czwartek, 6 marca 2014

Takie tam, sprawy organizacyjne + NIESPODZIANKA ;)

Witam, kochani ;*
Widzę, że się nawet udzielacie ;)
Wiem, że się wpierniczam w tydzień Oli, ale nie wiem, kiedy znowu pojawię się na blogu.
Otóż, postanowiłam wstawić rozdział dzisiaj, ponieważ na weekend jadę do babci, a od przyszłego tygodnia zaczynam badania, więc nie wiem, czy będę w stanie coś dodawać. Głównie dlatego dodałam też tu Malwinę. To jest tak, jakby.. Moja prawa ręka, na razie jest, bo jest, liczę, że ją zaakceptujecie. Aczkolwiek.. Dobra, mniejsza. Przeczytacie notkę pod rozdziałem to będziecie wiedzieć.
---------------------
Rozdział VI
-Cholera.
Cicho mruknęłam pod nosem, a Austin spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie pytaj.
Jego tu nie powinno być. Ich też. W ogóle nie powinnam ich nigdy spotkać. Wystarczyło mi to jedno cholerne spotkanie w kawiarni. Gdy niebieskie tęczówki chłopaka spoczęły na mnie, moje serce stanęło. Przełknęłam ślinę, gdy skanował mnie wzrokiem. Na jego twarzy malowało się wiele emocji od szoku, przez radość, po zakłopotanie. Odwrócił się do profesora, kiedy jego przyjaciel w loczkach zaczął coś gadać. Hmm..
-Cześć.- odezwał się ten w lokach.- Jestem Harry, to jest Lou, Zayn, Liam i Niall. Jesteśmy z One Direction i przyszliśmy, ponieważ zostaliśmy do tego wręcz zmuszeni, do szkoły. Ponieważ nadal nie jesteśmy rannymi ptaszkami, przyszliśmy na ostatnią lekcję. Jak widać padło na matmę.
-Cóż, Styles. Gdybyście się z Louis'em tyle nie szykowali, bylibyśmy tutaj już dwie godziny temu i nie musieli przychodzić jutro.
-Nie zupełnie. Mamy cały tydzień nauki.
-Ale omineliybyśmy matmę.
-Cicho siedź, Niall.
Zaśmiałam się wraz z Austin'em z tej konwersacji. Och, Boże, co tu się dzieje.
I tak oto minęła nam 1/2 matmy. Te błazny nawet nie potrafiły się skupić, no heloł! Kiedy jednak zadzwonił dzwonek, wrzuciłam do torby książki i pociągnęłam Austin'a za rękę, splatając nasze palce. Ruszyliśmy do drzwi, jak zwykle opuszczając klasę jako pierwsi.
Mijający nas uczniowie, patrzyli z dezorientacją i rozbawieniem. Jak zwykle, najgłośniejsi.
Wyszliśmy przed budynek szkoły i wsiedliśmy do mojego nowego samochodu (Corvette Stingray).
 -Fuck. Skąd ty masz na to kasę?
-Hahah, Aus, modeling ma swoje zalety.
Chłopak pokręcił z niedowierzaniem głową i usadowił się wygodnie na miejscu pasażera. Ja w tym czasie obeszłam samochód i otwierałam drzwi od strony kierowcy. Wsiadając do samochodu zauważyłam sylwetkę blondyna, który patrzył się na mnie. Skonstrestowana zamrugałam kilkakrotnie, po czym wsiadłam do auta, ignorując dziwne uczucie w podbrzuszu. Co ten chłopak ze mną robi?
*
Leżąc w łóżku nie potrafiłam zasnąć. Wciąż nawiedzały mnie niebieskie tęczówki i poburzone blond włosy. Boże, on jest idealny. Jęknęłam zakryłam twarz poduszką. To jest niemożliwe, nie mogłam się w nim zakochać. Nie, nie, nie! Zamknęłam oczy, modląc się o sen, kiedy nagle nawiedziła mnie myśl, jakby to było pocałować te jego usta...

Lecz choć tak wiele dla mnie znaczysz, to odejdź,
Bo spokoju jeszcze pragnę.

I co ja mam z sobą zrobić? Widząc jego, w moim podbrzuszu czuję cos dziwnego, a na ciało wstępują dreszcze. Jak mam wytrzymać z nim tydzień?
T Y D Z I E Ń. Zwłaszcza, że jest dopiero poniedziałek. Mhm.. To będzie długi tydzień, oj długii.
*
-Austin, nie!
-Muszę, mała. Przepraszam.
Cmoknął mnie w policzek, a ja westchnęłam poirytowana.
Cholera! Nie mógł iść do tego dentysty w przyszłym tygodniu?! Nie. Musiał mnie zostawiać. Ughh.
Przynajmniej została tylko jedna godzina. Uff. Poprzednie były taaaaaak nudne, że zasnęłam i nie miałam pojęcia, co się dzieje. Ale na matmie muszę uważać. Hahah, kogoja oszukuję? Nigdy nie uważam na matmie.
*
Gdy patrzę w twe oczy,
jak ocean niebieskie,
gdy widzę blond włosy,
farbowane, lecz słodkie,
to czuję się dziwnie,
coś mnie w środku kłuje.
Bo mój nie jesteś,
A to mi nie pasuje.
Bo ja pragnę Cię na własność,
mieć Cię chcę wiecznie przy sobie.
Bo chyba Cię kocham,
Lecz nigdy tego nie pojmę...
-Wolne?
-Mmm- odpowiedziałam, nie patrząc na rozmówcę. Głos znajomy, ale nie mogłam sobie skojarzyć, skąd go znam.
-Co tam piszesz?
I wtedy uderzyło to we mnie, jak grom z jasnego nieba. Gdy tylko poczułam ten zapach już wiedziałam, że osoba, która się do mnie przysiadła, to ten niebieskooki chłopak. Szybko schowałam nieskończony wiersz do torby, a chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Niall. Lub jak wolisz Nialler- wyszczerzył ząbki, a ja prawie spadłam z krzesełka.
-Tori.
-Mhm. Tori. A jak brzmi Twoje pełne imię?
-Victoria. Ale go nie cierpię, więc mów mi proszę Tori, Vic lub Vickie.
-Oczywiście, madam.
Zaśmiałam się. To może być początek pięknej przyjaźni.
-Co tam tak schowałaś?
-Uhm.. Nic takiego.
-Yhy, jasne.
Zaśmiałam się, ale uparcie trzymałam swego. Oj nie, kochany, tego wiersza na oczy nie ujrzysz.
Rozmowa kleiła nam się, co było dla mnie nie małym zdziwieniem. Cóż, wiem, że ma dwadzieścia lat i jego naturalnym kolorem włosów jest brąz, oraz to, że należy do Łan cośtam. Mało mnie to obchodzi. Natomiast on o mnie dowiedział się, że mam dziewiętnaście lat, będę zdawać na medycynę, pracuję jako modelka i inne tego typu pierdoły. Dowiedziałam się także, że nie ma dziewczyny, na co w duchu się ucieszyłam. Rozmowa pewnie by trwała dalej, gdyby nam ktoś nie raczył przerwać.
-Ej, Horan! Nie flirtuj tyle, tylko może przedstaw koleżankę, hm?
Niall teatralnie przewrócił oczami, a ja zaczęłam chichotać.
-Cudowny dźwięk.
Spłonęłam rumieńcem i wstałam, wyciągając do Niall'a dłoń.
-Chodź, Nialler, przedstawisz mnie swoim przyjaciołom.
-Jak sobie madam życzy- powiedział i ucałował wierzch mojej dłoni, po czym podprowadził mnie do znajomych.
*
Jego znajomi okazali się całkiem fajni. Harry to ten loczek z zielonymi oczami i ślicznymi dołeczkami w policzkach. Louis to ten zabawny, co ma oczy w odcieniu niebieskiego połączonego z szarością. Czyli ten, co nas wołał. Zayn to ten mulat, trochę przypominający Alex'a. Czekladowe oczy i szczery uśmiech. Liam to tak zwany „Daddy”. Niall wytłumaczył mi, że jest z nich wszystkich najspokojnieszy. Good, będzie z kim pogadać. Argh.. Harry jest strasznym flirciarzem. Robił wszystko, bylebym zwróciła na niego uwagę. Nie mówię, że robił to nieudolnie, ale no cóż. Nie interesował mnie tak, jakbym chciała. Na dobrą sprawę wyglądał mi na geja. Ech, nieważne.


Noc nie należała do najspokojniejszych. Poraz kolejny śniły mi się te malinowe usta.
Larry4ever
----------------------
 Jeśli do niedzieli będzie minimum 5 komentarzy( Tak, Ola, też się liczysz),  to w tenże dzień wieczorem wstawię rozdział następny.
Zapraszam na aska, bo ostatnio nikt pytań nie zadaje, a podejrzewam, że chcecie pare rzeczy wiedzieć. Każdy, powtarzam KAŻDY może zadac pytanie, nie trzeba mieć konta. Tylko piszcie do kogo ma być pytanie( Domi, Ola, Malwa) bez ników, tylko imiona, ok? Grazie.

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Ciekawe co w następnym. Czekam z niecierpiwością na nn. Pozdro:*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Na dobrą sprawę wyglądał mi na geja."
    Hahahahah.xD
    DOBRE!
    XD
    A rozdział jest po prostu przepiękny!!!
    *_*
    A ten Austin to jej brat nie?
    Bo zaczynam się gubić xD
    Ale OK :D
    Przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej ale jednego dnia mi się nie chciało i uznałam, że skomentuję w kolejny dzień ale jakoś tak zapomniałam xD
    NOM ...
    NIE BIJ!
    XD
    Co dostałyście od chłopaków na dzień kobiet?
    :3
    pa ;D
    CZEKAM NA NEXT *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tam taram tam, taram!
    Mateusz komentuje, bo Cię kocha <3
    A tak r-ly, kiedy NN?

    OdpowiedzUsuń
  4. Adamo wyszedł ze szpitala, więc mogę komentować xD
    Podejrzewam, że ,NIEPOTRZEBNIE, zżera go poczucie winy, że nie mógł komentować. Ale choroba to nie jego wina, do cholery!
    Eh, Adam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Adaś wrócił jupiijajej!
    Wyszedłem ze szpitala i komentuję. I LOLZ, zaraz będziecie miały spam.
    iii......NOWA ADMINKA?! Kolejna osoba do kochania? Kacper mnie zabije, jak powiem, ile pięknych dziewcząt mnie otacza, nie mówiąc już o reakcji Dawida, gdy się dowie, że piszę z Mateuszem haahha ;*
    Ada$$$$$ <3

    OdpowiedzUsuń