Do dupy, ale co tam.
Enjoy!
-=-=-=-=-=-=-=-
Rozdział I
-Ej, to
widzimy się za godzinę w „Memories” , nie?
-Tak, do
zobaczenia.
Rozłączyłam
się i rzuciłam mojego i phone'a na łóżko. Podeszłam do szafy, w
poszukiwaniu ubrań.
-Nie
mam, co założyć...- mruknęłam pod nosem.
-To idź
na zakupy- śmiech.
-Alan!
-No co?-
podszedł do mnie i objął w pasie.- Siostra, masz tyle markowych
ciuchów, a narzekasz.
-To mi
pomóż. Wybierz jakieś ciuchy, a wiem, że wybierzesz ZNOWU
genialne, a ja idę wziąść prysznic.
Westchnął
cicho, a ja uprzednio całując brata w policzek, zniknęłam za
drzwiami łazienki. Pospiesznie się rozebrałam i weszłam pod
kojącą wodę. Ciepłe krople obmywały moje ciało. Namydliłam je
czekoladowym żelem pod prysznic, włosy umyłam truskawkowym
szamponem. Wyszłam spod prysznica i opatuliłam się przyjemnym
ręcznikiem. Nałożyłam na włosy, również truskawkową, odżywkę,
a następnie je wysuszyłam. Wyszłam z łazienki i ubrałam
bieliznę. Następnie sięgnęłam po ubrania, naszykowane przez
mojego brata, który aktualnie leżał rozwalony na moim łóżku.
Wciągnęłam na siebie jeans'owe szorty i luźną bluzkę z flagą
Wielkiej Brytanii. Czarne koturny i bransoletki dodatkowo. Nie ma co.
Mój brat zna się na modzie...
Złapałam mojego iphone'a i sprawdziłam godzinę. Mam jeszcze
dwadzieścia minut, jest okay.
-Wygodnie
Ci się leży na MOIM łóżku?
-Tak,
bardzo.
-Idę
się pomalować- westchnęłam zrezygnowana i ponownie zniknęłam w
łazience. Wyszłam po dziesięciu minutach z gotowym
makijażem.
-Ślicznaaaś- powiedział Alan, całując mnie w policzek i
wychodząc z pokoju.- Baw się dobrze!- krzyknął z swojej sypialni.
Mam brata wariata. Zgarnęłam telefon z łóżka i słuchawki z
szuflady. Wsunęłam go do kieszeni i wyszłam z domu.
*
Szłam powoli do kawiarni, lekko tańcząc. Nie pierwszy raz tak
robiłam, tylko zwykle szłam z przyjaciółmi, a nie sama. Wsunęłam
okulary na nos, chcąc uniknąć grupki reporterów, stojących przy
wejściu do „Memories”.
-Victoria, czekaj!
Ugh. Nie udało się. Nie mam zamiaru z nimi dyskutować, no do
jasnej cholery, chcę mieć własne życie! Wiedziałam, na co się
piszę, ale bez przesady. Dopiero zaczynam karierę modelki, a już
jestem rozpoznawana.
-Nie będę odpowiadać na żadne pytania. Do widzenia.
Weszłam do kawiarenki i odetchnęłam z ulgą. Zdjęłam okalary i
podeszłam do znajomych, którzy spojrzeli na mnie ze współczuciem.
Ciężko było się przestawić, ale chciałam być modelką. Od
początku byłam na to skazana, jednak nie wiedziałam, że się
dostanę... Złożyłam zamówienie i odgarnęłam włosy z twarzy.
Dołączyłam do dyskusji, prowadzonej przez Austin'a, David'a,
Chris'a, Audrey i Meredith, jednak myślami byłam daleko. Gdy pod
mój nos została podstawiona kawa, podziękowałam grzecznie i
upiłam łyk. Muszę sobie znaleźć ochroniarza.
*
Byliśmy w centrum miasta, w sumie nie wiem po co. Może,jakbym
słuchała reszty, to bym wiedziała, co robimy w samym środku
Londynu.. Ech, ich to nigdy nie ogarniesz. Ale to moi przyjaciele,
więc..
-Tori!
Spojrzałam zdezorientowana na Austin'a.
-Hmm?
-Mogłabyś nas czasem posłuchać.. Pytałem, czy idziemy do
lunaparku w sobotę?
-Ee..Możemy iść. Przepraszam na chwilę, muszę wykonać jeden
telefon.
Odsunęłam się od reszty i wyjęłam swoją komórkę. Wykręciłam
numer do agencji i czekałam, aż ktoś odbierze.
-Agencja modelek, słucham?
-Cassidy, daj mi szefową.
-Tak?
-Maggie, potrzebuję ochroniarza. Tak się nie da żyć, wszędzie
fotografowie i reporterzy. To jest denerwujące..
-No dobrze.. Tori, podeślę Ci wieczorem numer do Alex'a.
-Okayy.. Do zobaczenia jutro.
Westchnęłam i się rozłączyłam. Przynajmniej kogoś załatwiła...
Podeszłam do przyjaciół i powoli wracaliśmy do domu, wraz z
zachodzącym słońcem.
*
Opadłam na łóżko, wyraźnie zmęczona. Rodziców znowu nie było.
Czy powinnam mówić rodziców? Raczej mamy, bo tatę straciłam
kilka lat temu, przy moich narodzinach. Odszedł do innej kobiety, z
którą od dawna zdradzał mamę. Alan miał go przynajmniej dwa
lata. Ja tylko jeden dzień. Oczywiście, chciałabym go poznać, ale
nie wiem, czy to dobry pomysł. Zostawił mnie. I ani razu się nie
odezwał. To już mnie powoli przerasta. Z każdym dniem, z
utęsknieniem czekam na jego telefon. Niestety nic to nie daje.
Powoli tracę wszystkich. Troy wrócił do Polski, Josh kilka lat
temu wyjechał. Ponoć gdzieś gra.. Tata odszedł dziewiętnaście
lat temu, a mama znika w pracy. Widuję ją bardzo rzadko. Został mi
tylko Alan. Alan i moi przyjaciele. Przynajmniej na nich mogę
liczyć. Gdy już powoli odpływałam w krainę Morfeusza, mój
telefon zawibrował. Chwyciłam komórkę do ręki i odblokowałam
ekran.
Od:Maggie
Masz tu numer tego menadżera-Alex'a.
92* *** **5
Magg xx
Wystukałam na klawiaturze numer od Maggie, uprzednio sprawdzając
godzinę. Po kilku sygnałach, usłyszałam słodki, z lekką chrypką
głos. Kolana się pode mną ugieły, dobrze, że siedziałam, bo
pewnie bym już leżała. Przedstawiłam się i powiedziałam, że
Maggie jest moją przełożoną. Zapytał czy szukam menadżera, ile
mam lat i tym podobne. Krótko mu siebie opisałam. Powiedział, że
da mi jeszcze znać i się rozłączył. Poszłam się przebrać i
wskoczyłam pod kołdrę. Po chwli przyszedł do mnie Alan, który
położył się obok mnie. Zaśmiałam się, a on przyciągnął mnie
do siebie. Wtuliłam się w tors chłopaka, powoli zasypiając, kiedy
poraz kolejny dostałam sms'a. Ziewnęłam i przeczytałam wiadomość.
Po chwili się uśmiechnęłam, co nie uszło uwadze Alana.
-Co?
-Znalazłam ochroniarza.
Larry4ever
------------
Hello!
Rozwaliły mnie wasze komentarze do prologu..
On miał być taki krótki! Hahahah
Ale ponieważ byliście niezadowoleni, macie rozdział 1 ;)
Taki sobie.
Hahahahahahah.xD
OdpowiedzUsuńFuch Yeaaaah!
Ale sie ciesze że ponarzekałam na prolog.
W sensie że za krótki, bo tak to by nie było rozdziału:]
Moc jest z nami xD
A pierwszy rozdział jest genialny
Cudowny
Piękny
Idealny !!!
I czekam na next:***
Nieprawda, bo do dupy, ale ok
UsuńRozdział jest bardzo świetny !
OdpowiedzUsuńI nie wmówisz mi, że jest on do dupy ;P
Żadne do dupy!
OdpowiedzUsuńGenialny!
Czekam na NN ;)