poniedziałek, 23 czerwca 2014

TWT Rozdział III






-Ile razy mam Ci jeszcze powtarzać że masz nie stawać na tej nodze?- spytała Vani- Ja to czuje. Jak tak dalej pójdzie to oni ci tego nie ściągną tylko wsadzą Cię jeszcze w gips.
-Spokojnie dam sobie rade, nic takiego się nie stanie.
Staliśmy całą klasą pod salą, której mieliśmy mieć właśnie matematykę. Oczywiście chłopaki jak zwykle się wygłupiali.
-Oni zachowują się jak dzieci.
-Właśnie obraziłaś dzieci.
-Przepraszam dzieci.
Nagle podszedł do nas jeden z chłopaków i zaczął nas denerwować jak zwykle. Vani zabrała mi jedną z kuli i próbowała go uderzyć, ale jej to nie wyszło. Po chwili nie wiem jakim cudem ale obie znalazły się u chłopaków. Zaczęłam ich obserwować jak się wydurniają i śmiać z nich. Zobaczyłam jak Josh udaje że coś mu się stało w nogę.
-On chodzi z tym lepiej ode mnie.- powiedziałam do przyjaciółek śmiejąc się.
-I na dodatek ma jeszcze plecak założony.
-Może ma już doświadczenie.
Spojrzałam znowu w stronę chłopaków. Przedmioty nie wiem kiedy znalazły się u Harry’ego, a zaraz potem znowu u Devine. W tym momencie zawołała nas nauczycielka i powiedziała, że mamy lekcje w innej sali. Chłopak nie oddał mi kuki żebym mogła się nimi „wspomóc” tylko sam na nich skakał. Mi to nawet pasowało bo wolałam chodzić bez nich ale nie miałam wyboru bo „inteligentne” osoby by powiedziały że symuluje. Doszliśmy do sali a ja podeszłam do ławki chłopaka odzyskać swoją własność.
-Po co Ci to?-spytał
-Nie wiem.
Usiadłam do ławki. Lekcja minęła dość szybko ale nie obeszło się bez podpowiadania. Na szczęści to była już ostatnia godzina. Miałam już wolne. Wróciłam do domu i położyłam się na łóżku. Miałam chwile dla siebie. Włączyłam laptop i zaczęłam oglądać ulubiony serial. Nagle usłyszałam dzwonek telefony.
-Straszysz!-powiedziałam na powitanie Vani.
-Będziesz jutro?
-Nie bo mam kontrole. Mam nadzieje, że wreszcie mi to zdejmą z nogi.
-Ja też do w piątek idziemy do kina z naszą kochaną klasą.
-Może być ciekawie. To już za dwa dni.
Rozmawiałyśmy tak chyba ponad godzinę. Gdy się rozłączyłyśmy poszłam się umyć i ubrana już w piżamę położyłam się do łózka. Sama nie wiem kiedy usnęłam. Obudziłam się gwałtownie. To tylko sen. Nie  pamiętałam już dokładnie co mi się śniło ale wiedziałam że coś okropnego. Spojrzałam na zegarek była dopiero 2:30. Puściłam muzykę najciszej jak się da i ponownie zasnęłam. 


*


Po kilku godzinach czekania wreszcie weszłam do gabinetu lekarskiego. Usiadłam na krześle i poczekałam aż lekarka zbada mi nogę. Kobieta podeszła do mnie i przykucnęła przede mną.
-Przykro mi ale połamała pani szynę i będziemy musieli założyć pani jeszcze gips na dwa tygodnie.- powiedziała lekarka.
-Tylko nie to. Głupia noga. –jęknęłam cicho pod nosem.
Nie miałam nic do gadania bo nie warto było kłócić się z lekarką. Tylko pogorszyłabym swoją sytuację. Poczekałam, aż założą mi gips i wyszłam z gabinetu lekarskiego. Wsiadłam do samochodu i wybrałam numer do Vani. Nie odebrała a więc spróbowałam jeszcze kilka razy po czym zadzwoniłam do Alex. Ona również nie odebrała. Pewnie mają jeszcze lekcje. Pomyślałam spoglądając na zegarek. Po dłuższej chwili poczułam wibracje telefonu w ręce. Szybko go odebrałam i usłyszałam głos przyjaciółki:
-Nie mogłam odebrać bo mieliśmy akurat lekcję z wychowawczynią. No i jak tam.
-Szkoda słów. Połamałam szynę i mam teraz jeszcze dwa tygodnie gipsu.
-A nie mówiłam?!
-No dobra miałaś rację. Co z jutrzejszym kinem?
-Nie wiem. Idioto zamknij się bo nic nie słyszę.- Krzyknęła pewnie do któregoś chłopaka z naszej klasy.
-Powiedz mu, że jak się nie uspokoi to przy najbliższym spotkaniu kopne go tym gipsem.
-Okej.- Powiedziała przekazując moje słowa.
-Co z nią?- Usłyszałam zatroskany głos Liama.
-Dobrze tylko nie wie co z jutrem.
-Daj mi ją.
-No okej.- powiedziała oddając telefon chłopakowi a ja usłyszałam wyraźniej głos chłopaka.
-Dzień dobra pani Ross.
-Dzień dobry panie przewodniczący.- odpowiedziałam chichocąc. – Co z jutrem?
Chłopak wytłumaczył mi co mam zrobić i oddał telefon mojej przyjaciółce. Rozmawiałyśmy do końca przerwy. Rozłączając się dziewczyna obiecała, że potem jeszcze zadzwoni i dotrzymała tej obietnicy.

Rose
-------------------------------------------
Przepraszam, że wstawiam to dopiero teraz no ale trudno...
Mam nadzieje że przynajmniej wam się spodoba chociaż jest nuuuuuuudne....
<3

3 komentarze:

  1. "A nie mówiłam?!" No bo mówiłam i mnie nie słuchałaś... -.-
    Serio? Najpierw się kłócimy, ustalamy, żeby jeden dzień się do siebie nie odzywać i teraz rozmawiamy przez telefon... BOŻE XD
    Jak my wytrzymiemy, kiedy ja bd w Bułgarii?? O.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Świetny rozdział. Przepraszam, ze wcześniej nie komentowałam. Jestem ciekawa jak sprawy dalej się potoczą. Widzę, że jednak gips. NO jak bym siebie widziała. Pozdro
    ~Bianka

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem dlaczego tu nie ma mego koma -.-

    jak ja nienawidzę kiedy mój zjarany komp nie trawi czegoś i tego nie udostępnia ;-;
    MASAKRA!
    Ale wiedz, że rozdział boski
    ^^

    OdpowiedzUsuń