Mateusz, dla Ciebie jutro :)
------
Jeszcze raz przejechałam pędzelkiem po paznokciu, na którym lśnił już czarny lakier. Wszystko wypełniało pustkę, w moim sercu. Chciałabym, aby był ze mną, na zawsze. Jego już nie ma. Jest aniołem. Upadłym na wieki. Był w moim sercu, przez tyle lat. Kłamał i przepraszał, mówił że kocha. Czy kochał, gdy zdradzał? Ile razy byłam mu w stanie zdradę wybaczyć? Ani razu. Bo dopiero teraz się o nich dowiedziałam. Byłam tylko kolejną zdobyczą. Naiwną panienką.
-Wiesz, że tak nie było! Że Cię kochał! Że to była tylko jedna impreza.
-Cóż, o jedną imprezę za dużo.
Tak bardzo za tym wszystkim tęsknię. Chciałabym, aby był przy mnie. Ale to już nie było możliwe. Bo jego już nie było. Zostawił mnie z ogromnymi wyrzutami sumienia. I jednym wspomnieniem.
-Niall, zwolnij. Boję się.
Nie posłuchał mnie. Nigdy nie słucha.
-Kochanie, spokojnie. Droga jest pusta, jest sucho, spokojnie.
Prychnęłam pod nosem i upewniłam się, że mam zapięte pasy. Spojrzałam przed siebie. Przed nami ostry zakręt. Nagle zaczął padać deszcz.
-Pięknie- westchnęłam. Kątem oka zauważyłam, że Niall nie jest zapięty.- Niall zapnij pasy!
-Nie.-uśmiechnął się.
-NIALL!
-Moje życie, moja sprawa. Jest ryzyko, jest i zabawa.
-Niall, proszę..-szepnęłam. Ale ani myślał nie posłuchać. Wjechaliśmy w łuk. Niall jechał nie tym pasem, co powinien. Upomniałam go. Zauważyłam, jak z naprzeciwka jedzie jakiś samochód. Ogromny samochód. Tir. Nie zdążyłam go ostrzec. Nic nie zdążyłam powiedzieć. Auto uderzyło w nas z ogromną siłą, Wpadliśmy w poślizg. Zaczęliśmy dachować. Piszczałam. Wpadliśmy na coś. Drzewo. Leżeliśmy na dachu, przygniecieni do drzewa, a z drugiej strony jechał na nas tir, który nie potrafił wyhamować. Niall patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Ja płakałam. Samochód wjechał w nas od strony kierowcy.
-Niall!-krzyknęłam. Chłopak zakrztusił się. Krwią. Powieki mu powoli opadały. Wszędzie było pełno krwi. Wyjęłam komórkę, zadzwoniłam po karetkę.- Niall, nie zamykaj oczu!
Uśmiechnął się, na ile potrafił. I znowu mnie nie posłuchał. Piękne niebieskie tęczówki zostały zasłonięte. Uścisk na mojej dłoni się poluzował. Oddech spowalniał. Krew nie przestawała się sączyć. A serce kończyło swoją pracę. Po moich policzkach płynęło wiele łez.
-Niall! Niall, błagam! Kocham Cię! Niall, do cholery! Nie mogłeś mnie chociaż raz posłuchać?!
Dlaczego? Dlaczego go nie zmusiłam, by zwolnił. By zapiął pasy.. Teraz go nie ma.
-Niall..-szepnęłam, nim straciłam przytomność.
Obudziłam się w szpitalu. Podpięta do przeróżnych kabli i kabelków. Zerwałam wszystko i pobiegłam na korytarz. Przed salą siedzieli chłopcy.
-Gdzie on jest?!
-Operują go.
Osunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Nie.
*
-Niall? Kochanie? Obudź się.
Chłopak powoli uchylił powieki.
-Cześć- szepnął. Musnęłam jego usta. Od operacji minęło kilka dni.
-Jak się..
-Wiesz, zawsze bałem się śmierci.-powiedział. Zmrużyłam oczy.
-O czym Ty..
-Miałem Ciebie, chłopaków, fanów i rodzinę. Miałem wszystko, czego potrzebowałem. Kocham Cię, wiesz? Ale już nie boję się śmierci. I tak nas kiedys spotka, więc.. Chciałem Ci powiedzieć, że nie jestem na nią przygotowany. Nie potrafię po prostu odejść i Was zostawić. Ale wiem, ja to po prostu czuję, że już czas. Odchodzę, Jagoda. Przepraszam, skarbie, ale nie zatrzymam tego. Śmierci nie da się oszukać. Jak mnie już nie będzie i coś poczujesz, spójrz w niebo. Nawet jak będzie brzydka pogoda, to zaświeci słońce. Tym słońcem będę ja. Zawsze będę przy Tobie. Obiecuję.
-Niall, nie rób tego.
-Kocham Cię. Żegnaj.
Zamknął oczy. Po jego policzku spłynęła łza. Akcja serca zamieniła się w długą prostą linię.
-Niall? Niall! NIALL!-krzyknęłam i się rozpłakałam- nie..
Ułożyłam głowę na jego piersi.
Otarłam łzę z policzka i wyszłam z domu razem z Harry'm i Tom'em.
-Mamo?
-Nic, skarbie. Po prostu tęsknię za tatą.
Chłopiec uścisnął moją rękę, a ja wtuliłam się w Harry'ego. Po chwili poczułam, jak jeszcze trzy pary rąk mnie obejmują.
-Niebo odzyskało swojego anioła. Nie płacz.
-Upadłego anioła.
-Ale jednak anioła. Ty masz drugiego anioła na ziemi- Liam wskazał Tom'a, bawiącego się z jakimś chłopcem. Uśmiechnęłam się.
-Ja po prostu tęsknię. Wciąż mam przed oczami wypadek i rozmowę w szpitalu.
-Zapomnij o tym. On już nie wróci. Masz Tom'a. Masz Harry'ego. Masz nas. Jesteśmy rodziną, pamiętasz?
-Tak. Kocham Was, chłopaki.
Poczułam, jakby ktoś trzymał dłoń na moim ramieniu. Po moim policzku spłynęła łza, a na usta wkradł się uśmiech. Spojrzałam w niebo. Chociaż było zachmurzone, zbierało się na deszcz, to wyszło słońce.
"Jak mnie już nie będzie i coś poczujesz, spójrz w niebo. Nawet jak będzie brzydka pogoda, to zaświeci słońcę. Tym słońcem będę ja. Zawsze będę przy Tobie. Obiecuję."
Nie kłamałeś, Niall. Kocham Cię.
//L.
Wow. Świetne. Poryczalam się. Przepraszam, że ostatnio nie komentowałam ale wiecie szkoła. Wybaczcie.Pozdro
OdpowiedzUsuńJezu, ale wyciskacz ;_;
OdpowiedzUsuń~Mati
CUDOWNE! *>*
OdpowiedzUsuńTylko smutne :c
ADAM
A my znowu sobie w 4 siedzimy i z jednego kompa komy dodajemy XDD
OdpowiedzUsuńCudowny, skarbie :*
Ada$
Ps. czy ty się już nie gubisz w tych związkach? XD
Genialny. Taki smutas, ale piękny.
OdpowiedzUsuńMój chłopak jest tępy. Widziałaś co on napisał o związkach? XD
Kacper <3
O BOŻE!
OdpowiedzUsuńJakicudowny!
O JEJKU !!!
Dziękuję ^^
Przepraszam, że tak krótko dziś piszę ale właśnie zdycham ;_;
Nom...
Ale se przynajmniej poplakałam xD
SUPER!
Jak się lepiej poczuję to napiszę normalny komentarz ;*
paa ;)
NO!
OdpowiedzUsuńJuż czuję się lepiej więc mogę walnąć jakiś "normalny" komentarz xD
Normalny jak na młaaa ;D
Soł...
Nie będzie on całkowicie taki jak zawsze no bo wiesz...
Jeszcze jestem chora
xD
A moja siostra ma ospę :x
A mnie zaczyna wszystko swędzić a nie miałam jeszcze ospy O.o
.
.
.
Ale bedął jajca XD
Nie nooo...
A teraz jeżeli pozwolisz pozwolę sobie wyrazić moje skromne zdanie na temat tego niepospolitego imagina...
xD
.
.
.
Drugi raz czytam go i po raz drugi płaczę wyczekując końca choć wiem jaki on będzie...
Czasami zastanawiam się ile musisz siedzieć nad takim imaginem :x
Ja osobiście nie mam do tego talentu a napisanie mi czegokolwiek wiąże się z godzinnym myśleniem i półtorejgodzinnym pisaniem...
Jestem świadoma jak ciężkie są moje "dzieła" i zawsze zastanawia mnie to jak udaje ci się pisac tak lekko O.o
Masz wielki talent :o
I mam nadzieję, że dobrze go wykorzystasz i napiszesz książkę a ja będę mogła brnąć przez rzesze ludzi aby zdobyć Twój autograf ;)
A teraz...
Tak trochę po mojemu xD
TAMTO BYŁO ZA POWAAAŻNE O.o
XD
Nice...
xD
Maj inglisz :D
Jak lany poniedziałek?
:3
Ja jestem chora przez zdałnioną rodzinkę =.=
BYWA I TAK XD
A CO MI TAM!
Pochwalę się anglojęzycznym talentem...
END ŁI DENS OL NAJT TU DE BEST SONG EWER XD
Coś mi ta ospa a mózg padła xD
HAHAHA XD
o.o
Ja wyjdę i wrócę jak się ogarnę...
.
.
.
Co ja gadam...
Ja nie wróce xD
Więc zachowam się bohatersko i nie pójdę abyś nie umarłam z tęsknoty za mną :o
xD
SORA...
Albo nieeeeeeeeeee....
O.o
o.O
o.o
0.0
O.O
WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOHOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
oooooo00000OOOOOOOOOOO0000000oooooo
ALE JAJCA XD
Nie no....
KOŃCZĘ XD
ŻĘGNAJ ;D
KOCHAM CZIĘ KOCZIĘ!!!!
Byew :*
DAJCIE JEJ SZYBKO JAKIŚ LEK NA GŁOWĘ!
UsuńHahahah, kochanie, zdrowiej szybko :*
Ty pierwsza będziesz miała mój autograf, kocie <3
Jur Inglisz is beautiful ^^
XD
Dziękuję... I szczerze?
Pisałam ten imagin godzinę. :) Dlatego taki denny
a mój lany poniedziałek?
~~~~~~~~~~~~~~~~
*otwieram oczy zaspana, widze tatę w drzwiach.*
-Spisz?
*nie odpowiadam, zakrywam się kołdrą po czubek głowy.
Czuje wodę na głowie*
-Aaaaaaaaaaaa! NIe włosy, nie włosy, nie włosy! Aaaaaaaaa!
*tata się śmieje. Idę do niego, zła*
-Musiałeś polać te włosy, nie?
*naburmuszona ide do mamy.*
~dzwonek do drzwi.~
-mówiłaś, że nikt nie przyjdzie!
*wbiega wujek i leje mnie wodą. Dominika robi facepalma XD*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
soooooo.. tak wyglądał mój lany poniedziałek xd