Na specjalne życzenie Jagody.
------------
Pociągnął mnie za rękę w kierunku
wyjścia z baru. Nie idź! Mój
umysł krzyczał, bym się wycofała i nie szła z ukochanym. Moje
myśli wciąż wracały do tego wszystkiego, co się stało kilka
przecznic dalej. Minęliśmy w drzwiach Alexa, któremu posłałam
uspokajający uśmiech. Tori, on Cię skrzywdzi!
Ignorowałam jednak natarczywy
głos w mojej głowie i szłam dalej. Ufałam Niallerowi całkowicie,
wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi. Splótł nasze palce razem,
uśmiechając się szeroko. Nie mógł mieć złych intencji, był na
to za „czysty”. Byłam pewna, że go kocham.
To
jednak nie zmieniało faktu, że dalej się bałam dotyku. Od tamtego
zdarzenia minął dopiero rok.
To dalej za mało, bym się pozbierała po czymś takim.
Wiedziałam, że zawsze będę
się bać mężczyzn i to było nieodwracalne. W każdym chłopaku
widziałam Justina. Na początku bałam się nawet Nialla. Przecież
byli przyjaciółmi, Niall mógł o wszystkim wiedzieć. Ba! Mógł
nawet im pomóc. Gdy tamtego dnia przyszedł do mnie Josh, myślałam,
że ucieknę stamtąd. A Niall mnie tak uspokajał.. To wtedy było
podejrzane. Po tamtym incydencie, chociaż wybaczyłam Joshowi, nie
spałam z Niallem. Za bardzo się go bałam, czego skutkiem była noc
spędzona u Harry'ego. Teraz, rok, po tamtym zdarzeniu wciąż nie
potrafię prawidłowo funkcjonować. Bałam się. I choć powinnam
zaufać Niallowi, to... nie potrafiłam.
Wydarzenia
sprzed roku miały na mnie ogromny wpływ. Dlatego nie wchodziłam
teraz do ciemnych pomieszczeń, nie szłam sama ulicą i nie
wyjeżdżałam służbowo bez Alana. A co się z tym wiązało,
również jego chłopaka- Austina.
Jeśli
chodzi o tamte zdarzenia.. Wracały do mnie co chwilę i to w
najmniej odpowiednich momentach. Choćby w wesołym miasteczku, na
karuzeli, kiedy chłopak, sprzedający bilety na diabelski młyn, był
zbyt podobny do Jus'a. Wtedy miałam pierwszy napad paniki.
Do
pomieszczenia wszedł Justin. Był sam. Byliśmy tylko ja i on.
-Co
ja Wam zrobiłam?
-Odeszłaś,
skarbie. Od nas się nie odchodzi.
-Justin..Dlaczego
mnie porwaliście?
-Żeby
zdobyć Twojego gwiazdora. Szybko się pocieszyłaś po mnie, co?!
-To
Ty mnie zostawiłeś! Przepłakałam przez Ciebie w cholerę dużo
nocy!
Krzyczenie
po chłopaku nie było najmądrzejszym pomysłem, bo po chwili
poczułam, jak jego ręka zderza się z moim policzkiem.
-Nigdy
więcej na mnie wrzeszcz!-warknął i wyszedł
Załkałam,
zdając sobie sprawę, w co się wpakowałam.
Po
raz pierwszy od początku związku pożałowałam, że Niall się we
mnie zakochał. Przeze mnie grozi mu niebezpieczeństwo.
Druga taka sytuacja pojawiła się, kiedy weszłam do kuchni, a tam
siedział Niall, obracając w dłoniach nóż. Od razu przypomniała
mi się sytuacja z Demi, kiedy jeszcze była do tego zmuszana.
-Co
jest, Vic? Nadal nie żałujesz, że od nas odeszłaś?
-Nigdy
nie będę tego żałować. Zostawienie waszej dwójki było
najmądrzejszą decyzją w moim życiu.
-Pożałujesz
tych słów- syknęła brunetka podchodząc do mnie z scyzorykiem.
Cokolwiek chciała mi zrobić, ujdzie jej to. Jeśli chciała mnie
nastraszyć, poszło jej w 100 % idealnie.
Otwarła
nóż w narzędziu i przyłożyła mi go do twarzy. Przycisnęła i
zjechała w dół. Syknęłam. Dostrzegłam stróżkę krwi,
spływającą wzdłuż twarzy.
-Zaraz
ta Twoja śliczna buźka nie będzie taka śliczna.- uśmiechnęła
się z jadem.
Ból rozbrajał mnie od środka. Bałam się każdego mężczyzny,
nawet mojego chłopaka. Chociaż nie. Jedynym chłopakiem, którego
się nie bałam, był Harry. To jemu najbardziej ufałam, to on mnie
wyciągnął z tarapatów. I chociaż bałam się go początkowo,
teraz był jedyną osobą, której naprawdę ufałam. Dlatego, gdy
tylko była taka możliwość Harry jeździł ze mną na pokazy. Nie
opuszczał mnie, dlatego zrodziła się między nami ta dziwna więź,
o którą Niall był zazdrosny. Prawdą było, że nie miał o co.
Ale prawdą było też to, że potrzebowałam loczka, jak nikogo
innego. Był, jak mój drugi brat. Tylko mniej wkurzający. I nie był
gejem.
Niezaprzeczalnie kochałam i Hazzę i Nialla. Wiedziałam jednak, że
Harry był dla mnie po prostu jak starszy brat, a Niall, to ktoś z
kim spędziłabym resztę życia.
Doszliśmy na jakąś polanę, obok starego, opuszczonego budynku, a
mój umysł od razu się odezwał.
-Jesteś zwykłą dziwką!- syknął, patrząc mi w oczy. On był
dla mnie najważniejszy- Mówiłaś, że mnie kochasz! A potem..
Potem spotykałaś się z moim przyjacielem!
-To było, długo po moim wyjeździe! Chciałam wrócić! Ale nie
chciałam Was więcej widzieć!- zaszlochałam, za późno gryząc
się w język.
-Suka- warknął, wymierzając mi policzek. Zdarł ze mnie spodnie
i nie miałam nic do gadania. Chciał mnie zgwałcić, więc to
zrobił.
Spięłam się cała, natychmiastowo, co wyczuł Niall. Spojrzał na
mnie, a ja wyrwałam się z jego uścisku. Odsunęłam się kilka
kroków i upadłam na kolana, zanosząc się płaczem. Dlaczego?
Ale zdałam sobie sprawę, że to się nie dzieje wcale drugi raz. To
mój umysł płata mi figle. Pamiętam, jak się zapytałam,
dlaczego..I jak się zorientowałam, że to słowo jest niewłaściwe..
Szlochając, nie usłyszałam, jak Niall do mnie podszedł, dlatego,
gdy tylko mnie dotknął krzyknęłam przestraszona.
-Przepraszam- szepnęłam. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się
pocieszająco. Byłam beznadziejna.
-Kłamiesz!-syknął chłopak, wymierzając mi policzek. Zapiekło,
a w oczach pojawiły się łzy.
-N..nie.. Justin..
-Nie pozwoliłem Ci się odezwać, suko!- krzyknął, sprzedając
mi uderzenie w brzuch. Jęknęłam, zwijając się w pół. Chciałam
o coś zapytać, ale strach przed otrzymaniem kolejnych uderzeń był
zbyt silny.
-Zostaw ją. Daj trochę wytchnienia. Nie chcemy jej zabić.
Jeszcze nie.- usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Mojego ojca.
-Jasne.
-Dlaczego?- szepnęłam, czując, jak zgromadzone pod powiekami
łzy wypływają na powierzchnię.
Nie otrzymałam odpowiedzi. Jedynie ten ohydny uśmiech. A potem
poczułam metal na policzku. Jak jedzie w dół. I czułam, jak
ciepła krew sączy się z rany. I nienawidziłam Justina. Bolało.
Bolało, jak cholera. Wyszedł i zostawił mnie samą. A ja po raz
kolejny zaczęłam żałować, że wyszłam tego dnia z domu, w
dodatku sama.
Niall objął mnie ramieniem, a ja gwałtownie się odsunęłam.
Stanęłam na równe nogi i powoli wycofywałam się do tyłu.
-Przepraszam, Niall..- szepnęłam- Ale ja tak nie potrafię.
I uciekłam z tamtego miejsca, przy okazji dzwoniąc do Harry'ego.
Tego było za dużo. O wiele za dużo.
*
-Hej.. No już, maleńka, spokojnie.- potarł moje plecy, a ja
mocniej się wtuliłam w jego tors. Do pomieszczenia wszedł Niall.
Gdy nas zobaczył, wyraźnie odetchnął z ulgą. Widać, że się
martwił. Był zdyszany i czerwony na twarzy, co oznaczało, że
biegł.-Mam pomysł..
-Jaki?-wychlipałam, podnosząc głowę.
-Jadę na tydzień do Holmes Chapel. Chciałem odwiedzić rodzinę.
Może pojedziesz ze mną?
Przytaknęłam, ciesząc się, że może uda mi się poukładać
wszystkie myśli.
~*~
-Harry!- krzyknęła Anne, przytulając syna. Za nią stał jego
ojczym. A po chwili na dole znalazła się jego siostra. -Ty pewnie
jesteś Victoria..
-Tori- uśmiechnęłam się.
-A więc, witaj, Tori- przytuliła mnie mocno, a za nią zrobili to
Robin i Gemma.
Jego dom był bardzo przytulny, cieszyłam się, że mogłam spędzić
tam tydzień.
-Słuchaj, mama nie przemyślała jednego i dała nam wspólne
łóżko.. Nie będziesz miała nic przeciwko?
-Haz.. I tak z Tobą śpię, jak się boję, czy coś..
Harry potarł niezręcznie kark.
-No tak.. - zaśmiał się.
Następnego dnia poszliśmy z Harrym na zakupy. Zbliżały się
święta, więc trzeba było zacząć kupować prezenty dla
znajomych. Od rana wydzwaniał do mnie Niall, ale nie byłam w stanie
z nim rozmawiać. Ostatecznie... mój umysł miał rację. Harry
złapał moją dłoń i poszliśmy na jarmark.
-Harry?
-Co jest, skarbie?
-Już nigdy nie będzie tak samo, prawda?- spytałam, a Harry na mnie
spojrzał z smutkiem.-Już zawsze będę bała się mężczyzn, nie
będę potrafiła zaufać Niallowi. Tylko Tobie będę w stanie ufać.
Justin odcisnął zbyt duże piętno na mojej psychice, prawda?
-Skarbie.. To kiedyś minie, obiecuję Ci to. Pamiętaj, że zawsze
będziesz mogła na mnie liczyć. Zawsze będę obok. Nawet, jeśli
nie będzie mnie ciałem, to wystarczy, że o mnie pomyślisz. Mój
numer masz na szybkim wybieraniu, dzwoń, zawsze, gdy będziesz miała
problem. Dzwoń zawsze, gdy to powróci..Obiecuję, że będę
przy Tobie. Zwłaszcza w tych trudnych chwilach.
-Będziesz?
-Będę.
-Zawsze?
-Zawsze.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
-Harry?
-Tak?
-Dziękuję.
~*~
-Ufasz mi?
-Tak.
Niall pochwycił moją dłoń i splótł nasze palce. Ruszyliśmy
brzegiem morza. Światło księżyca padało na nasze twarze. Do
mojej głowy wpłynęły wydarzenia z zeszłego tygodnia. Jak
świetnie się bawiłam w domu Stylesów. Harry'emu mogłam ufać. I
właśnie w Holmes Chapel zrozumiałam, że Niallowi także.
Skręciliśmy w jakąś polną dróżkę, ale ufałam już Niallowi
całkowicie. Nie miałam pojęcia, gdzie idziemy, ale wiedziałam, że
Niall mnie nie skrzywdzi. Zadrżałam, czując chłodny powiew
wiatru. Chłopak widząc to, objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w
niego, uśmiechając się pod nosem. Zatrzymaliśmy się nad jakimś
stawem. Ile myśmy przeszli? Niall złapał mnie za dłonie i
uklęknął przede mną.
-Tori, słuchaj.. Jesteś najwspanialszą osobą, jaką w życiu
spotkałem. Kocha Cię i wiem to doskonale. Przepraszam za każdą
kłótnię, każdy nieodpowiedni gest, za wszystkie Twoje łzy. Ale
kocham Cię i jeśli będzie taka potrzeba, będę Cię błagał, byś
została moją żoną. Więc, proszę.. Pragnę, byś za mnie wyszła.
Uczyń mi ten zaszczyt i poślub mnie.-zaniemówiłam- Pragnę tego
jak niczego innego. Wiesz czemu? Bo jesteś moją definicją
szczęścia. Więc? Wyjdziesz za mnie?
-Tak, Niall. Kocham Cię.
Łzy szczęścia spłynęły po moich policzkach. Tak szczęśliwa,
nie byłam jeszcze nigdy. To najpiękniejsza chwila w moim życiu.
*
-Tak.
-Tak.
-A więc ogłaszam Was mężem i żoną. Możecie się pocałować.
Tak też zrobiliśmy.
PuSSy <3
--------------
1500 SŁÓW.. Trzy godziny pisania. Warto było ;)
Whatever...
Na życzenie Jagody :)
Jak się podoba?
Taka tam niespodzianka ;)
Już niedługo wracamy z Olą :)
Już 13.06 (URODZINY MALWINY!!!) Możecie się spodziewać prologu YAETM :3
Jeśli będzie pod nim pięć komentarzy to rozdział I będzie już 15.06 jak wrócę z Zakopca ;)
Ale szczegóły 13.06 :)
Jak tam oceny na koniec roku? Kleją się? XD
Jak niespodzianka, podoba się? :3
Liczę na minimum SIEDEM komentarzy (tak wyjątkowo, proszę? :]])