środa, 23 lipca 2014

liam

Rozmawiasz z Liamem przez skype

TY:Smacznego
Liam:Dzięki
TY:*ziewasz*
Liam:Może lepiej idz już spać...





-------------------------------------------
Dzisiaj 23.07
Dziwie się że już 4 lata minęły od założenia zespołu ;c
Kochani chłopcy mają dzisiaj święto <3



Wszystkiego najlepszego dla chłopaków :)

czwartek, 17 lipca 2014

4000!

O Boże..
Teraz jest ponad 4054, a rano jeszcze nawet 4000 tysięcy nie było ;o
So, dzisiaj wstawiam obiecany rozdział, od jutra mnie nie ma ;)
---------
Chapter three
First Meeting”
Gdy się pierwszy raz spotkaliśmy miałem szesnaście lat. Byłem wtedy dzieckiem, które praktycznie nic nie rozumiało. Smarkaczem, który nie wiedział, co to miłość. Jednak wiedziałem, gdy tylko zobaczyłem te lazurowe tęczówki, że to nie jest zwykłe zauroczenie. Już wtedy go kochałem. Pokochałem go pierwszego dnia. Gdy spotkaliśmy się w toalecie, a nasze oczy- zapuchnięte od płaczu- się spotkały, to zaiskrzyło. Zakochałem się w jego uśmiechu. Gdy tylko jego kąciki delikatnie uniosły się ku górze, moje serce zaczęło się wręcz wyrywać z piersi. Jednak najlepsze wrażenie zrobiły te szaro-niebieskie oczy. Jedno spojrzenie w nie, a już wiedziałem, że my przyjaciółmi nie będziemy. Hah, Hazza skromny. Ale szczerze mówię, że od razu liczyłem na coś więcej.
*
Tak naprawdę, to nie wiem, jak to się stało. Po prostu.. Poszliśmy na kilka randek, a potem zostaliśmy parą. To wszystko stało się tak nagle, że nawet nie wiem, kiedy. Kolejne randki, kolejne jawne spotkania, a MODEST!Management się coraz bardziej wkurzał. Wujek Simon już też nie był zadowolony z tego wszystkiego. Dla niego pozostawaliśmy dzieciakami z ogromnym talentem. MODEST! Już nie był taki milutki. Dla Cowella nie liczyło się, czy jesteśmy bi, homo, czy hetero. On nas pokochał, jakbyśmy naprawdę byli rodziną. Pokochał nas, bez względu na wszystko. Zaś dla tych dwóch typków Richarda i Harry'ego nie liczyły się nasze uczucia. Byliśmy ich marionetkami. To oni ciągnęli za sznurki.
*
Jesteśmy na rynku muzycznym od dwóch lat. Od dwóch cholernych lat jesteśmy kukiełkami, szmacianymi lalkami, psami na smyczy. Nie mamy wyjścia, podpisaliśmy umowę i teraz musimy to znosić. Nie ważne, jak bardzo tego nienawidzimy.
-Harry, skarbie? Jesteś gotowy? Musimy już jechać.
Westchnąłem, wciągając na siebie czarne rurki. Narzuciłem białą koszulę i wyszedłem z naszej sypialni. Za miesiąc kończę osiemnaście lat. Może będę mógł coś zmienić. Marzenia, Styles. Zszedłem na dół, patrząc na Liama, który uśmiechał się ciepło.
-Wiem, jak cierpicie.
Pokręciłem przecząco głową.
-Nie wiesz, Li.- moje oczy zrobiły się niebezpiecznie wilgotne. - Nie masz nawet pojęcia.
Po moim policzku spłynęła łza.
Liam patrzał na mnie ze współczuciem, kiedy poczułem dłoń na swojej.
-Mógłbyś prędzej skończyć te osiemnaście lat, bo mnie za pedofila wezmą.
Zaśmiałem się pod nosem, splatając nasze palce. Tylko on potrafił dodać mi otuchy.

Wszedłem do gabinetu Simona ostatni, zaraz za Lou. Moje policzki były czerwone, a oddech przyspieszony. Pomysł, żeby mnie całować przed gabinetem Cowella okazał się genialny. Odwrócił moją uwagę od problemu. Szkoda, że tylko na chwilę. Louis odwrócił się i mrugnął do mnie, uśmiechając się zadziornie, a po moim wnętrzu rozlało się przyjemne ciepło. Zająłem miejsce na jednej z kanap, obok Liama. Po mojej drugiej stronie usadowił się Zayn, a Lou z Niallem zajęli kanapę obok. Lou spoglądał na mnie ciągle, i chyba był naprawdę głupi, jeśli myślał, że Simon tego nie widzi.
-Chłopcy..- zaczął, zwracając na siebie naszą uwagę.- Jak już mówiłem, ja nic do Waszej orientacji nie mam. Traktuję Was, jak rodzinę, bo naprawdę uważam, że nią jesteście. Nie obchodzi mnie to, z kim się spotykacie...
-Ale nas tak!- odwróciłem się natychmiastowo, w stronę z której dobiegał znienawidzony głos. Richard.
-Miałem najpierw z nimi SAM porozmawiać.- Richard cmoknął i pokręcił głową z dezaprobatą.
-Oj, Simon, Simon. Mamy jeszcze coś do załatwienia, a musimy z nimi porozmawiać.- Choć czułem na sobie spojrzenie Lou, ja nie zaszczyciłem go ani jednym.-Wasza dwójka.- wskazał na mnie i mojego chłopaka. -Mamy dość tych Waszych wyjść. Gówno nas obchodzi, czy jesteście razem, czy nie. Ale macie zakaz wychodzenia tylko we dwójkę. Zakaz spotykania się poza studiem. I mieszkaniem, póki mieszkacie w piątkę. Jednak doskonale wiemy, że Wy i tak będziecie mieć to w dupie, więc zaradzimy temu.
-Co masz na myśli?- warknął Louis. Jeszcze nie widziałem go takiego wkurzonego.
-Zapraszamy Cię, Eleanor- usłyszałem cichy głos Simona i już wiedziałem, że to nie wróży nic dobrego. Patrzyłem na niego, a on na mnie, z przepraszającym wyrazem twarzy. O co chodzi? Czy on o nas wie? Usłyszałem stukot szpilek w pomieszczeniu, więc odwróciłem głowę w tamtą stronę. Zobaczyłem przepiękną brunetkę o brązowych oczach i idealnej figurze. Choć wydawała mi się znajoma, nie mogłem sobie przypomnieć kim jest.
Zacisnąłem powieki, czując zbierające się tam łzy.
-Louis poznaj swoją dziewczynę, Eleanor Calder.

Uwierzylibyście, gdybym powiedział, że to był dopiero początek kłopotów?
Hi!
------
Do zobaczenia 29.07 :)
Obiecuję wstawić imagina!!!!! <3
Lov ya, all!

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział II

Chapter two
Time..”
-Harry Styles, zapraszamy.
Wywlokłem się na scenę, stając obok czwórki równie zdezorientowanych chłopaków. Spojrzeliśmy po sobie i nagle natknąłem się na te lazurowe tęczówki, wpatrujące się we mnie z pasją.
-Macie pomysł na jakąś nazwę?
Spojrzeliśmy zdezorientowani na Simona. Wtedy przyszło mi coś do głowy.
-One Direction.
Spojrzał na mnie spod ściągniętych brwi.
-Jeden Kierunek?- przytaknąłem- Zatem.. One Direction. Przechodzicie dalej, panowie.
Radość, którą czułem była tak ogromna, że nie panując nad emocjami przytuliłem Lou. Czemu jego? Dobre pytanie.
*
Tak zaczęła się nasza historia, jako słynne One Direction. Było ciężko, nie ukrywam. W końcu byliśmy tylko piątką obcych sobie chłopaków. Odnajdywaliśmy siebie, po drodze spełniając marzenia i zaprzyjaźniając się. Staliśmy się innymi osobami i najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogliśmy się już zmienić. Podpisaliśmy pieprzoną umowę z cholernym MODESTEM i szlag nas trafił. Że też nie pomyślałem już wtedy, by się ujawnić. Teraz byłoby prościej. Bez problemów. Bez kłótni. Bez nas.
*
I byłoby prosto. I byłoby dobrze. Ale Harry musiał spieprzyć. Nie no, żartuję. Nic nie schrzaniłem, tylko trochę pokomplikowałem. Tak naprawdę, to to wszystko nie miałoby żadnego sensu, jeśli by wszyscy wiedzieli. A tak jest ryzyko. Jest zabawa. To nasze życie. I nasza sprawa. Hahaha Harry rymuje. Boże, co się ze mną dzieje? Kiedyś byłem gotowy na wszystko. Nawet na śmierć. Jednak, gdy poznałem Louisa... Perspektywa śmierci wydała mi się straszna. Już nie byłem gotowy.
Jednak po poznaniu Lou też nie było kolorowo. Po jednej z kłótni, wszystko się zmieniło. Już nic nie było takie samo. I wtedy powróciły wszystkie poprzednie myśli. Znowu stawałem się odludkiem, a co najgorsze... Chciałem nim być...
*

Miłość nie jest idealna. I nigdy nie była. Miłość... Jest silną więzią łączącą dwójkę ludzi. Jest mocnym uczuciem, które przetrwa najgorsze, które będzie trwać. Którego ogień będzie się palić. I aż do końca się będzie kochać tamtą osobę. Bo choćby nie wiem, co, jeśli ludzie się kochają, to o siebie zawalczą. Zawalczą. Zawalczą...
Hi!
----------
Jak dobrze pójdzie i jeśli pod rozdziałem będą 3 komentarze, to wstawię rozdział III zanim wyjadę do Bułgarii. :)

poniedziałek, 7 lipca 2014

Horoskop

Kto kupi ci nową parę butów?
Wodnik-Louis
Ryby-Zayn
Baran-Liam
Byk-Harry
Bliźnięta-Harry
Rak-Zayn
Lew-Louis
Panna-Zayn
Waga-Niall
Skorpion-Harry
Strzelec-Zayn
Koziorożec-Louis

niedziela, 6 lipca 2014

#19. Larry

Krople deszczu echem odbijały się od parasola. Londyńska pogoda. Stałem, przemoknięty do suchej nitki i czekałem. Czekałem, aż ktoś, jakaś taksówka zatrzyma się obok mnie, by podrzucić młodego studenta do domu. Nienawidziłem jazdy autobusem. Ale czy lubiłem, czy nie, dzisiaj byłem skazany. Gdy już odchodziłem, usłyszałem, jak jakiś samochód parkuje. Z nadzieją, że to była taxi, odwróciłem się. Szczęście uderzyło we mnie ogromną falę, kiedy na podjeździe zobaczyłem czarny wóz z szyldem. Otworzyłem drzwi i wskoczyłem na tylne siedzenie.
-1stOld Paradiste- rzuciłem pospiesznie, zapinając pas bezpieczeństwa. Spojrzałem na kierowcę i musiałem się opanować, by nie krzyknąć. Za kierownicą nie siedział jakiś staruszek z bródką, tylko atrakcyjny, młody mężczyzna.
-To dość daleko...- zauważył chłopak. Jezu, ten zniewalający głos.
-Ta..I tak pojadę. Lepiej taksówką niż autobusem.
-Co racja, to racja. Ale sporo zapłacisz.
-Niestety. Za wygodę trzeba płacić.
Włączyliśmy się do ruchu i oparłem głowę o szybę. Bezwstydnie przyglądałem się szatynowi. Miał duże, szaro-niebieskie tęczówki, pełne usta, w kolorze maliny, mały, kształtny nosek i jasno-brązową grzywkę, postawioną do góry. Na sobie miał czarną skórzaną kurtkę i tą dziwną czapkę, co wszyscy. Pod odpiętą kurtką dostrzegłem białą koszulę i krawat. Nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat Hm.. Chciałem jakoś podtrzymać rozmowę, ale nie miałem pomysłu, jak zacząć. Wyręczył mnie chłopak.
-Co studiujesz?
-Dziennikarstwo.
-Ciekawy kierunek. Ale chyba dość wymagający, co?
-No..tak trochę. A pan? Dlaczego taksówka? Na pewno mógłby pan pracować gdzieś indziej.
-Tylko nie pan. Staro się wtedy czuję. Nazywam się Louis. Studiuję psychologię. W taksówce można poznać wiele ciekawych osób, więc na kilka tygodni zostałem kierowcą. No i jakby nie było, zawsze to jest jakaś kasa.
-No w sumie tak. Harry jestem.
Oparłem głowę o zagłówek, wypuszczając ze świstem powietrze. Strasznie duszno tu było. Albo taka atmosfera?
-Wszystko w porządku?
-Jasne, tylko trochę duszno.
Chłopak uchylił okna, przez które wleciało świeże powietrze.
-Lepiej?
-Zdecydowanie.
Stanęliśmy na światłach, a ja ponownie mogłem podziwiać piękny profil taksówkarza. Nie miałem pomysłu, jak pociągnąć rozmowę, wyglądało na to, że chłopak też nie. Ruszyliśmy
-A co robisz poza jeżdżeniem taksówką? I psychologią oczywiście.
-Chodzę do AWF.
-Oh. Co trenujesz?
-Piłkę nożną.
-Fajnie, a co robisz poza studiami?
Czułem, że muszę poznać bliżej chłopaka.
Chłopak potarł niezręcznie kark. Chyba zszedłem na drażliwy temat. Już miałem mu powiedzieć, żeby nie odpowiadał, kiedy zaczął mówić.
-Spotykam się ze znajomymi i szukam..chłopaka.
Oh.
FUCK YEAH! Mam u niego szanse! Aha, aha, eheee!
W myślach odtańczyłem sobie taniec radości, po czym uspokoiłem hormony. Nawet nie zdałem sobie sprawy, że mogłem urazić chłopaka, tym, że się nie odzywałem.
-Uhm, a..
-Co się stało z poprzednim?- przytaknąłem- Miał dość mojego gadania o psychice ludzkiej i tym podobnych pierdołach. Nie lubił też, jak jeździłem taksówką, bo był chorobliwie zazdrosny. Aż w końcu miał tego wszystkiego dość i poszedł w cholerę.
-A Ty? Co lubisz robić w wolnym czasie?
-Eh.. Kiedyś uwielbiałem chodzić do klubów, ale potem Troy stał się strasznie zazdrosny o moje wyjścia. Potem mnie rzucił, a ja do imprez nie wróciłem. Spotykam się z przyjaciółmi, ale brakuje mi tej ukochanej osoby.
-Heh. Nie jestem sam.
W Londynie niby roiło się od samotnych gejów, którzy szukali swojej drugiej połówki. Ja jednak czekałem i czekałem. Gdy znalazłem Troy'a wiedziałem, że to nie to, a jednak byłem szczęśliwy.
-Jesteśmy
JUŻ?! Nieeeeeeee! Ja chcę jechać jeszcze dalej! Byleby z Louuuuu!
Spojrzałem na licznik. £23,50 Myślałem, że będzie gorzej. Wyjąłem portfel i odliczyłem odpowiednią sumę. Podałem chłopakowi, uśmiechając się ciepło.
-Dzięki.
-Nie ma sprawy. W sumie.. Ułatwiłeś mi robotę.
Zaśmiałem się.
-Dlaczego?
-Na dzisiaj skończyłem, a mieszkam na Juxon St.
-Świetnie. Widzisz, wyszło Ci to na dobre.
-Heh.
-Jeszcze raz dzięki. Może się jeszcze spotkamy.
-Może..
Wyszedłem i skierowałem się do domu. Nagle drzwi otworzyły się, a z auta wysiadł Louis. Podszedł do mnie.
-Hej, Harry. Podaj mi swój numer- uśmiechnął się uroczo. Podałem mu ciąg cyfr. Puścił mi sygnał, więc i ja miałem jego numer.
-Do zobaczenia.
Wsiadł z powrotem do auta.
Zaśmiałem się i podszedłem tam. Zastukałem w szybę od strony kierowcy. Otworzył ją.
Uśmiechają się niewinnie, nachyliłem się i musnąłem jego usta.
-Do zobaczenia, Lou.
Pobiegłem do domu i osunąłem się po drzwiach, śmiejąc się niemożliwie. Wstałem i podszedłem do okna w kuchni. Zobaczyłem, jak Lou dotyka swoich warg i się uśmiecha. Odpalił silnik i powoli ruszył.

Patrzałem za odjeżdżającym samochodem wiedząc, iż to nie było ostatnie spotkanie.
Hi!
----
Ahahah, leję.
Boże, jakie ja bzdury wymyślam, hahahah :'D
Nie no, normalnie płaczę :'D
Jezu, odbijaaaaaaaaaa miiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii <3333
XD
Nie dawać mi nigdy więcej kawy!
Ps. Stare, musiałam podpis 2x zmieniać XD


sobota, 5 lipca 2014

TWT Rozdział IV



Obudziłam się dość wcześnie, ogarnęłam się i przepakowałam torbę. Poprosiłam tatę aby zawiózł mnie do galerii, do kina. Wjechałam windą na piętro wyżej i „podeszłam” do dziewczyn. Przywitałam się z nimi i zaczęłyśmy rozmawiać.
-A więc ci tego nie ściągnęli?
-Niestety nie, takie są skutki mojej niezdarności i połamania szyny.
-Biedactwo. Na ile ci to założyli?
-Na dwa tygodnie. Dokładnie dzień przed wigilijką klasową mam znowu kontrole i mam nadzieję że mi to wreszcie zdejmą.
-My też.
-No to jak siedzimy? Całą szóstką koło siebie?
-Tak.
Wzięłyśmy od wychowawczyni bilety i poszłyśmy na sale kinową. Oczywiście żeby dostać się do naszego rzędu musiałyśmy iść po schodach. Wszystkie usiadłyśmy na swoich miejscach i zaczęłyśmy zdejmować kurtki. Po chwili spostrzegłyśmy że przed nami siadają Harry, Louis, Niall, Liam i Zayn. Zauważyłam że na miejscu przede mną żaden z nich nie usiadł. Pochyliłam się lekko do przody i zadałam pytanie chłopakowi siedzącemu najbliżej.
-Harry, Ktoś tu jeszcze będzie siedzieć?
-Co? Nie wiem.
-Okej. Dzięki- Powiedziałam i odwróciłam się w kierunku dziewczyn.- Dajcie te wszystkie kurtki położę je tu, najwyżej je stąd zabierzemy
Rzuciłam wszystko do co mi podały na fotel przede mną i wyciągnęłam z torebki czapkę oraz szalik robiąc z nich prowizoryczną poduszkę. Poszłam jak ktoś mnie szturcha i odwróciłam się w kierunku Alex.
-Patrz i akurat oni siedzą przed nami.- powiedziała kiwając głową w kierunku Harrego i Louisa.
-Lepiej spójrz kto siedzi koło Nialla.
-Uuuuuuu Liam.-Powiedziała i cicho zachichotałyśmy
-Mogę rzucić w Loczka popcornem? Proszę.
-Nie.
-Proszę?
-Nie warto.
Chwilowo skoczyłyśmy rozmawiać ponieważ zaczęły gasnąć światła. Płożyłam się  na fotelu dając sobie pod głowę czapkę. Nogi dałam na oparcie miejsca przede mną. Jak zwykle najpierw puścili reklamy a więc zaczęłyśmy rozmawiać jaki jeszcze film chętnie byśmy obejrzały. Gdy reklamy się skończyły zaczęłyśmy przypisywać bohaterom realne postacie. Wyszło na to że głównym bohaterem był Louis, Jego ukochaną a zarazem drugą najważniejszą postacią była Vanessa. Ja była przyjaciółką oraz asystentką głównej bohaterki.
-A kim Będzie ten asystent, asystentki?
-To będzie Harry.
W tym samym monecie kiedy wypowiedziałyśmy to imię chłopak odwrócił się i spojrzał na nas. Zachichotałyśmy cicho i wróciłyśmy do oglądania filmu. Minęła połowa filmu i nagle na sali zapaliły się światła i dźwięk się wyciszył, wszyscy poderwali się z miejsc i zaczęli rozglądać co się dzieje, po chwili wszystko wróciło do normy. Razem z Vani spojrzałyśmy na siebie pytająco, ale żadna nie wiedziała co to miało być.  Gdy w pewnym momencie zły brat głównego bohatera oddał za niego życie łzy poleciały mi z oczu.
-Niby tylko zwykły film, nie melodramat, a ja płacze.
-To takie smutne. Niby wrogowie a i tak jeden oddał życie za drugiego.
Gdy na ekranie pojawiły się napisy wszyscy myśleli, że to już koniec filmu ale światła na sali się nie zapaliły. Zaczęliśmy zbierać swoje rzeczy i wychodzić z pomieszczenia.  Zanim ja z tym gipsem zeszłam po schodach nic nie widząc i oświetlając drogę światłem z telefony, minęło trochę czasu. Gdy już znalazłyśmy się na dole i kierowałyśmy się ku wyjściu na ekranie pojawili się ponownie aktorzy i rozegrała się jeszcze króciutka stęka, która zobaczyły nieliczne osoby. Gdy pojawiły się ponownie napisy nagle zapaliły się światła o oznaczało że ko już na pewno koniec. Wyszłyśmy z sali.
-To co idziemy teraz na kawę a potem do drogerii?- zapytałam.
-Okej.
Usiadłyśmy przy stoliku i Vani poszła zamówią napój. Po chwili wróciła niosąc dwie filiżanki. Zaczęłyśmy rozmawiać o filmie a potem temat jakoś zszedł najpierw na Lou a potem na Hazze.
-Zakochałaś się w nim.
-Wcale, że nie on mi się tylko podoba, trzeba przyznać on jest przystojny,
-Podoba się większości dziewczyn w szkole.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilą na jego temat. Po chwili zaczęłyśmy rozmawiać o czymś innym. Wypiłyśmy do końca kawę i poszłyśmy do drogerii. Reszta dnia minęła szybko. Wieczorem postanowiłam nie włączać komputera więc wzięłam do ręki tablet i weszłam na skypa. Nie zdążyłam się nawet dobrze zalogować a już miała wiadomość od Alex czy jestem. Zadzwoniłam do niej i zaczęłyśmy rozmawiać o filmie. Obu nam się chciało śmiać z aktora który chodził bez spodni ponieważ jak miał je ściągnięte lepiej mu się myślało. Potem do naszej rozmowy dołączyła Vanessa. Czas szybko na zleciał, gdy wszystkie się rozłączyłyśmy poszłam się umyć i położyć do łóżka.
.
Rose
-----------------------------------------
Przepraszam, że w tamtym tygodniu nie dodałam :(
Sorki, że tak późno go wstawiam.
Miłych i udanych wakacji :D
Mam nadzieje, że spędzacie je fajnie i bezpiecznie XD