poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział I

Do dupy, ale co tam.
Enjoy!
-=-=-=-=-=-=-=-
Rozdział I
-Ej, to widzimy się za godzinę w „Memories” , nie?
-Tak, do zobaczenia.
Rozłączyłam się i rzuciłam mojego i phone'a na łóżko. Podeszłam do szafy, w poszukiwaniu ubrań.
-Nie mam, co założyć...- mruknęłam pod nosem.
-To idź na zakupy- śmiech.
-Alan!
-No co?- podszedł do mnie i objął w pasie.- Siostra, masz tyle markowych ciuchów, a narzekasz.
-To mi pomóż. Wybierz jakieś ciuchy, a wiem, że wybierzesz ZNOWU genialne, a ja idę wziąść prysznic.
Westchnął cicho, a ja uprzednio całując brata w policzek, zniknęłam za drzwiami łazienki. Pospiesznie się rozebrałam i weszłam pod kojącą wodę. Ciepłe krople obmywały moje ciało. Namydliłam je czekoladowym żelem pod prysznic, włosy umyłam truskawkowym szamponem. Wyszłam spod prysznica i opatuliłam się przyjemnym ręcznikiem. Nałożyłam na włosy, również truskawkową, odżywkę, a następnie je wysuszyłam. Wyszłam z łazienki i ubrałam bieliznę. Następnie sięgnęłam po ubrania, naszykowane przez mojego brata, który aktualnie leżał rozwalony na moim łóżku. Wciągnęłam na siebie jeans'owe szorty i luźną bluzkę z flagą Wielkiej Brytanii. Czarne koturny i bransoletki dodatkowo. Nie ma co. Mój brat zna się na modzie... Złapałam mojego iphone'a i sprawdziłam godzinę. Mam jeszcze dwadzieścia minut, jest okay.
-Wygodnie Ci się leży na MOIM łóżku?
-Tak, bardzo.
-Idę się pomalować- westchnęłam zrezygnowana i ponownie zniknęłam w łazience. Wyszłam po dziesięciu minutach z gotowym makijażem.
-Ślicznaaaś- powiedział Alan, całując mnie w policzek i wychodząc z pokoju.- Baw się dobrze!- krzyknął z swojej sypialni.
Mam brata wariata. Zgarnęłam telefon z łóżka i słuchawki z szuflady. Wsunęłam go do kieszeni i wyszłam z domu.
*
Szłam powoli do kawiarni, lekko tańcząc. Nie pierwszy raz tak robiłam, tylko zwykle szłam z przyjaciółmi, a nie sama. Wsunęłam okulary na nos, chcąc uniknąć grupki reporterów, stojących przy wejściu do „Memories”.
-Victoria, czekaj!
Ugh. Nie udało się. Nie mam zamiaru z nimi dyskutować, no do jasnej cholery, chcę mieć własne życie! Wiedziałam, na co się piszę, ale bez przesady. Dopiero zaczynam karierę modelki, a już jestem rozpoznawana.
-Nie będę odpowiadać na żadne pytania. Do widzenia.
Weszłam do kawiarenki i odetchnęłam z ulgą. Zdjęłam okalary i podeszłam do znajomych, którzy spojrzeli na mnie ze współczuciem. Ciężko było się przestawić, ale chciałam być modelką. Od początku byłam na to skazana, jednak nie wiedziałam, że się dostanę... Złożyłam zamówienie i odgarnęłam włosy z twarzy. Dołączyłam do dyskusji, prowadzonej przez Austin'a, David'a, Chris'a, Audrey i Meredith, jednak myślami byłam daleko. Gdy pod mój nos została podstawiona kawa, podziękowałam grzecznie i upiłam łyk. Muszę sobie znaleźć ochroniarza.
*
Byliśmy w centrum miasta, w sumie nie wiem po co. Może,jakbym słuchała reszty, to bym wiedziała, co robimy w samym środku Londynu.. Ech, ich to nigdy nie ogarniesz. Ale to moi przyjaciele, więc..
-Tori!
Spojrzałam zdezorientowana na Austin'a.
-Hmm?
-Mogłabyś nas czasem posłuchać.. Pytałem, czy idziemy do lunaparku w sobotę?
-Ee..Możemy iść. Przepraszam na chwilę, muszę wykonać jeden telefon.
Odsunęłam się od reszty i wyjęłam swoją komórkę. Wykręciłam numer do agencji i czekałam, aż ktoś odbierze.
-Agencja modelek, słucham?
-Cassidy, daj mi szefową.
-Tak?
-Maggie, potrzebuję ochroniarza. Tak się nie da żyć, wszędzie fotografowie i reporterzy. To jest denerwujące..
-No dobrze.. Tori, podeślę Ci wieczorem numer do Alex'a.
-Okayy.. Do zobaczenia jutro.
Westchnęłam i się rozłączyłam. Przynajmniej kogoś załatwiła... Podeszłam do przyjaciół i powoli wracaliśmy do domu, wraz z zachodzącym słońcem.
*
Opadłam na łóżko, wyraźnie zmęczona. Rodziców znowu nie było. Czy powinnam mówić rodziców? Raczej mamy, bo tatę straciłam kilka lat temu, przy moich narodzinach. Odszedł do innej kobiety, z którą od dawna zdradzał mamę. Alan miał go przynajmniej dwa lata. Ja tylko jeden dzień. Oczywiście, chciałabym go poznać, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Zostawił mnie. I ani razu się nie odezwał. To już mnie powoli przerasta. Z każdym dniem, z utęsknieniem czekam na jego telefon. Niestety nic to nie daje. Powoli tracę wszystkich. Troy wrócił do Polski, Josh kilka lat temu wyjechał. Ponoć gdzieś gra.. Tata odszedł dziewiętnaście lat temu, a mama znika w pracy. Widuję ją bardzo rzadko. Został mi tylko Alan. Alan i moi przyjaciele. Przynajmniej na nich mogę liczyć. Gdy już powoli odpływałam w krainę Morfeusza, mój telefon zawibrował. Chwyciłam komórkę do ręki i odblokowałam ekran.

Od:Maggie
Masz tu numer tego menadżera-Alex'a.
92* *** **5
Magg xx

Wystukałam na klawiaturze numer od Maggie, uprzednio sprawdzając godzinę. Po kilku sygnałach, usłyszałam słodki, z lekką chrypką głos. Kolana się pode mną ugieły, dobrze, że siedziałam, bo pewnie bym już leżała. Przedstawiłam się i powiedziałam, że Maggie jest moją przełożoną. Zapytał czy szukam menadżera, ile mam lat i tym podobne. Krótko mu siebie opisałam. Powiedział, że da mi jeszcze znać i się rozłączył. Poszłam się przebrać i wskoczyłam pod kołdrę. Po chwli przyszedł do mnie Alan, który położył się obok mnie. Zaśmiałam się, a on przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w tors chłopaka, powoli zasypiając, kiedy poraz kolejny dostałam sms'a. Ziewnęłam i przeczytałam wiadomość. Po chwili się uśmiechnęłam, co nie uszło uwadze Alana.
-Co?
-Znalazłam ochroniarza.
Larry4ever

------------
Hello!
Rozwaliły mnie wasze komentarze do prologu..
On miał być taki krótki! Hahahah
Ale ponieważ byliście niezadowoleni, macie rozdział 1 ;)
Taki sobie. 

4 komentarze:

  1. Hahahahahahah.xD
    Fuch Yeaaaah!
    Ale sie ciesze że ponarzekałam na prolog.
    W sensie że za krótki, bo tak to by nie było rozdziału:]
    Moc jest z nami xD
    A pierwszy rozdział jest genialny
    Cudowny
    Piękny
    Idealny !!!
    I czekam na next:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest bardzo świetny !
    I nie wmówisz mi, że jest on do dupy ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadne do dupy!
    Genialny!
    Czekam na NN ;)

    OdpowiedzUsuń