piątek, 13 czerwca 2014

Louis

Dla Malwiny :*
Dużo pieniędzy! Miłości! Szczęścia! Sama wiesz kogo! XD
Kocham Cię
~Domi <3
---------------
-Myślałeś, żeby zająć się tym na poważnie?-spytałam, siadając na murku.
-Nie. Nie umiem grać.
-Louis, żartujesz sobie ze mnie? Jesteś świetny!
-Tak, jasne-prychnął pod nosem. Zaśmiałam się i zaczęłam machać nogami.- Jak dziecko...-westchnął, wybuchając śmiechem.-Spróbujesz?
-Nie, nie umiem.
-Oj spróbuj.
Podszedł do mnie i zdjął z murku. Objął w pasie i położył dłoń na mojej. Nakierował piłkę do kosza i rzuciliśmy.
Udało się.
-Spróbuj sama.
Westchnęłam i powtórzyłam wszystkie poprzednie ruchy. Trafiłam. Zaśmiałam się i rzuciłam przjacielowi na szyję. W tym czasie dołączyli do nas Liam z Zaynem, po chwili Harry, a potem Niall.
-Cześć, chłopaki. Jak tam?
-Hej, młoda. Nie pytaj. A co Wy tu znowu...?
-Oj Hazzuś, Hazzuś. Próbuję przekonać Lou do zawodowej gry, ale wiesz, jaki on uparty.
-Ta, wiem- mruknął pod nosem, jakby nieobecny. Wciąż patrzał na Lou, jakby smutny? Co się między nimi ostatnio wydarzyło?
Potrząsnęłam głową, pragnąc pozbyć się nieprzyjemnych myśli.
Przecież nie chodzi o orientację Loczka, prawda?
*
-Malwina!-krzyknęła przyjaciółka, rzucając mi się na szyję.
-Cześć, Domi.
-Wszystkiego najlepszego, kochanie! Pieniędzy, miłości, szczęścia, Louisa...Au! Przecież go kochasz.
(Tak, Malwina, są tu podstawione PRAWDZIWE postacie, Lov u! <3)
-No tak, ale zaponiałaś chyba, że ma Elkę. I tak bardziej mnie martwi Harry. I dziękuję.
-Prosze. Ale czemu?
-Chyba się pokłócili. Oboje w swoim towarzystwie czują się dość nieswojo. Mam jednak nadzieję, że nie chodzi o orientacje Hazzy. W końcu Lou nigdy to nie przeszkadzało, nie?
-No niby nie. Zawsze to akceptował. A teraz chodźmy do nich. Porozmawiam z Lou...Na pewno coś mi powie. W końcu jest moim kuzynem, nie?
-Fajnych masz kuzynów.
-Wal się.
*

Gdy Domi wyszła z pokoju z Louisem, była równie przygnębiona, jak tamta dwójka. To znaczy, że się chyba dowiedziała. Uśmiechnęła się nikle, siadając obok mnie.
-Co jest?
-Nic takiego, naprawdę.
-Dominika..
-Nie mogę powiedzieć, przepraszam.- i wstała. Zabrała Harry'ego i Lou. Obróciłam się i zobaczyłam, jak przyjaciółka płacze. Rzuciła się Harry'emu na szyję, a Louis objął ich oboje. Coś się musiało stać.
-Malwina?-usłyszałam Zayna.
-Wszystko okej- mruknęłam, odwracając się od nich. Coś ścisnęło mnie za serce. Wiedziałam, że coś tu nie gra.
*
-Mówcie.
-Okej. Umieram.
-CO?!- wrzasnęłam. Harry powiedział to tak spokojnie. -Dlatego byliście tacy smutni..?
-Też. Ale zaczęło się od tego, że zerwałem z El, powiedziałem o tym Hazzie, a on się rozpłakał.
-Dlaczego?- zdziwiłam się.
-Bo jej nie lubię i powiedziałem to Lou. A on tak nagle zerwał...A ja nie chciałem stać mu na drodze do szczęścia.
-Problem w tym, że zerwałem z dwóch powodów. Jeden to fakt, że Harry jej nie cierpi. A dwa to Ty.
-No a potem tak po prostu powiedziałem mu, że jestem chory i...
-No i się popłakaliśmy.
-Dodatkowo bałem się powiedzieć chłopakom, ale w końcu to zrobiłem. I postanowiliśmy założyć zespół.
-Ale..
-Ale może się to nie udać. Ponieważ zostały mi dwa miesiące życia..
*
-O mój Boże, Lou! Oczywiście, że tak!-krzyknęłam, rzucając się mu na szyję. Obrócił nas wokół osi, a łzy popłynęły po moich policzkach. Ludzie zaczęli klaskać.
-Gratuluję-szepnęła Domi, jednak po chwili zniknęła.
Zastałam ją w pokoju obok. Płakała.
-Nie płacz..
*
–…ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską…
–…w zdrowiu i w chorobie…
–…w dostatku i w biedzie…
–… i że Cię nie opuszczę…
–…aż do śmierci.
Domi wyszła z kościoła, kiedy powtarzałam za księdzem.
Louisie Williamie Tomlinson, czy bierzesz sobie tą oto kobietę za żonę i przyrzekasz kochać ją i szanować dopóki śmierć was nie rozłączy?
-Tak.
Choć Harry'ego nie było z nami już wiele lat, Domi wciąż żyła tamtym zdarzeniem.

Harry umarł niedługo po tym, jak się związali. Zespół nie doszedł do skutku. A mojego przyjaciela nie ma z nami od trzech lat. Przegrał walkę z chorobą.

3 komentarze:

  1. Dzięki :* Jesteś kochana <3 Tylko proszę... Następnym razem nie taki smutny :( Dobrze podstawiłam pod postać Lou pana J******o a pod El pannę M*****a?

    OdpowiedzUsuń
  2. ło jezuuuu...
    ja was zabije!!!
    ryczę i ryczę i co?
    no dupa ;-;
    masakrra...
    świetny ten imagin *-*
    BOSKI
    !!!
    No i czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń