niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział IV

Dobry?
Dzisiaj wyjątkowo na początku i na wstępie chciałabym bardzo przeprosić za długi okres bez rozdziału ;c
Najzwyczajniej w świecie zapomniałam. Po powrocie do Polski nie miałam w ogóle głowy do bloga, dlatego też trochę wszystko olałam, mimo, że rozdział miałam napisany.
Obiecuję, że postaram się wstawiać jak najwięcej póki jeszcze jestem w domu, bo za dwa tygodnie znowu jadę, tyle, że nad morze. A potem, jak wiecie blog zostaje zawieszony na rok szkolny, wracamy na święta, potem na ferie i chyba dopiero na wakacje, bo egzaminy ;/
No i tym wszystkim wracamy do punktu wyjścia, koniec wakacji jest nieubłagany, a pomysłów brak.
Nie chcę zawieszać tego bloga i podejrzewam, że jak tylko któraś z nas znajdzie odrobinę czasu to coś wstawi. Zawsze możecie liczyć na horoskopy od Oli :)
Wiem, wiem.. Przynudzam.
Chcę Was tylko uprzedzić, że choć opowiadanie jest na samym początku, to koniec [bloga] jest bliski.
Rok szkolny za dwadzieścia osiem dni. To się nie może udać.
Rozdział jak zwykle do dupy ;/ :)
Enjoy, x
------------------------
Chapter four
Trust is the basis of”
-CO?!- głośny krzyk, wydobywający się z ust Louisa, przerwał panującą w pomieszczeniu ciszę. Rozejrzałem się. Chłopcy mieli zaciśnięte szczęki, Lou siedział z bezradnie schowaną głową w dłoniach. Był wściekły, widziałem to.- Nie zrobię tego- powiedział niemal szeptem.
Prychnąłem.
-Zrobisz. Musisz.
-Nic nie muszę.
-Louis, musisz- powiedział smutno Simon. Cowell spojrzał na mnie. On wiedział. Nie jest taki głupi.
-Nie zdradzę Harry'ego.
Przyznał się. On.. Właśnie to powiedział. Chłopcy spojrzeli na mnie przerażeni. Ja tępo patrzałem na Simona. Dam sobie rękę uciąć, że na jego ustach zagościł chwilowy uśmiech.
Kątem oka dostrzegłem, że Calder przygląda nam się z fascynacją. Nie jest obrzydzona. Wręcz przeciwnie, wygląda, jakby chciała nam pomóc. Pozory mylą, Styles.
-Nie macie prawa nam rozkazywać!- warknął Liam, porywając się z kanapy i kierując w stronę dwóch największych dupków. Złapałem go za nadgarstek. Louis to było zdziwienie, ale Liam? SZOK!
-Liaś, złotko, mamy i lewo.- Sylwetka mojego przyjaciela spięła się bardziej. Pociągnąłem go na kanapę, przyciągając do siebie.
-Spokojnie, kochanie. Ułoży się. Uważają nas za nic nie warte marionetki.- Liam westchnął smutno- To oni pociągają za sznurki.
-Ale już nie długo- dodałem szeptem. Przycisnąłem usta do policzka Liama, zostawiając tam mokrego całusa.-Damy radę. Jesteśmy przecież silni.
Louis patrzał na nas smutny, z żalem, zły.. Nie wiem. Tak wiele emocji przelatywało przez jego twarz.
-Przepraszam- powiedział pociągając nosem. Pokręciłem przecząco głową i odwróciłem wzrok. Już nic nie będzie takie samo.
-Ponoć mieliście coś do załatwienia?!-warknął Malik.
-Chcielibyśmy porozmawiać z Simonem- dołączył Horan.
-Więc, że tak to kulturalnie powiem: WYPIEPRZAĆ MI STĄD!- dodałem, uśmiechając się wrednie pod nosem. Richard patrzył na nas z gniewem i wzrokiem typu „jeszcze się policzymy, gówniarze” i wyszli.
Mężczyzna siedzący za biurkiem odchrząknął, a my wszyscy, jak jeden mąż spojrzeliśmy na niego.
Uśmiechnął się przepraszająco.
-Ja naprawdę nic nie wiedziałem.
*
Siedzieliśmy i patrzeliśmy na Simona. On nie wiedział. Był skruszony. Nie chciał. Eleanor siedziała obok Cowella i patrzyła na nas ze skruchą. Tak, jakby i ona nie chciała brać w tym udziału.
-Nie mogę tego zrobić Hazzie. Za bardzo go kocham.
Coś mnie ścisnęło za serce, a brzuch zawiązał się w supeł. To tak bolało. Pod moimi zaciśniętymi powiekami gromadziły się łzy. Łzy, których już nie mogłem dłużej zatrzymywać. Eleanor miała zostać dziewczyną mojego chłopaka. Jakkolwiek irracjonalnie to brzmi.
-Louis, nie masz wyjścia. Oni i tak dopną swego.
-Ale.. On jest dla mnie całym światem. Nie mogę patrzeć, jak cierpi.
Westchnąłem cicho, zwracając na siebie uwagę Liama i Zayna.
-Będzie dobrze- szepnął Payne, przyciskając wargi do mojego rozpalonego policzka- Zawsze jest- dla dodatkowej otuchy, złapał moją dłoń, splatając nasze palce. Położyłem głowę na jego ramieniu, czując na sobie, nas, wzrok Lou. Wiedziałem, że będzie smutny, gdy zobaczy mój bliski kontakt z Li, ale ja w tym momencie potrzebowałem kogoś, kto po prostu będzie. I tą osobą w tym momencie nie mógł być Lou. Niestety.
-Louis.. Musisz.
-Zgoda...-zabolało.
I to był punkt kulminacyjny. Wstałem, puszczając dłoń Liam'a i ruszyłem do drzwi, czując na sobie spojrzenie wszystkich.
-To dotyczy Lou, nie mnie. Cześć- rzuciłem i wybiegłem z gabinetu, czując łzy na policzkach. Słyszałem, jak mój chłopak mnie woła, ale kompletnie go zignorowałem i wyszedłem z budynku, naciągając na głowę kaptur. Nie. To nie był mój chłopak. Już nie.
*
Weszliśmy do domu, gęsiego. Liam cały czas trzymał moją dłoń, jakby chcąc mnie pocieszyć. Nie puścił jej nawet, kiedy Lou chciał do mnie podejść, przytulić, pocałować... Ale ja uniknąłem jego dotyku. Nie chciałem.. Nie potrafiłem pozwolić mu się dotknąć. Nasza miłość się wypalała, a ja nie mogłem nic na to poradzić. Schowałem się za Liamem, dając brunetowi jasno do zrozumienia, że nie mam ochoty rozmawiać z Louis'em. Jego zgoda była dla mnie ciosem w serce. Nóż wbity w sam środek.
-Harry..-jęknął Louis, podchodząc.
-N..nnie.- pokręciłem przecząco głową, chowając się bardziej za Li.- Daj m..mmi spo..spokój, Lou..Louis.
Styles, nawet się nie umiesz wypowiedzieć. Jesteś beznadziejny.

Siedziałem w sypialni i patrzyłem w sufit. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a ja zwlokłem się z łóżka i otworzyłem Liamowi. Wszedł do pokoju i postawił mi herbatę na stoliku.
-Jak tam?
Wzruszyłem ramionami. Co miałem mu powiedzieć?
-HARRY! Zrozum wreszcie, że nie miałem wyjścia! Przepraszam.
-Louis, ja chcę być tylko sam!- odezwałem się do niego pierwszy raz, od wtedy, od tych jąknięć w salonie.
-Będziesz mnie teraz unikał?- zapytał szeptem, z bólem w oczach i cierpieniem na twarzy.
-Louis, muszę to wszystko przemyśle..- nie dane mi było dokończyć, bo miękkie wargi naparły na moje. Walczyłem z początku, lecz po chwili się poddałem. Szatyn delikatnie muskał moje wargi, a ja czułem łzy zbierające się w oczach. Po chwili jedna wypłynęła na powierzchnię.
-Nie płacz, skarbie. Ona nas nie poróżni, obiecuję Ci to. -Skinąłem głową, pozwalając Lou otrzeć łzę z mojego policzka.

Gdybym tylko wiedział, że kłamiesz..
Hi! :c

4 komentarze:

  1. jeeeeeeeeeeeeejuuuuuuuuuuuu *_*
    jakie to było wzruszające !!!
    o jezusie drogi :o
    po prostu ryczałam razem z nimi ;-;
    i powiem - świetny rozdział :)
    a komeentuje tak późno bo neta nie było O.o
    Napisałam jeden komentarz tam wcześniej a potem tu i chce opublikować a tu co? neta nie ma ;-;
    ktoś cś zepsuł i na całej lini w okolicy nie było internetu ;(
    więc przepraszam :O
    A JAK MINĘŁY WAKACJE? :3
    Piękne zdjęcia dodałaś na fb ;)
    N nic...
    czekam na kolejny rozdział ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się :) Rozumiem, że są wakacje itp., tylko trochę szkoda, bo jak już pisałam od września( no może od października, bo we wrześniu to się nie ma czego uczyć) nie będzie rozdziałów, tylko czasem jakieś imagify, horoskopy czy np. nie byłem aż tak pijany.
      Wakacje mijają nieźle, dobrze się bawimy.
      Dziękuję :) Nie wiem, o które zdjęcia chodzi, ale dziękuję.
      Pojawi się niebawem, obiecuję :)

      Usuń
    2. o wszystkie zdjęcia xD
      I nieeeeeee ;-;
      Ja nie dam se rady ;(
      Musicie pisać rozdziaaaaaaały :(

      Usuń
    3. Rozdziałów nie możemy pisać :c Może Malwina, nie wiem. Jeszcze będę rozmawiać z dziewczynami. Postaram się dodawać rozdziały jak bd nad morzem c:
      Jeśli chcesz coś więcej wiedzieć, pisz na GG, w końcu po to je masz, nie? XD

      Usuń