Otworzyłam
drzwi w weszłam do domu. Nikogo w nim nie było. Znowu byłam sama a rodzice
gdzieś poza domem. Przyzwyczaiłam się już do tego. Rzuciłam torbę na podłogę i
poszłam do kuchni zrobić sobie obiad. Na stole znalazłam kartkę z napisem :
„Tata w jeszcze w podróży a ja musiałam
już wyjść do pracy. Przepraszam, że nie poczekałam na ciebie. Zrób sobie coś do
jedzenia. Zostawiam ci tu jakieś pieniądze na wszelki wypadek. Kocham Cię i
całuje. Mama.”, obok kartki leżało 50zł. Wzięłam je i zaczęłam robić obiad. Po
skończeniu posiłku umyłam talerze, wzięłam z podłogi torbę i poszłam do swojego
pokoju. Zaczęłam odrabiać lekcje i uczyć się do jutrzejszego sprawdziany. Po
jakimś czasie spojrzałam na zegarek. Była już 16.20.
- Zaraz ma przyjść Vani.
Szybko posprzątałam pokój gdy nagle zadzwonił telefon.
-Co jest?
-Zaraz będę- powiedziałam przyjaciółka
-OK. Czeka.
Ne minęło wiele czasu gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam je otworzyć. Przywitałam się z przyjaciółką i poszłyśmy do kuchni zrobić kawę.
-O której mamy tam być?
-O 19 pod szkołą a o 20.30 zaczyna sią spektakl.
-To mamy jeszcze dużo czasu.
Poszłyśmy do mojego pokoju. Zaczęłam przeglądać ciuchy i zastanawiać się w co się ubrać. Vani pomogła mi wybrać jakieś ciuchy. Poszłam do łazienki i szybko się ogarnęłam. Po zrobieniu wszystkiego zeszłyśmy na dół. Poszłam do kuchni i szybko napisałam na kartce „Nie czekaj. Poszłam do teatru. Wrócę późno. Kocham. Mała” Ubrałam swoje ulubione płaskie buty a na ramiona zarzuciłam kurtkę i zamknęłam drzwi na klucz. Miałyśmy. Jeszcze dużo czasu więc postanowiłyśmy pójść spokojnie spacerem. Nagle niezdarna ja potknęła się o własne nogi i przewróciła. Zabolała mnie kostka.
-Nic ci nie jest?- Zachichotała i podała mi rękę pomagając wstać.
-Tak, wszystko ok.
Podniosłam się i stanęłam na nogach. Poczułam potworny ból w lewej kostce. Nie dałam tego po sobie poznać. Zrobiło mi się trochę słabo z tego powodu i przytrzymałam się przyjaciółki.
-Na pewno? Jesteś strasznie blada.-Spytała zmartwionym tonem.
-Tak na pewno. Możemy iść dalej.
Postanowiłam być silna i nie przejmowałam się bólem. Dopiero w teatrze gdy usiadłyśmy na miejscach złapałam się za nogę i poczułam, że jest spuchnięta. Przez chwile zastanawiałam się czy nie jest skrę ale zaraz zajęłam się czymś innym i o tym zapominałam. Zaczęło się przedstawienie. Vanessa szepnęła mi jaki przystojny jest jeden z aktorów, który popełnił samobójstwu mówiąc „Lina” i nagle ona spada mu z sufitu. Potem ten sam aktor nagle się pojawił i zaczął krzyczeć żeby mu dać światło czym przestraszył Vani. Ja byłam na to przygotowana ponieważ już widziałam ten spektakl ale postanowiłam iść na niego jeszcze raz i chętnie znowu bym go zobaczyła. W czasie przerwy pomiędzy pierwszą a drugą częścią wyszłyśmy do toalety. Poczułam wibracje telefonu w kieszeni. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam ikonkę SMS. „Zadzwoń po spektaklu. Odbiorę was. Mama.” . Wróciłyśmy na sale i obejrzałyśmy końcówkę przedstawienia. Po skończeniu się sztuki zadzwoniłam po transport. Nie czekałyśmy długo i wsiadłyśmy do samochodu.
-I jak było?
-Super.-Odpowiedziałyśmy chórem.
- Vanessa będziesz dzisiaj u nas nocować.
-Mama się zgodziła?-Powiedziała zdziwiona dziewczyna.
-Tak. Pójdziesz do domu tylko po jakieś, rzeczy.
-Ok.
Postanowiłam na razie nic nie mówić na temat kostki, stwierdziłam, że powiem jak będziemy w domu. Po niedługim czasie wysiadłam z samochodu i weszłam do mieszkania.
-Nic ci nie jest kochanie?-spytała zatroskanym głosem mama.
-Jak szłyśmy pod szkołę przewróciłam się idąc w płaskich butach po prostej drodze i od tamtej pory mnie trochę boli kostka plus jest spuchnięta.
-Mogłaś powiedzieć wcześniej pojechały byśmy od razu do szpitala.
-NIE! Nie musimy to nic takiego. Ja nigdzie nie jadę. Nie musze.
-Jedz! Co jeśli to coś poważniejszego?-Powiedziała Vani
-Nigdzie nie jadę!
-No dobrze. I tak pewnie z tobą nie wygramy bo jesteś zbyt uparta.-Dodała mama.
Ogarnęłam się i położyłam na łóżku. Zaraz po mnie zrobiła to samo Vanessa. Jutro było wolne więc postanowiłyśmy zrobić dobie noc filmową i porozmawiać. Chciałam wstać i włączyć film ale ból w kostce był tak śliny, że nie dałam rady. Wzięłam tabletkę, która złagodziła moje cierpienie.
jakimś czasie spojrzałam na zegarek. Była już 16.20.
- Zaraz ma przyjść Vani.
Szybko posprzątałam pokój gdy nagle zadzwonił telefon.
-Co jest?
-Zaraz będę- powiedziałam przyjaciółka
-OK. Czeka.
Ne minęło wiele czasu gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam je otworzyć. Przywitałam się z przyjaciółką i poszłyśmy do kuchni zrobić kawę.
-O której mamy tam być?
-O 19 pod szkołą a o 20.30 zaczyna sią spektakl.
-To mamy jeszcze dużo czasu.
Poszłyśmy do mojego pokoju. Zaczęłam przeglądać ciuchy i zastanawiać się w co się ubrać. Vani pomogła mi wybrać jakieś ciuchy. Poszłam do łazienki i szybko się ogarnęłam. Po zrobieniu wszystkiego zeszłyśmy na dół. Poszłam do kuchni i szybko napisałam na kartce „Nie czekaj. Poszłam do teatru. Wrócę późno. Kocham. Mała” Ubrałam swoje ulubione płaskie buty a na ramiona zarzuciłam kurtkę i zamknęłam drzwi na klucz. Miałyśmy. Jeszcze dużo czasu więc postanowiłyśmy pójść spokojnie spacerem. Nagle niezdarna ja potknęła się o własne nogi i przewróciła. Zabolała mnie kostka.
-Nic ci nie jest?- Zachichotała i podała mi rękę pomagając wstać.
-Tak, wszystko ok.
Podniosłam się i stanęłam na nogach. Poczułam potworny ból w lewej kostce. Nie dałam tego po sobie poznać. Zrobiło mi się trochę słabo z tego powodu i przytrzymałam się przyjaciółki.
-Na pewno? Jesteś strasznie blada.-Spytała zmartwionym tonem.
-Tak na pewno. Możemy iść dalej.
Postanowiłam być silna i nie przejmowałam się bólem. Dopiero w teatrze gdy usiadłyśmy na miejscach złapałam się za nogę i poczułam, że jest spuchnięta. Przez chwile zastanawiałam się czy nie jest skrę ale zaraz zajęłam się czymś innym i o tym zapominałam. Zaczęło się przedstawienie. Vanessa szepnęła mi jaki przystojny jest jeden z aktorów, który popełnił samobójstwu mówiąc „Lina” i nagle ona spada mu z sufitu. Potem ten sam aktor nagle się pojawił i zaczął krzyczeć żeby mu dać światło czym przestraszył Vani. Ja byłam na to przygotowana ponieważ już widziałam ten spektakl ale postanowiłam iść na niego jeszcze raz i chętnie znowu bym go zobaczyła. W czasie przerwy pomiędzy pierwszą a drugą częścią wyszłyśmy do toalety. Poczułam wibracje telefonu w kieszeni. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam ikonkę SMS. „Zadzwoń po spektaklu. Odbiorę was. Mama.” . Wróciłyśmy na sale i obejrzałyśmy końcówkę przedstawienia. Po skończeniu się sztuki zadzwoniłam po transport. Nie czekałyśmy długo i wsiadłyśmy do samochodu.
-I jak było?
-Super.-Odpowiedziałyśmy chórem.
- Vanessa będziesz dzisiaj u nas nocować.
-Mama się zgodziła?-Powiedziała zdziwiona dziewczyna.
-Tak. Pójdziesz do domu tylko po jakieś, rzeczy.
-Ok.
Postanowiłam na razie nic nie mówić na temat kostki, stwierdziłam, że powiem jak będziemy w domu. Po niedługim czasie wysiadłam z samochodu i weszłam do mieszkania.
-Nic ci nie jest kochanie?-spytała zatroskanym głosem mama.
-Jak szłyśmy pod szkołę przewróciłam się idąc w płaskich butach po prostej drodze i od tamtej pory mnie trochę boli kostka plus jest spuchnięta.
-Mogłaś powiedzieć wcześniej pojechały byśmy od razu do szpitala.
-NIE! Nie musimy to nic takiego. Ja nigdzie nie jadę. Nie musze.
-Jedz! Co jeśli to coś poważniejszego?-Powiedziała Vani
-Nigdzie nie jadę!
-No dobrze. I tak pewnie z tobą nie wygramy bo jesteś zbyt uparta.-Dodała mama.
Ogarnęłam się i położyłam na łóżku. Zaraz po mnie zrobiła to samo Vanessa. Jutro było wolne więc postanowiłyśmy zrobić dobie noc filmową i porozmawiać. Chciałam wstać i włączyć film ale ból w kostce był tak śliny, że nie dałam rady. Wzięłam tabletkę, która złagodziła moje cierpienie.
Rano
noga mnie tak bolała, że nie mogłam chodzić. Ogarnęłam się z pomocą
przyjaciółki. Cały weekend przeleżałam
w łóżku. W poniedziałek z trudem poszłam do szkoły. Nie ćwiczyłam na w-f więc
nauczycielka powiedziała, że mam jechać do szpitala zaraz po szkole zrobić
prześwietlenie i sprawdzić czy to nic poważnego. Wyszłam z budynku i wsiadłam do dobrze
znanego mi auta.
-Hej-rzuciłam siadając na miejsce.
-Cześć kochanie- Powiedział znajomy głos taty.
-Wróciłeś już z podróży.
-Tak.
Koło naszego samochodu właśnie przeszedł Liam pomachałam przyjacielowi uśmiechając się.
-To ten „Loczek”?
-Nie. To Liam „Daddy” a „Loczek” to Harry.
Weszłam do domu. Oznajmiłam mamie, że wróciłam i poszłam do kuchni gdzie rodzicielka przygotowywała obiad.
-Panie z w-f powiedziała, że mam jechać do szpitala sprawdzić czy to nic poważniejszego.
-No to jedziemy.
-No dobra.- Powiedziałam zrezygnowanym tonem.
-Hej-rzuciłam siadając na miejsce.
-Cześć kochanie- Powiedział znajomy głos taty.
-Wróciłeś już z podróży.
-Tak.
Koło naszego samochodu właśnie przeszedł Liam pomachałam przyjacielowi uśmiechając się.
-To ten „Loczek”?
-Nie. To Liam „Daddy” a „Loczek” to Harry.
Weszłam do domu. Oznajmiłam mamie, że wróciłam i poszłam do kuchni gdzie rodzicielka przygotowywała obiad.
-Panie z w-f powiedziała, że mam jechać do szpitala sprawdzić czy to nic poważniejszego.
-No to jedziemy.
-No dobra.- Powiedziałam zrezygnowanym tonem.
Siedziałam na poczekalni czekając aż mnie wreszcie
przyjmą. Wreszcie po długim czasie weszłam do gabinetu i powiedziałam co się
stało. Lekarka była lekko zdumiona moją niezdarnością.
-Jest Pani w ciąży?
-Nie.-Powiedziałam szybko.
-Proszę iść na prześwietlenie i wrócić.
Poszłam na badanie i po kolejnej dłuższej chwili znowu weszłam do gabinetu.
-Skręcenie jest na tyle poważne, że musimy założyć panie szynę gipsową.
-Nie. Tylko nie to-Powiedziałam cicho załamanym głosem.
Założyli mi szynę i wróciłam do domu. No to się wpakowałam. Teraz nie będę mogła iść na trening przez dobry miesiąc.
-Jest Pani w ciąży?
-Nie.-Powiedziałam szybko.
-Proszę iść na prześwietlenie i wrócić.
Poszłam na badanie i po kolejnej dłuższej chwili znowu weszłam do gabinetu.
-Skręcenie jest na tyle poważne, że musimy założyć panie szynę gipsową.
-Nie. Tylko nie to-Powiedziałam cicho załamanym głosem.
Założyli mi szynę i wróciłam do domu. No to się wpakowałam. Teraz nie będę mogła iść na trening przez dobry miesiąc.
Rose
------------------------------------------------------
Mamy naroście sobotę więc, wstawiam wam Rozdział I
Mam nadzieję, że wam się spodoba :*
Mam nadzieję, że wam się spodoba :*
Świtny rozdział. Normalnie jak bym o sobie czytała. Ja też idąc po prostej drodze, w bucie z płaską potrafię skręcić sobie kostkę. Nie ma to jak kalectwo i bycie niezdarą całe życie. W sumie szkoda, że cały tydzień nie będzie ćwiczyć. Czekam na nn. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Bianka
Dzięki :* Jej! Nie jestem jedyna, która tak potrafi :) Poczekaj a zobaczysz co ona dalej wymyśli i zrobi :D
UsuńHA!
OdpowiedzUsuńTo jest nas trzy xD
Ja biegnąc z piłką się wyjebałam i zwichnęłam staw skokowy xD
A innym razem to robiłam dwutakt i se ją zwichnęłam xd
My to jesteśmy zajebiste xD
A co do rozdziału to ja nie wiem jak ci się to udało (nie no... dźołk xD) ale napisałaś zjawiskowo!!! ♥
Serio! :D
Mega mi się poodoba i czekam na next ;)
PS."Wzięłam tabletkę, która złagodziła moje cierpienie."
Ja nie mogłam z tego xD
"złagodziła moje cierpienie."
uwielbiam ten cytat xd
CZEKAM NA NEXT! :D
wow!!! :D
OdpowiedzUsuńSuper :3
CuDo <3
OdpowiedzUsuńMati <3
Megaaaaaa *.*
OdpowiedzUsuńKacper
Zaiste zajebisty XD :)
OdpowiedzUsuńAdam
Hahah, od razu widać, że humanista
Zajebiste :)
OdpowiedzUsuńAdam
Aż się wyjebałem, gdy Domi do mnie napisała XD
OdpowiedzUsuńświetny czekam na kolejny :)
Ps. Nie wiesz, czy Dominika jest dalej zła na mojego bracika? :)
Filip
Tak, jestem :) -.-
UsuńKilka błędów, ale da się przeżyć :*
OdpowiedzUsuńNauczysz się ;)