piątek, 18 kwietnia 2014

Larry

Dla Mateusza :*
- - - - - - - - – - - - -
Ze łzami w oczach obserwowałem, jak Harry pakuje swoje rzeczy. Od kilku tygodni podejrzewałem, że ma romans. Wracał późno do domu, przesiąknięty jej zapachem. On się oddalał, a ja nic nie mogłem z tym zrobić; za późno to zauważyłem.
Oparty o framugę, patrzyłem z góry, jak wrzuca swoje rzeczy do walizki. Wstał, a ja spojrzałem mu w oczy z dołu.
-Ja..- nie wiedział, co powiedzieć. Był zmieszany, a w oczach czaił się smutek. Pewnie udawany, jak cały ten związek.
-Nic nie mów- zacząłem, zanim od zdążył cokolwiek powiedzieć.- Po prostu się spakuj. Spakuj się i wyjdź. Nie chcę Cię więcej spotkać. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.
Pojedyncza łza spłynęła mu po policzku, a ja odwróciłem wzrok. Wziął bagaż i wyszedł, zostawiając mnie z niczym.

Dopiero teraz się rozpłakałem.
*
Kiedy Harry odszedł, ja stałem się wrakiem człowieka. Nie wychodziłem z domu, nie spotykałem się z przyjaciółmi... Ten lokaty chłopak zmienił moje życie o 180 stopni, a potem tak nagle zniknął.
A wszystko zaczęło się, kiedy pewnego dnia spotkaliśmy piękną dziewczynę. Miała na imię Nathalie. Wpadła na nas, a ja od razu wiedziałem, że nie wróży to nic dobrego. Czułem, ze między nimi zaiskrzyło. Zaczęli się spotykać. Niby jako przyjaciele, bo rzekomo wciąż mnie kochał, jednak szybko zorientowałem się, że z nią sypia. W końcu ona jest ładna, mądra, zabawna.. A przede wszystkim jest dziewczyną. A związek z dziewczyną jest normalny. Odszedł jednak, dopiero, gdy mu kazałem. Znalazłem w jego marynarce pierścionek i kazałem mu się wynosić. Jak się później okazało, dziewczyna była w ciąży. Wiem, że zamieszkał z nią. W końcu musiał ponieść odpowiedzialność za dziecko.
Wciąż go kochałem, a to było błędem. Bo to mnie zabijało.

Moje serce się poddawało; umierałem.


Najgorszy był czas, kiedy spotykałem go na ulicy. Zawsze omijałem ich szerokim łukiem, a on zawsze znajdywał sposób byśmy się zderzyli.
Ale i ten okres przeminął.

Gdy nauczyłem się żyć bez niego, on stanął w moich drzwiach.
*
Czajnik zaczął piszczeć. Zalałem herbatę i drżącymi dłońmi wziąłem kubki w dłoń. Podałem mu jedną szklankę i usiadłem naprzeciw.
-Co.. Co tu robisz?
-Ja..
-Powiedziałem, że nie chcę Cię więcej widzieć..- przerwałem mu.
-Wiem, ale ja..- nie wiedział, jak ująć to w słowa.
-Ale ty co?
Wziął głęboki oddech.
-Chciałbym, abyś został świadkiem na moim ślubie.
Serce podskoczyło mi do gardła. Biorą ślub.
-Nie.
-Ale..
-Powiedziałem nie.
Drzwi do mieszkania otworzyły się.
-Kochanie, wróci.. Oh, cześć.- W salonie znalazł się Nath, którego oczy ciskały gromy w stronę Harry'ego za to tego drugiego były przepełnione bólem zmieszanym ze złością i nienawiścią. Ciekawe..
-Wracając. Loueh, proszę Ci..
-NIE NAZYWAJ MNIE TAK!
-Lou.. proszę. Byliśmy przyjaciółmi- uniosłem brwi w górę. Dzisiaj już tylko przyjaciółmi. Na jego usta wkradł się delikatny uśmiech; przypomniał coś sobie.
-Czemu Ci tak zależy?
-Jesteś dla mnie ważny. Potrzebuję Cię.
Moje serce zabiło szybciej.
-Nie wiem...
-Loueh, błagam. Weź Nathaniel'a i przyjedźcie.
-Kiedy to jest?
-Dwudziestego sierpnia- moje oczy rozszerzyły się do rozmiarów spodka. Spojrzałam na Nathan'a. Przyglądał się nam z zaciekawieniem.-Proszę?- dodał, widząc moją reakcję.
-Ja..
-Louis, błagam!- zawołał, klękając przede mną.
-Po co Ci tam ja?
-Bo Cię ko..potrzebuję.- ugryzł się w język. Uniosłem jedną brew w górę. Co. On. Chciał. Powiedzieć. ? -Prooooszę!
-Niech Ci będzie.
Chłopak uśmiechnął się szeroko. Ukazał swoje dołeczki, które tak uwielbiałem. Odwróciłem glowę, żeby się na niego nie rzucić. Przy Nathaniel'u.
-Dziękuję- szepnął, kładąc mi dłoń na kolanie. Zacisnąłem zęby.
Usłyszałem trzask drzwi. Wyszedł.
-Mogę wiedzieć, gdzie idziesz?
-Chciałeś chyba powiedzieć idzieMY, skarbie.- chłopak uniósł jedną brew w górę.- Na ślub Harry'ego.
Nath otworzył szeroko oczy w zdumieniu. Uśmiechnąłem się, po czym wstałem i ucałowałem chłopaka w policzek.
-Będę jego świadkiem- szepnąłem mu na ucho, po czym zaczęliśmy się śmiać.
*
To wszystko tak szybko minęło, że aż żałowałem zgodzenia się. Teraz stoję sobie przed kościołem i palę, by uspokoić nerwy. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Harry się żeni.
-Cześć, Lou.- usłyszałem szept przy uchu. Odwróciłem się i zobaczyłem Liam'a. Rzuciłem mu się na szyję, mocno przytulając.- Od kiedy palisz?
-Od niedawna. W sumie, od kiedy Harry mnie odwiedził.
-Jak się z tym czujesz?
-W sumie.. Nawet nieźle.
-Biednyś...-usłyszałem ponownie za plecami. Odwróciłem się napotykając dwójkę pozostałych przyjaciół.- Cześć, Louis.
-Jezu, jak dawno Was nie widziałem!
Zaśmialiśmy się.
-Od kiedy..
-Od kiedy odwiedził mnie Harry.
-Oh. No tak.
-Długo to na szczęście nie potrwa. Tylko ślub i z głowy.
-Co? A wesele?
-Zmywamy się z Nath'em. W sumie mieliśmy przyjść na ślub, a nie na zabawę, nie?- chłopaki spojrzeli po sobie- poza tym jutro wylatujemy.
-Gdzie?!
-I po co?!
-Do Dusseldorfu. Znaleźli serce dla mnie. Czeka mnie operacja, której mam zamiar nie przeżyć.- powiedziałem.- Auuu!- dodałem, czując, jak dłoń Liam'a zderza się z moją głową.- Sorry. Ale i tak nie planuję wrócić. Za dużo wspomnień.
-Będziemy tęsknić- powiedzieli, a w oczach zebrały się nam łzy.
-Ja też, chłopaki. Ja też- szepnąłem, po czym przytuliłem przyjaciół. Poznanie Harry'ego było najgorszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać. Ale niczego nie żałuję. On też mnie czegoś nauczył. I dał chwilę szczęścia. Szkoda, że tylko chwilę.

Weszliśmy do kościoła. Każdy z nas był lekko przybity. Zająłem swoje miejsce, jako świadek i zaczekałem, aż cała ceremonia się zacznie. Po chwili obok mnie pojawił się Harry, który podał mi obrączki. Uśmiechnął się ciepło, choć w oczach był widoczny smutek. Spojrzałem w kierunku wejścia. Nagle zrobiło mi się słabo, ale jedyne, co zdążyłem zrobić, to spojrzeć na wystraszonego Nathaniel'a.
*
-On się ma do cholery obudzić!
-Nie wiemy, czy serce się przyjmie..
-Gówno mnie to obchodzi! Ma się obudzić.
Powoli uchyliłem powieki i spojrzałem na Nathaniel'a siedzącego na krzesełku obok i Harry'ego kłócącego się z lekarzem.
-Louis!-krzyknął Nath rzucając mi się na szyję.- Kochanie, tak się martwiłem- szepnął, całując moje spierzchnięte wargi. Uśmiechnąłem się. Kątem oka spojrzałem na Harry'ego. Wciąż był w garniturze, czyli na pewno nie był w domu.
-Lou? Jak się czujesz?
-Przepraszam- szepnąłem.
-Nie przepraszaj!
-Zepsułem Ci ślub.
-I tak by nie doszedł do skutku- uśmiechnął się lekko.
-Co?-szepnąłem ponownie.
-Twój chłopak miał wstać przy tekście, czy ktoś jest przeciwny, a ja miałem powiedzieć „nie”.
Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem pytająco na Nathan'a.
-Kochasz go. Nie mogłem pozwolić, by wziął ślub z kimś innym, niż Ty.
-Ale..
-To było ustawione.- powiedział Harry.- Ja jej nie kocham. Zrozumiałem to dopiero, gdy kazałeś mi się wynosić.
-Jesteś ojcem jej dziecka.
-Głównie dlatego był ślub. Ale to nie moje dziecko. Po pierwszym razie z nią, wiedziałem, że nie umiem tak. Nie potrafię z dziewczyną. A ona zaszła w ciążę z kolegą z pracy. Żadne z nas się nie kochało. Ja wciąż kochałem Ciebie, a ona Chris'a.
-Nathan, czy ty..
-NIE! Ja Cię naprawdę kocham! A ustawka była tylko i wyłącznie ze ślubem. Jesteś dla mnie cholernie ważny, nie myśl nigdy inaczej!
*
-Nienawidzę Cię!- krzyknąłem.
-Ja Ciebie bardziej.
Po raz kolejny przez salon przebiegła salwa śmiechu.
-Jesteście cholernie słodcy. Aż się rzygać chce.
-Dzięki, Zi!- zaśmiałem się.
Harry uśmiechnął się i do mnie podszedł.
-Kocham Cię.- powiedział, obejmując mnie w pasie.
-A nie nienawidzisz?
-Też. Ale kocham bardziej.
-Kiedyś się zgubisz.
-Niby kiedy i w czym?
-Kiedyś. I między wypieprzaj, a wróć.
-Kocham Cię, wariacie.
-Nie nazywaj mnie wariatem, wariacie. I ja Ciebie też.
Nasze usta złączyły się, a wokoło było pełno wiwatów.
-Jesteście idiotami- westchnął Zayn.
-Ale Waszymi.
-Poza tym.. Wy też

Kolejny raz salon wypełnił nasz śmiech.
//L.
-----
Yup. nie najgorszy, co nie?
Mnie się nawet, nawet podoba.. :)

5 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Dziękuję! <3
    KOCHAM CIĘ!
    Genialne :**
    Piękny *.*
    Smutny :c
    Ale piękny *.*
    mati

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnyyyyyyy :> Ale smutny :< Buu, nie lubię smutnych :(
    Adam

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodki :>
    SMutny, ale śłotki (jak by powiedziało małe dziecko XD)
    Ada$

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty, czekam na kolejny :*
    Kacper :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O JEZU!!!@
    GENIALLNY ;D
    JEDEN Z LEPSZYCH ^^

    OdpowiedzUsuń