założyć z nim bloga? Chcecie jakiś trailer?
2. Bianka, jak tam u Ciebie z weną? Życzę Ci jej jak najwięcej :)
3. Jagoda, pamiętaj, co Ci pisałam!!!
4. Jupi! Zostało 39 dniii <3
5. ~~Chwilowy brak weny~~
6. Zbliżamy się do końca opowiadania.
7. Zajrzeć do zakładki info.
8. Eee.. Zapomniałam XD
9. A! Jak tam? Cieszycie się? Już niedługo!
10. ZAJRZEĆ DO ZAKŁADKI INFO! WAŻNE! ( wiem, powtarzam się)
11. Zmieniłam nazwę XD
12. Fajna?
13. Zajrzeć do zakładki info! Cholernie ważne! ( tak, wiem. x3 to samo)
14. Kto przeczyta, komentarz. ( w zakładce info trzy +, pod imaginem trzy *)