wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział XII

Heyheyhey!
What's up?
Uhh. Durny angielski :/
Mamy teraz trzy dni egzaminów próbnych :/
Do przerwy świątecznej z mojej strony się nic nie pojawi, za wyjątkiem MIKOŁAJEK!
Tak jest, 6 grudnia poświęcę Wam :D
Ale nie będzie to rozdział, tylko niespodzianka :*
----------
Chapter twelve
I'm sorry”

To wszystko przelatywało przez moją głowę, jak tornado. To tak, jakby nagle jakaś nadprzyrodzona moc zawładnęła moim ciałem. Gdy pół roku temu oglądałem wywiad, w którym mieli dowody na to, że ja i Louis naprawdę jesteśmy razem, wszystko stało się inne. Louis do mnie zadzwonił tego samego dnia i przepraszał. Nie miałem ochoty tego słuchać, dlatego po kilku minutach rozmowy się rozłączyłem. Za bardzo mnie to wszystko bolało. Być może nigdy nie nauczę się żyć bez niego. Skoro on był moim narkotykiem.

A to wszystko przez jeden pieprzony dzień. Pieprzony wywiad, pieprzony sms, pieprzony telefon, pieprzona rozmowa, moja pieprzona głupota, pieprzony Louis! I wsiadłem do pieprzonego samolotu i poleciałem do pieprzonego Londynu!

Może to i dobrze? Gdyby nie tamten dzień, prawdopodobnie nigdy bym się na odwagę nie zdobył, nigdy bym nie wrócił do Londynu. A przynajmniej nie w tym życiu.
Gdyby nie ten pieprzony wywiad siedemnastego kwietnia, pewnie dalej siedziałbym sobie w Los Angeles. Nie jechałbym teraz uliczkami Londynu, chcąc przedostać się na autostradę. Nie kierowałbym się do Holmes Chapel. Do rodziny.

Waliłem w drzwi, jak oszalały. Po chwili usłyszałem kroki na korytarzu i głos mojej siostry.
-No idę, id..Harry.- w kącikach jej oczu dostrzegłem łzy. Zgarnąłem ją w swoje ramiona.
-Cześć, Gem. Jest mama?
Kiwnęła głową, a ja nagle zdałem sobie sprawę z tego, co zrobiłem. Ja ich porzuciłem. Na półtora roku. Tak cholernie długo mnie nie było. Jak ja mogłem to im zrobić?
-Gemma? Co się dzieje?
Dziewczyna odsunęła się ode mnie, a ja ujrzałem mamę.
-Cześć, mamo- szepnąłem, czując łzy zbierające się w oczach.
-Harry!- krzyknęła płaczliwie, rzucając mi się na szyję.- Gdzie ty się podziewałeś, kochanie?
-Tu i tam. Byłem wszędzie.
-Tak za Tobą tęskniłam, synku.
-Przepraszam
Mocniej przycisnąłem rodzicielkę do siebie. Co ja zrobiłem...
*
Leżałem w moim starym pokoju i patrzyłem w sufit. Wszystko wydawało się takie inne. Świadomość, że mama i Gemma już znają powód mojego wyjazdu był trochę przytłaczający. Od początku wiedziały, że z Lou łączy mnie coś zdecydowanie więcej niż braterska przyjaźń. Jak to uroczo moja mama ujęła: „Od razu wpadł Ci w oko”. Jezu, czasem mam ochotę ją udusić za takie teksty. Ale to w końcu moja mama. I tak lepszy tekst niż siostra („Gdy tylko zobaczyłeś go poraz pierwszy, już rozbierałeś go wzrokiem, napaleńcu jeden!”)
Jęknąłem, chowając twarz w poduszce. Moja rodzina jest taka nachalnaaa. Ale i tak ich kocham. Pamiętam, jak mama kiedyś mnie spytała, kiedy ślub, a my zaczęliśmy się śmiać. Potem kilka razy rozmawialiśmy na ten temat. I na temat.. dzieci. Nie ukrywam, byłoby ciekawie, kiedy byśmy wzięli ślub. Harry Tomlinson. Czy to nie brzmi pięknie? Jesteś walnięty, Styles.
Co racja, to racja.
- - - - - - -
I znowu jeden z krótszych. No cóż, nie miałam na niego w ogóle pomysłu, ale następne będą dłuższe, obiecuję xo

So, do przeczytania w sobotę :D
Hi!

1 komentarz:

  1. Oh, Styles....Jesteś walnięty!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!XD
    Nie chce, ale poważnie, nie chce nam się każdemu z osobna komentować.
    Wybaczysz? (:

    OdpowiedzUsuń