Rozdział
XVI
Jeszcze krócej niż ostatnio. :c
- - - - - - - - - - - -
-Co ty tu robisz?!- krzyknęłam przerażona. Josh podszedł do mnie
za plecami chowając rękę. Wyciągnął ją i podał mi trzy
kwiaty. Fioletowy hiacynt, żółty żonkil i różowy goździk*
-Przepraszam- szepnął, a po jego policzkach popłynęły łzy.
Skinęłam głową, zdając sobie sprawę, że on nic mi nie zrobił.
On o niczym nie wiedział.
*
Wtuliłam się w Austin'a, w duchu żałując tego spaceru. Niczego
jeszcze aż tak bardzo nie żałowałam. Uśmiechnęłam się, zdając
sobie sprawę, że jest bez koszulki, w samych spodniach od pidżamy.
-Kiedy się wprowadziłeś?-zaśmiałam się i cmoknęłam chłopaka
w policzek.
-Wczoraj, hahah. Jak się czujesz? Harry mnie ostrzegł, zanim Cię
przyprowadził.
-Lepiej, dzięki. Jutro wracam do szkoły i pracy.
-Na pewno?
-Tak. Staram się żyć, jakby to się nigdy nie stało.
-Słusznie, mała.
*
Kuląc się w samolocie, wzięłam głęboki wdech. Nic mi się nie
stanie. Jest Austin, Alan i Alex. Trzech silnych facetów. Będą
mnie chronić. Nie pozwolą, by coś mi się stało. Poczułam dłoń
na mojej.
-Spokojnie.
-Jasne.
Nagle dostrzegłam znajomą czuprynę przed sobą. Moje serce
przyspieszyło. Co on tu robi? Miał być w więzieniu. Chłopak się
odwrócił w moją stronę, a ja straciłam przytomność..
Leżałam na zimnej ziemi i cicho pochlipywałam. Nie chciałam,
aby znów mi coś zrobił, więc wolałam siedzieć cicho. Bolał
mnie policzek, który mi wymierzył.
-Jesteś zwykłą dziwką!- syknął, patrząc mi w oczy. On był
dla mnie najważniejszy- Mówiłaś, że mnie kochasz! A potem..
Potem spotykałaś się z moim przyjacielem!
-To było, długo po moim wyjeździe! Chciałam wrócić! Ale nie
chciałam Was więcej widzieć!- zaszlochałam, za późno gryząc
się w język.
-Suka- warknął, wymierzając mi policzek. Zdarł ze mnie spodnie
i nie miałam nic do gadania. Chciał mnie zgwałcić, więc to
zrobił.
Jęknęłam cicho, kiedy przy skórze poczułam zimny metal. W
oczach chłopaka dostrzegłam furię. Co ja niby powiedziałam?!
Właściwie to nic nie powiedziałam. I wtedy zrozumiałam. Czy bym
coś powiedziała, czy nie, i tak mi zrobi krzywdę. Był sadystą.
Dlaczego ja się tego nie domyśliłam, gdy z nim byłam?! Powoli
rozumiałam, że to zbliżało się do końca. Do mojego końca.
-Dlaczego?- „zapytuję. A potem szybko w duchu, mówię sobie
dajmonije*. Przecież „dlaczego”, to słowo z tamtego świata, z
tamtej epoki, słowo przekreślone. Tu już nie wolno się pytać; tu
wolno tylko słuchać”
Obudziłam się, gdy samolot miał lądować. Po moich policzkach
spłynęły łzy, gdy zdałam sobie sprawę, że to nie był Justin.
Już nigdy nie będzie tak samo. Zawsze będę się bać. Nigdy nie
będę w stanie się zbliżyć do jakiegoś chłopaka. A przez
najbliższe lata nie będę potrafiła się kochać z Niall'em. Bo
będę się bała. Nie będę matką. Nie będę miała dzieci. Będę
się wiecznie bała mężczyzn. Już nie będzie tak samo. Stałam
się ofiarą i ofiarą pozostanę.
- - - - - - - - -
*Fioletowy hiacynt oznacza w
zależności od sytuacji albo przebacz bo zrobiłem źle i jest mi
przykro, albo kochaj mnie bardziej.
Żółty
żonkil to przede wszystkim zazdrość, ale także miłość bez
wzajemności.
Różowy
goździk symbolizuje, wieczną pamięć o obdarowanej goździkiem
osobie.
***
I tym oto rozdziałem zakończyliśmy You Are My Definition Of Happiness.
Pozostał tylko epilog :c
CO sądzicie o zwiastunie, który wstawiłam kilka dni temu? c:
ŁO KURWA....
OdpowiedzUsuńCHYBA SE JAJCA ROBISZ!!! O.o
No nieeee...
Ja się tak nie bawię!
Co ty mi tu kurwa pierdolisz!!!
-.-
Ja.
Nie.
Chcę.
Aby.
To.
Był.
Koniec.
NOŁ
!
Trzy razy na nie... Dziękujemy!
-.-
JA NIE CHCĘ KOŃCA!!!
To jest zbyt piękne abyś to kończyła!!!
Ten rozdział jest piękny!
Genialny :O
Cudowny :3
ZAKOCHAŁAM SIĘ W NIM ♥_♥
Prooooooooszę Cię...
Nie kończ tego!
Proszę ;(
JA NIE CHCĘ! ;-;
Przykro mi, Jagoda, ale to koniec. Został tylko epilog. W rekompensacie dam Ci pod koniec tygodnia linka do tego bloga o Natalii :)
Usuń...
Usuńłohohoooooooooo...
no to się zgadzam :3
ale będę tęsknić za tym opowiadaniem ;_;