piątek, 13 czerwca 2014

TWT Rozdział II







Obudziłam się pozytywnie zaskoczona. Myślałam że gorzej będzie się spało z szyną na nodze. I znowu muczę się z tym męczyć. Ogarnęłam się z pomocą mamy,  która specjalnie z mojego powodu wzięła wolne. Do szkoły zawiózł mnie tata bo po powrocie z podróży miał tydzień wolnego. Nie umiałam za dobrze chodzić o kulach więc z trudem weszłam po schodach do budynku szkoły. Na dole czekały już na mnie dziewczyny. Zostawiłam niepotrzebne rzeczy w szafce i poszłyśmy na lekcje.


-A nie mówiłam, że masz jechać do tego szpitala? Daj mi to bo się jeszcze zabijesz.- Powiedziała Vani zabierając mi torbę z książkami.


-No dobra, miałaś racje. Oddaj mi torbę.- wyciągnęłam rękę po swoją własność.- Nie zabije się.


-Nie ma mowy. Skręciłaś kostkę idąc w płaskich butach po prostej drodze!


Pokazałam przyjaciółce język i poszłyśmy na lekcje. Wszystkie zajęcia minęły dość szybko. Wreszcie nadeszła ostatnia, ulubiona naszej kochanej klasy lekcja wychowawcza, na której mieliśmy losować komu kupujemy prezent na wigilijkę klasową. Do każdej osoby podchodził nasz „pan przewodniczący” i mieliśmy losować. Włożyłam rękę do woreczka i wyciągnęłam jedną z karteczek. Szybko ją rozwinęłam i sprawdziłam kogo wylosowałam. Na kartce było napisane „Harry Styles”. Załamałam się, ale i zaczęłam z tego śmiać. Zawołałam Vani siedzącą w ławce obok i dyskretnie wręczyłam jej kartkę. Rozwinęła ją, spojrzała się na mnie i zaczęła śmiać. Wiedziała, że kiedyś rozmawiałam z nim i z Alex prawie codziennie na skypt. Podczas jednej rozmowy nawet zaczął mnie oskarżać o zdradę i mówić że mam mu płacić alimenty. Zaczęłam się wtedy z nim o to kłócić i nawet wyznawałam mu miłość. Niedługo później nie wiem jakim cudem wyszło na to, że jestem jego żoną i właśnie dlatego mam mu płacić alimenty. Potem pokłóciłam się dość poważnie z Alex i już nie rozmawialiśmy ze sobą. Niestety Li powiedział, że będziemy losować jeszcze raz ponieważ i tak każdy wie kto kogo wylosował. Zasmuciłam się lekko z tego powodu ale i jednocześnie byłam ciekawa kogo jutro znowu wylosuje. Wróciłam do domu zmęczona. Odrobiłam szybko lekcje i włączyłam coś do oglądania. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam. Obudził mnie dzwoniący telefon. Spojrzałam na ekran kto dzwoni. Była to Vani. Odebrałam i zaczęłyśmy rozmawiać. Jak zwykle zajęło nam to ponad godzinę. Po zakończonej rozmowie poszłam do łazienki się ogarnąć. Po domu chodziłam bez kul. Położyłam się spać i od razu zasnęłam.


 


*


No i kolejny dzień jak co dzień. Mieliśmy właśnie matematykę. Lubiłam ten przedmiot ale jak to ja twierdze „Ja matematykę lubię ale ona mnie nie lubi”. Jak zwykle przy rozwiązywaniu zadań wybrane osoby musiały podchodzić do tablicy. Siedziałam w pierwszej ławce i czasami komuś podpowiadałam jak pani akurat nie widziała. Do tablicy podszedł ten głupi, idiota Harry. Oczywiście nie wiedział co ma robić. Zaczęłam mu dyktować co ma pisać. Chwile się ze mną o to wykłócał ale po chwili zapisał to co mu kazałam. Jestem czasami za miła. Nauczycielka sprawdziła czy zadanie jest dobrze rozwiązane i oczywiście ja miałam rację bo było to dobrze zrobione. Reszta dnia minęła dość szybko i nadszedł moment gdy mieliśmy znowu losować. Tym razem wylosowałam Juliett. Z jednej strony się cieszyłam że ją mam bo to moja przyjaciółka a z drugiej żałowałam, że nie mam Styles’a . Na szczęście już sączyliśmy lekcje i na spokojnie możemy rozmawiać.


-I co kogo masz?-spytała Vani, a ja pokazałam jej kartkę.- Jak fajnie


-Ta, z jednej strony się cieszę, że ją mam a z drugiej żałuje że nie mam tego debila.


-Mówisz jakbyś była zakochana.


-Mhm, ja zakochana w tym głąbie, ta na pewno.


Kołu nas stała Jess i słyszała o czym rozmawiamy.


-Bo ona jest zakochana tylko nie wiem w kim.- powiedziała dziewczyna.
-Nie jestem w nikim zakocham.
-Dobra ja spadam.- powiedziałam żegnając się z przyjaciółką i wsiadając do samochodu.
Weszłam do swojego pokoju i żywiłam się na łózko. Ja zakochana w Harrym? Przesada? A MOŻE TO PRAWDA? NIE!! To nie możliwe. To tylko kolega. No ale dziwnie się czujesz w Jego obecności. NIE! TO NIE MOŻLIWE! Ale nie zaprzeczam On jest przystojny. Nie dobra, już koniec! Uspokój się! To tylko kolega! Któremu podpowiadasz jak na matematyce i czasami na chemii stoi przy tablicy. I jeszcze czasami gadacz nim i Alex na skype. I wtedy się zaczynacie kłócić



Rose

-----------------------------------



No i kolejna sobota :)

Już niedługo wreszcie koniec roku szkolnego :D
No to ten rozdział wyszedł krótki ale trudno XD
Mam nadzieje, że wam sią podoba :*

4 komentarze:

  1. C-U-D-O!
    Pozwól, że pod jednym postem podpiszemy się wszyscy :)
    Kacper, Mateusz, Adam i Ada$ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podejrzewam, ze Ci debile pospisali się za mnie, zgadłem? ;)
    Tak, to ja zadałem pytaniie na asku. :*
    Cudowny, kiedy kolejny?
    Leżę w szpitalu, ale chuj ;*
    Ada$

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny, z niecierpliwością czekam na NN <3
    Filip ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ^^
    Przepraszam, że taki krótki iże tak późno ale mam wiele zaległości na wielu blogach i nadrabiam xd

    OdpowiedzUsuń