Widzę, że się nawet udzielacie ;)
Wiem, że się wpierniczam w tydzień Oli, ale nie wiem, kiedy znowu pojawię się na blogu.
Otóż, postanowiłam wstawić rozdział dzisiaj, ponieważ na weekend jadę do babci, a od przyszłego tygodnia zaczynam badania, więc nie wiem, czy będę w stanie coś dodawać. Głównie dlatego dodałam też tu Malwinę. To jest tak, jakby.. Moja prawa ręka, na razie jest, bo jest, liczę, że ją zaakceptujecie. Aczkolwiek.. Dobra, mniejsza. Przeczytacie notkę pod rozdziałem to będziecie wiedzieć.
---------------------
Rozdział
VI
-Cholera.
Cicho mruknęłam pod nosem, a Austin spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie pytaj.
Jego tu nie powinno być. Ich też. W ogóle nie powinnam ich nigdy
spotkać. Wystarczyło mi to jedno cholerne spotkanie w kawiarni. Gdy
niebieskie tęczówki chłopaka spoczęły na mnie, moje serce
stanęło. Przełknęłam ślinę, gdy skanował mnie wzrokiem. Na
jego twarzy malowało się wiele emocji od szoku, przez radość, po
zakłopotanie. Odwrócił się do profesora, kiedy jego przyjaciel w
loczkach zaczął coś gadać. Hmm..
-Cześć.- odezwał się ten w lokach.- Jestem Harry, to jest Lou,
Zayn, Liam i Niall. Jesteśmy z One Direction i przyszliśmy,
ponieważ zostaliśmy do tego wręcz zmuszeni, do szkoły. Ponieważ
nadal nie jesteśmy rannymi ptaszkami, przyszliśmy na ostatnią
lekcję. Jak widać padło na matmę.
-Cóż, Styles. Gdybyście się z Louis'em tyle nie szykowali,
bylibyśmy tutaj już dwie godziny temu i nie musieli przychodzić
jutro.
-Nie zupełnie. Mamy cały tydzień nauki.
-Ale omineliybyśmy matmę.
-Cicho siedź, Niall.
Zaśmiałam się wraz z Austin'em z tej konwersacji. Och, Boże, co
tu się dzieje.
I tak oto minęła nam 1/2 matmy. Te błazny nawet nie potrafiły się
skupić, no heloł! Kiedy jednak zadzwonił dzwonek, wrzuciłam do
torby książki i pociągnęłam Austin'a za rękę, splatając nasze
palce. Ruszyliśmy do drzwi, jak zwykle opuszczając klasę jako
pierwsi.
Mijający nas uczniowie, patrzyli z dezorientacją i rozbawieniem.
Jak zwykle, najgłośniejsi.
Wyszliśmy
przed budynek szkoły i wsiedliśmy do mojego nowego samochodu
(Corvette
Stingray).
-Fuck. Skąd ty masz na to kasę?
-Fuck. Skąd ty masz na to kasę?
-Hahah, Aus, modeling ma swoje zalety.
Chłopak pokręcił z niedowierzaniem głową i usadowił się
wygodnie na miejscu pasażera. Ja w tym czasie obeszłam samochód i
otwierałam drzwi od strony kierowcy. Wsiadając do samochodu
zauważyłam sylwetkę blondyna, który patrzył się na mnie.
Skonstrestowana zamrugałam kilkakrotnie, po czym wsiadłam do auta,
ignorując dziwne uczucie w podbrzuszu. Co ten chłopak ze mną robi?
*
Leżąc w łóżku nie potrafiłam zasnąć. Wciąż nawiedzały mnie
niebieskie tęczówki i poburzone blond włosy. Boże, on jest
idealny. Jęknęłam zakryłam twarz poduszką. To jest niemożliwe,
nie mogłam się w nim zakochać. Nie, nie, nie! Zamknęłam oczy,
modląc się o sen, kiedy nagle nawiedziła mnie myśl, jakby to było
pocałować te jego usta...
Lecz choć tak wiele dla mnie znaczysz, to odejdź,
Bo spokoju jeszcze pragnę.
I co ja mam z sobą zrobić? Widząc jego, w moim podbrzuszu czuję
cos dziwnego, a na ciało wstępują dreszcze. Jak mam wytrzymać z
nim tydzień?
T Y D Z I E Ń. Zwłaszcza, że jest dopiero poniedziałek. Mhm.. To będzie długi tydzień, oj długii.
T Y D Z I E Ń. Zwłaszcza, że jest dopiero poniedziałek. Mhm.. To będzie długi tydzień, oj długii.
*
-Austin, nie!
-Muszę, mała. Przepraszam.
Cmoknął mnie w policzek, a ja westchnęłam poirytowana.
Cholera! Nie mógł iść do tego dentysty w przyszłym tygodniu?!
Nie. Musiał mnie zostawiać. Ughh.
Przynajmniej została tylko jedna godzina. Uff. Poprzednie były
taaaaaak nudne, że zasnęłam i nie miałam pojęcia, co się
dzieje. Ale na matmie muszę uważać. Hahah, kogoja oszukuję? Nigdy
nie uważam na matmie.
*
Gdy patrzę w twe oczy,
jak ocean niebieskie,
gdy widzę blond włosy,
farbowane, lecz słodkie,
to czuję się dziwnie,
coś mnie w środku kłuje.
Bo mój nie jesteś,
A to mi nie pasuje.
Bo ja pragnę Cię na własność,
mieć Cię chcę wiecznie przy sobie.
Bo chyba Cię kocham,
Lecz nigdy tego nie pojmę...
-Wolne?
-Mmm- odpowiedziałam, nie patrząc na rozmówcę. Głos znajomy, ale
nie mogłam sobie skojarzyć, skąd go znam.
-Co tam piszesz?
I wtedy uderzyło to we mnie, jak grom z jasnego nieba. Gdy tylko
poczułam ten zapach już wiedziałam, że osoba, która się do mnie
przysiadła, to ten niebieskooki chłopak. Szybko schowałam
nieskończony wiersz do torby, a chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Niall. Lub jak wolisz Nialler- wyszczerzył ząbki, a ja prawie
spadłam z krzesełka.
-Tori.
-Mhm. Tori. A jak brzmi Twoje pełne imię?
-Victoria. Ale go nie cierpię, więc mów mi proszę Tori, Vic lub
Vickie.
-Oczywiście, madam.
Zaśmiałam się. To może być początek pięknej przyjaźni.
-Co tam tak schowałaś?
-Uhm.. Nic takiego.
-Yhy, jasne.
Zaśmiałam się, ale uparcie trzymałam swego. Oj nie, kochany,
tego wiersza na oczy nie ujrzysz.
Rozmowa kleiła nam się, co było dla mnie nie małym zdziwieniem.
Cóż, wiem, że ma dwadzieścia lat i jego naturalnym kolorem włosów
jest brąz, oraz to, że należy do Łan cośtam. Mało mnie to
obchodzi. Natomiast on o mnie dowiedział się, że mam
dziewiętnaście lat, będę zdawać na medycynę, pracuję jako
modelka i inne tego typu pierdoły. Dowiedziałam się także, że
nie ma dziewczyny, na co w duchu się ucieszyłam. Rozmowa pewnie by
trwała dalej, gdyby nam ktoś nie raczył przerwać.
-Ej, Horan! Nie flirtuj tyle, tylko może przedstaw koleżankę, hm?
Niall teatralnie przewrócił oczami, a ja zaczęłam chichotać.
-Cudowny dźwięk.
Spłonęłam rumieńcem i wstałam, wyciągając do Niall'a dłoń.
-Chodź, Nialler, przedstawisz mnie swoim przyjaciołom.
-Jak sobie madam życzy- powiedział i ucałował wierzch mojej
dłoni, po czym podprowadził mnie do znajomych.
*
Jego znajomi okazali się całkiem fajni. Harry to ten loczek z
zielonymi oczami i ślicznymi dołeczkami w policzkach. Louis to ten
zabawny, co ma oczy w odcieniu niebieskiego połączonego z
szarością. Czyli ten, co nas wołał. Zayn to ten mulat, trochę
przypominający Alex'a. Czekladowe oczy i szczery uśmiech. Liam to
tak zwany „Daddy”. Niall wytłumaczył mi, że jest z nich
wszystkich najspokojnieszy. Good, będzie z kim pogadać. Argh..
Harry jest strasznym flirciarzem. Robił wszystko, bylebym zwróciła
na niego uwagę. Nie mówię, że robił to nieudolnie, ale no cóż.
Nie interesował mnie tak, jakbym chciała. Na dobrą sprawę
wyglądał mi na geja. Ech, nieważne.
Noc nie należała do najspokojniejszych. Poraz kolejny śniły mi
się te malinowe usta.
Larry4ever
----------------------
Jeśli do niedzieli będzie minimum 5 komentarzy( Tak, Ola, też się liczysz), to w tenże dzień wieczorem wstawię rozdział następny.
Zapraszam na aska, bo ostatnio nikt pytań nie zadaje, a podejrzewam, że chcecie pare rzeczy wiedzieć. Każdy, powtarzam KAŻDY może zadac pytanie, nie trzeba mieć konta. Tylko piszcie do kogo ma być pytanie( Domi, Ola, Malwa) bez ników, tylko imiona, ok? Grazie.
Świetny rozdział. Ciekawe co w następnym. Czekam z niecierpiwością na nn. Pozdro:*
OdpowiedzUsuń"Na dobrą sprawę wyglądał mi na geja."
OdpowiedzUsuńHahahahah.xD
DOBRE!
XD
A rozdział jest po prostu przepiękny!!!
*_*
A ten Austin to jej brat nie?
Bo zaczynam się gubić xD
Ale OK :D
Przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej ale jednego dnia mi się nie chciało i uznałam, że skomentuję w kolejny dzień ale jakoś tak zapomniałam xD
NOM ...
NIE BIJ!
XD
Co dostałyście od chłopaków na dzień kobiet?
:3
pa ;D
CZEKAM NA NEXT *_*
Super :)
OdpowiedzUsuńTam taram tam, taram!
OdpowiedzUsuńMateusz komentuje, bo Cię kocha <3
A tak r-ly, kiedy NN?
Adamo wyszedł ze szpitala, więc mogę komentować xD
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że ,NIEPOTRZEBNIE, zżera go poczucie winy, że nie mógł komentować. Ale choroba to nie jego wina, do cholery!
Eh, Adam.
Adaś wrócił jupiijajej!
OdpowiedzUsuńWyszedłem ze szpitala i komentuję. I LOLZ, zaraz będziecie miały spam.
iii......NOWA ADMINKA?! Kolejna osoba do kochania? Kacper mnie zabije, jak powiem, ile pięknych dziewcząt mnie otacza, nie mówiąc już o reakcji Dawida, gdy się dowie, że piszę z Mateuszem haahha ;*
Ada$$$$$ <3