Enjoy ;*
---------------------
Rozdział III
Padłam zmęczona na łóżko. W sobotę mamy te pieprzone przyjęcie,
więc muszę iść.
-I jak? Kupiłaś jakąś kieckę?
Mruknęłam coś w odpowiedzi i zamknęłam oczy.
Spaaaaaaaaaaać!
Alan zaśmiał się i opuścił moją sypialnię. Dziękuję!
*
Dni do soboty minęły bardzo szybko. Za szybko. Niezadowolona
wstałam, by się przygotować. Przyjęcie zaczynało się o
siedemnastej, jest czternasta, a ja nadal w dresach. Oczywiście
musiałam siedzieć na fejsiku. Hahah, cała ja. Poszłam do łazienki
i wzięłam długą, gorącą kąpiel. Miałam nadzieję, że mnie
odpręży i nie myliłam się. Jednak nim się obejrzałam było wpół
do czwartej, a woda już zimna. Westchnęłam, wychodząc z wanny i
omało się nie zabiłam. Cała ja. Niezdarna. Wytarłam dokładnie
swoje ciało, a włosy rozupuściłam swobodnie na ramionach. Jakim
cudem siedziałam w wannie półtory godziny?! Lekki zdziw.
Wysuszyłam mokre kosmyki, nałożyłam delikatny makijaż i poszłam
do pokoju. Wyjęłam z szafy sukienkę. Była w odcieniu słabego
różu, sięgająca ziemi. Nie miała rękawów. Do tego miałam
śliczne szpilki w tym samym kolorze i srebrne dodatki. Westchnęłam,
wciągając na siebie cienki materiał. Przejrzałam się w lustrze i
stwierdziłam, że wyglądam całkiem ładnie. Zaśmiałam się,
zgarniając z łóżka telefon i torebkę i chwyciłam marynarkę. W
tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Upinając jeszcze
włosy w niesforny kok, pasujący do kreacji, zeszłam na dół.
Miałam nieco ograniczone ruchy, ale mniejsza. W drzwiach stał Alex,
ubrany jak zwykle na czarno. Nadal nie przypominał ochroniarza, ale
co tam. Uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył, a ja podchodząc
złapałam go pod ramię i ucałowałam policzek na powitanie.
-Ślicznie wyglądasz.
Rumieńce wpłynęły na moje policzki. Jak zwykle. To moja reakcja
na komplementy. Zawołałam, że wychodzę i będę późno, po czym
wyszłam wraz z Alex'em z domu.
*
-Szampana?
Usłyszałam pytanie, zadane prze jednego z kelnerów. Wzięłam z
tacy kieliszek i uprzejmie podziękowałam. Rozejrzałam się po
pomieszczeniu, napotykając czekoladowe tęczówki, wpatrujące się
we mnie, jak w obrazek. Po chwili Alex zmaterializował się przy
mnie, uśmiechając zadziornie.
-Gdzie tak zniknęłaś?
-Cóż.. Maggie kazała mi poznać jakiś „ważnych” ludzi.
Jednak po chwili się urwałam, stwierdzając, że jeśli pobędę
tam jeszcze chociać minutę, umrę z nudów.
-Aż tak źle? -spytał z śmiechem.
Szturchnęłam go w ramię, również się śmiejąc. Był bardzo
dobrym przyjacielem. Lepszego znaleźć nie mogłam.
*
-Co tu robisz?- spytałam zdziwiona, widząc Alex'a w drzwiach.
-Też się cieszę, że Cię widzę.
Westchnęłam i zaprosiłam go do środka, całując w policzek.
Dałam mu soku i zaprowadziłam do mojej sypialni.
-Nie odpowiedziałeś na pytania.
-Jestem Twoim ochroniarzem. Słyszałem, że idziesz z znajomymi na
miasto..
-Oh.
-Tak.. No będziecie mieli wszyscy obronę.
-Dasz radę przypilnować szóstkę nienormalnych nastolatków?
-Bardziej nienormalnych od Ciebie?
-EJ!
Zaśmiał się, gdy zaskoczony oberwał poduszką. Pokazałam mu
język i zgarniając z łóżka ubrania, poszłam do łazienki się
ubrać. Zrobiłam delikatne kreski, usta przejechałam pomadką, a
włosy pozostawiłam rozpuszczone. Wciągnęłam na siebie krótką
spódniczkę, w kolorze turkusu i biały top na ramiączkach. Do tego
narzuciłam kurtkę z rękawami do łokci, w kolorze spódnicy, a na
nogi wsunęłam białe koturny. Na włosy założyłam opaskę i
wyszłam z łazienki. Wzięłam torebkę w kolorze butów i wrzuciłam
do niej telefon z słuchawkami, błyszczyk i portfel. Do osobnej
kieszeni wrzuciłam klucze z mieszkania i- w razie czego- z
samochodu. Wzięłam okulary przeciwsłoneczne i odwróciłam się do
Alex'a.
-Idziemy?
Chłopak, podniósł się z łóżka, a gdy przechodził obok mnie,
powiedział, że ślicznie wyglądam, przez co moje policzki oblał
szkarłat. Opuściliśmy moje mieszkanie, kierując się do mojej
ulubionej kawiarni. Otworzył przede mną drzwi, a gdy tylko
weszliśmy poczułam pytające spojrzenia przyjaciół na nas.
Mężczyzna chciał usiąść stolik obok, ale przymusowo zaciągnęłam
go do nas.
-Poznajcie Alex'a. Mojego ochroniarza i przyjaciela.
-Hejo!- krzyknęła Meredith, na co zgromiłam ją wzrokiem.
-Um, hej.
-Alex, nie gadaj, że się wstydzisz.
-Nie.- burknął, a ja dałam mu całusa w policzek.
-Będzie dobrze. To jest Meredith, Audrey, Austin, Chris i David.
Czyli inaczej mówiąc: Piątka pozostałych idiotów, których masz
dzisiaj ochraniać- wyszczerzyłam ząbki.
-Tooooooooori!
-Przepraszam, pzepraszam- mruknęłam i przywitałam się z
przyjaciółmi. Alex po kilkunastu minutach zaczął czuć się przy
nas swobodnie. Jakbyśmy się wszyscy z nim znali od lat.
Larry4ever
-----------------------
Szczerze, myślałam, że jest dłuższy. Trudno. Jutro może znowu wstawię rozdzialik. Jeśli macie jakieś pytania do mnie (odnośnie opowiadania), lub bohaterów, zapraszam na ask'a (ask.fm/LetMeDieYoungOrLiveForever
) lub, jak kto woli w komentarzu :)
Świetny rozdział. Jestem ciekawa co dalej. Czekam n z niecierpliwością. Kocham :*
OdpowiedzUsuńBoski ! Coraz lepiej się czyta ponieważ akcja się rozwija ;3
OdpowiedzUsuńCUUUUUUUUUUUDOOOOOOOOOOOOO!
OdpowiedzUsuńG.E.N.I.A.L.N.E.!
♥
Jak zwykle super ;)
OdpowiedzUsuń