sobota, 19 kwietnia 2014

Zouis

Święta, święty czas już tuż wcinaj jajka ale już. 

Kiedy zając Cię zaś wzruszy, daj mu marchew, 

podrap uszy. A gdy jajko będzie puste, daj mu kopa 

wprost w kapustę. 

Niech nie myśli, że jest cwany, za to Ty miej rok udany.

Dla Adama :)
--------
Z uśmiechem na ustach obserwowałem, jak słynny w całej szkole Louis Tomlinson przemierza szkolne korytarze i podchodzi do mnie, witając kumplowskim uściskiem.
Louis był popularny. Każdy go znał, wszyscy go lubili.
Ja należałem do tej niższej grupy społecznej w szkole. Do tej najniższej. Louis zawsze się zastanawiał czemu. Ja jednak wiedziałem. Byłem muzułmaninem. Mulatem. Razem z Niall'em i kilkoma innymi cudzoziemcami tworzyliśmy ekipę, do której należał także Liam Payne. Liam kiedyś był popularsem. Jednak gdy dowiedzieli się o jego chorobie, spadł na dno, a my go od razu przygarnęliśmy. Louis nadal utrzymywał z nim kontakty. A raczej chciał. Tylko Liam już tego nie chciał.
Wszyscy się dziwili, czemu słynny Louis William Tomlinson przyjaźnił się z taką sierotą, jak ja. Cóż, sam się nad tym zastanawiam.
Zawsze się z niego śmiałem. Zgrywał przygłupa i często do mnie przychodził. Liam go zawsze unikał. Dzisiaj było tak samo.
Gdy Tommo poszedł do swojej paczki, Liam do mnie podszedł. Był moim najlepszym przyjacielem, nie licząc Lou.
-Czemu się z nim zadajesz? Jest wrednym dupkiem.
-Liam, to był Twój przyjaciel.
-Dopóki mnie nie wyśmiał.
-Był pod wpływem alkoholu!
-To go nie usprawiedliwia. Powiedz mu wreszcie.
-Nie.
-Zi..
-Liam, nie powiem mu. Nie chcę go stracić.
-Widzisz.. Sam doskonale wiesz, jaki jest. Boisz się wyznać mu prawdę. On nie jest człowiekiem, Zi.
-To nie tak.
-Nie? To powiesz mu?
-LIAM, DO CHOLERY NIE! NIE POWIEM MU PRAWDY!- warknąłem. Liam patrzał się gdzieś za mnie z błyskawicami w oczach, więc i ja się w tamtą stronę obróciłem. Kiedy krzyczałem przechodzili obok nas Harry z Lou. Obaj patrzeli się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Warknąłem pod nosem i poszedłem do łazienki.
-Zi! Zi, zaczekaj! Zaynee!- uniosłem brwi w górę i napotkałem brązowe tęczówki Liam'a. Rozbawienie mignęło na naszych twarzach.
-Jak mnie nazwałeś?
-Zaynee- powiedział słodko. Zaśmiałem się i złapałem go za rękę.
-Chodź, Liaś. Idioto.- wybuchnęliśmy śmiechem i pobiegliśmy do łazienki. Oparłem się o kaloryfer i wyciągnąłem papierosy. Po chwili jednak zdałem sobie sprawę, że muszę czekać do dzwonka. Pociągnąłem bruneta do jednej z kabin i nakazałem mu siedzieć cicho. Ktoś wszedł, a chwilę później drzwi zakluczyły się. Wyszedłem z przedziału i odpaliłem jedną fajką. Chciałem zaproponować Liam'owi, ale zorienotowałem się, że nie może.
Zaciągając się kolejny raz, usłyszałem, jak ktoś przekręca zamek. Spanikowany schowałem papierosa za plecami. Gdy się okazało, że to Lou, odetchnąłem z ulgą. Przyłożyłem go z powrotem do ust.
-Znowu palisz, Zayn?- spytał retorycznie, z głośnym westchnięciem.
-Och, Lou, daj spokój. Potrzebowałem chwili wytchnienia. A czy Ty nie masz przypadkiem lekcji?
-Zerwałem się. A ty nie masz?
-Okienko.
-No tak. Nie ma faceta od fizyki.
-Yep.
Przymknąłem powieki i wypaliłem do końca, wrzucając dopałek do toalety.
-Oops.
-Och, Malik.
Zaśmiałem się. Kątem oka spojrzałem na Liam'a, który patrzył na mnie znacząco. Pokręciłem przecząco głową. Uśmiechnął się pod nosem.
-Liam, jesteś idiotą.
-Twoim idiotą.- uśmiechnął się. Tylko ja znałem ten uśmiech. Tylko ja wiedziałem o co chodzi.
*
-Ej, co robisz wieczorem?-spytał Lou.
-Nie wiem. Umówiłem się w sumie dopiero na piątek, więc mam czas.
-Och, to dobrze.
-Co masz na myśli?
-Mógłbyś wpaść.
-Będziesz sam?
-Siostra tylko.
-To może wpadniesz do mnie? Mam wolną chatę, więc..
Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Chyba sobie coś zaplanował.
-Dobra, to będę o..
-17. Do zobaczenia, Tommo.
-Hej, Zaynee- dorczył się ze mną. Idiota. Mój idiota.


Natarczywe pukanie do drzwi, wybudziło mnie z jak myślałem półgodzinnej drzemki. Jak się okazało, zapomniałem nastawić budzik i spałem półtorej godziny, co oznaczało, że już siedemnasta.
-Idę, idę! Spokojnie.
-No wre..spałeś?
-Yep.. Zapomniałem budzik nastawić- zaśmiałem się i wpuściłem go do środka.- Słuchaj, obsłuż się, wiesz, gdzie co jest, a mi daj dziesięć minut, jasne?
-Nie ma sprawy.
*
Założyłem bokserki i wszedłem do sypialni. Na moim łóżku siedział Louis i czytał jakiś zesz.. chwila. To nie jakiś zeszyt. To mój pamiętnik!
-Louis?!
Chłopak podskoczył na łóżku, a moje oczy miały rozmiar spodka.
-Jak.. Jak mogłeś?!- krzyknąłem.
-Ja.. Wiem, nie powinienem, przepraszam. Wiesz.. myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.
-A nie jesteśmy?
-Najwidoczniej nie! Dlaczego mi do cholery nie powiedziałeś, że jesteś gejem?!
-A co?! Nie przyjaźniłbyś się już ze mną?!
Nie odpowiedzał.
-Wiem, to obrzydliwe.
-Zayn, do cholery! Powinieneś mi zaufać!
-Ufam!
-Widzę! Nie powiedziałeś mi, że zakochałeś się we.. mnie.
-Bo nie widziałem ku temu powodu!
Nie powiedział nic więcej. Wyminął mnie w progu i miał zamiar wyjść.
-Liam miał rację.- powiedziałem, ściągając na siebie uwagę chłopaka.- Jesteś skończonym dupkiem, bez uczuć.
Spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł z mojego mieszkania.
Usiadłem na ziemi i się rozpłakałem.
Liam miał rację; On nie był człowiekiem.
*
-Zayn! Powiesz mi wreszcie, co się stało?!
-Przeczytał mój pamiętnik. Wie o wszystkim.
Do szkoły weszła cała elita, z Louis'em na czele. Spojrzałem na niego, wtedy, kiedy on na mnie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Poczułem, jak do ozu napływają mi łzy i odwróciłem wzrok.
Minęli nas; nie podszedł.
Zagryzłem wargę. Wiedziałem, że tak to się skończy. Spojrzałem w kierunku, w którym stał razem ze swoją paczką. Patrzył na mnie.
-Miałeś rację, Liam. To wredny dupek.
-Tak bardzo bym tej racji nie chciał mieć, skarbie.- przyciągnął mnie do siebie, mocno przytulając. Zacisnąłem dłonie na materiale jego koszuli i załkałem.


Siedziałem na lekcji i bazgrałem coś na kartce. Zaśmiałem się, widząc, że wyszła piosenka.
-Nie wierzę- mruknąłem, a Liam spojrzał na mnie pytająco.- Napisałem piosenkę.

1. Kawa z mlekiem budzi mnie,
Tak codziennie staram się dla Ciebie.
To dla Ciebie.
Disco, funky albo jazz,
Będę słuchał, jeśli chcesz dla Ciebie,
To dla Ciebie.
Tak ogromnie staram się,
Każdej nocy, w każdy dzień dla Ciebie,
To dla Ciebie.
Ciało, umysł, każdy gest,
Chcę się zmieniać z każdym dniem dla Ciebie,
To dla Ciebie.

Ref:
Czy wiesz, że ja,
Mam w sobie tyle sił, żeby kochać Ciebie.
Mam siłę po to by, było nam jak w niebie.
Mam w sobie tyle sił, żeby kochać Ciebie.
Mam w sobie tyle sił, by dla ciebie lepszym być.

2. Czuły, dobry prawie mąż
W dzień i w nocy jestem wciąż dla Ciebie
To dla Ciebie.
I tak mocno staram się
tak codziennie mocno, że że mdleję
Wciąż dla Ciebie.

Ref:
Czy wiesz, że ja,
Mam w sobie tyle sił, żeby kochać Ciebie.
Mam siłę po to by, było nam jak w niebie.
Mam w sobie tyle sił, żeby kochać Ciebie.
Mam w sobie tyle sił, by dla ciebie lepszym być /x2
*


-Niezła.
Uśmiechnąłem się pod nosem, choć w oczach wciąż miałem łzy.
Przypomniałem sobie te piękne lazurowe tęczówki i śliczny uśmiech.
Kocham Cię, kocham.
To tylko puste słowa, puste słowa.
Kocham Cię, kocham.
Zacznijmy od nowa wszystko budować.”
Jego ukochana piosenka. Po moim policzku spłynęła łza.
Jego już nie ma, Zayn. Zapomnij.
*
Z cichym warknięciem, szarpnąłem za szafkę, kiedy nie chciała się otworzyć. Liam i Niall, którzy już o wszystkim wiedzieli i chcieli mnie pocieszyć, stali obok i się podśmiewywali.
-Bardzo śmieszne- mruknąłem.
Ponownie szarpnąłem, ale i tym razem się nie udało. Zakląłem siarczyście pod nosem.
-Spokojnie- usłyszałem ten aksamitny głos, a po chwili poczułem rękę na ramieniu. Sapnąłem. Liam i Niall patrzyli na Louis'a z nienawiścią, kiedy ten odwrócił mnie i przyszpilował do szafek.
-Czego chce..- zanim zdążyłem dokończyć, jego miękkie wargi naparły na moje. Minęła chwila, zanim dotarło do mnie co się dzieje i oddałem pocałunek. Mogłem sobie wyobrazić, jak Horan i Payne zbierają swoje kopary z podłogi. Odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy. - Jakim prawem mnie całujesz tak zawzięcie, po trzech dniach nie odzywania się.
-Przepraszam, musiałem to przemyśleć. Kocham Cię, Zayn.
- „Kocham Cię, kocham.
To tylko puste słowa, puste słowa.”
Uśmiechnął się.
- „Kocham Cię, kocham.
Zacznijmy od nowa wszystko budować”
Ponownie złączył nasze usta w pocałunku. Idiota. Mój idiota.
– – – – – –
*Dawid Kwiatkowski – Dla Ciebie.
Yup, chyba mi się podoba.

--------

Wesołego królika co po stole bryka, spokoju świętego i czasu wolnego, życia zabawnego w jaja bogatego i w ogóle wszystkiego kurcze najlepszego! 

Zdrowia, szczęścia i radości, Dyngusa Mokrego, Wielkanocy udanej, prezentów cała masa i wszystkiego, czego dusza zapragnie. I WENY! WENY do pisania!!! :) ( Jagoda i Bianka :*** i każdy inny kto ma bloga) 
Kochamy Was, pamiętajcie :* <3

8 komentarzy:

  1. dzięki
    nawzajem ^^
    i to.
    jest.
    genialne.
    *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAJEBISTY I NIE KŁÓĆ SIĘ ZE MNĄ.

    Mateo :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ŚWIETNY!
    Dziękuję, skarbie :*
    Adamo <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnych masz czytelników na blogu XD
    Idioci, jak my <3
    Świetny, czekam na NN <3
    Ada$

    OdpowiedzUsuń
  5. Yeah! Świetny, czekam na kolejny :)
    Kacper

    OdpowiedzUsuń