WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!!
Chapter six
„Another
You, another Me, another now”
Głośna muzyka, zatłoczony klub, pełno kolorowych drinków, dużo
znajomych, rodzina, mój chłopak. Dzisiaj, pierwszego lutego
2012 roku kończę osiemnaście lat. Wkraczam w dorosłość. *
Goście zebrani wokół stołu, na którym stał ogromny tort.
Podszedłem niepewnie i jak na zawołanie zaczęli wszyscy śpiewać
sto lat. Uśmiechnąłem się i stanąłem bliżej. Ktoś objął
mnie w pasie i przycisnął wargi do mojego rozgrzanego policzka.
-Wszystkiego najlepszego, kochanie- szepnął, kładąc podbródek na
moim ramieniu. Mój uśmiech poszerzył się i zdmuchnąłem
osiemnaście świeczek. Rodzina i przyjaciele zaczęli bić brawo, a
ja odwróciłem się i złapałem Lou za policzki. Objął mnie w
pasie i przyciągnął bliżej siebie. Złączył nasze usta w długim
i namiętnym pocałunku. Ludzie zaczęli wiwatować, lecz my
widzieliśmy tylko siebie. Nie było tu reporterów ani
fotografów;mogliśmy być sobą. Odsunąłem się od niego by
zaczerpnąć tchu i odgarnąłem loki z twarzy.
-Kocham Cię- powiedział Louis, muskając moje usta.- Tak cholernie
Cię kocham.
I znów uśmiech zagościł na mojej twarzy. Mam osiemnaście lat. I
najcudowniejszego chłopaka pod słońcem. Czego można chcieć
więcej?
*
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Niewiele
pamiętałem z poprzedniej nocy. Cóż.. Styles to potrafi się upić,
nie? Hah. W pokoju było pełno piór, które wyleciały z pierzyny.
Gdy spojrzałem na pościel, zamarłem, a po chwili zacząłem się
śmiać. Rozerwaliśmy poduszkę. Schowałem twarz w nietkniętej
poduszce, a po chwili ktoś wszedł do pokoju. Liam. Zrobiłem oczy
wielkości spodków. Czy ja z nim..?
-Jezu, co tu się stało?!- zawołał zdziwiony. Uff. Na szczęście
nie.
-Sam chciałbym wiedzieć...
-Tak, jakby rozerwałem poduszkę w nocy.- dobiegł mnie głos z
końca pokoju. W drzwiach zauważyłem uśmiechniętego Lou z tacą w
dłoniach. Ukazałem swoje dołeczki w policzkach i przeniosłem się
do pozycji siedzącej. Liam opuścił sypialnię, za pewne nie chcąc
przeszkadzać. Louis wspiął się na łóżko, a po chwili musnął
moje usta.
-Mógłbym się tak codziennie budzić- mruknął. Westchnąłem,
powoli przypominając sobie poprzednią noc.
-Ja też, Lou- szepnąłem- ja też.
Kilka dni później znowu się pokłóciliśmy. Tym razem o moje
wyjścia z Liamem. Ciagle utrzymywałem z nim bliskie kontakty. Zbyt
bliskie. Louisa to bolało. Ja natomiast wytknąłem mu spotkania z
El, po czym obrażony spałem u Li. Znowu. Kłótnie w naszym związku
zdarzały się zbyt często. Wraz z pojawieniem się dziewczyny, my
się oddalaliśmy od siebie. To niesprawiedliwe. Nasza miłość
została uznana za zakazaną; wypalała się.
Tej nocy już do domu nie wróciłem.
„Harry, gdzieś ty do cholery jest?!”
„Harry, przepraszam. Wróć do domu. Martwię się.”
„Kocham Cię, proszę wróć. Boję się. Nic Ci nie jest?”
I kilka innych nieodebranych wiadomości od Lou. Poczta głosowa była
już chyba przesilona.
Do domu wróciłem dnia następnego, w okolicach godziny 13-14. Widok
załamanego, zalanego łzami Lou był straszny. Nie chcę go w takim
stanie oglądać. Byłem nadal na niego wściekły, ale martwiłem
się. Nie chcę, by coś mu się przeze mnie stało. Przecież go
kocham.
-Wróciłem- powiedziałem szorstko, mijając ukochanego i zamknąłem
się w łazience.
Wyszedłem spod prysznica i owinięty ręcznikiem wszedłem do
sypialni, zarzucając na siebie bokserki i koszulę. Nie fatygowałem
się z zapięciem guzików i wsunąłem na nogi spodnie. Opuściłem
pokój, kierując się do kuchni. Stał tam, z głową spuszczoną w
dół i łzami cieknącymi po policzkach. Przechodząc obok, wyczułem
DAMSKIE perfumy i odechciało mi się z nim nawet mieszkać. Nie
miałem ochoty nawet go oglądać. Opuściłem szybko pomieszczenie i
szybko skierowałem się do Li i wypłakałem mu się na ramieniu.
Kto, jak kto, ale Liam to mój najlepszy przyjaciel. On mnie rozumie.
On i tylko on. Zna moje największe sekrety. Tylko on i Lou. Choć
już zaczynam żałować, że powierzyłem Tomlinsonowi jakikolwiek
sekret.
*
Dzisiaj jest nasz piątek. Nasz wieczór. Jak w każdy pierwszy
piątek miesiąca spotkaliśmy się na mieście z chłopakami i ich
dziewczynami. Z starą ekipą z x-factora także. Dołączali do nas
też często Jus z Sel, chłopaki z Union J, Ed, Ellie i kilku
innych. To była nasza ogromna paczka. Nawet Demi i Taylor tu były.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby w knajpie, w której siedzieliśmy
nie pojawiła się nieproszona osoba.
I wszystko zniknęło w mgnieniu oka.
- - - - - -
* W Wielkiej Brytanii w dorosłość wkracza się od 21 pierwszego
roku życia. Ale musiałam zmienić, na potrzeby opowiadania.
Hej, miśki ;*
Zcznijmy od przyjemniejszych spraw.
Jak tam wakacje? Myślę, że udane, hm?
Moje nawet bardzo ^_^
Druga sprawa to to opowiadanie.
Od rozdziału IV akcja nam się rozręciła, bynajmniej dopiero teraz akcja dochodzi do sedna.
Wszystko zbliża się ku finałowi.
A teraz najmniej przyjemna, ale i najważniejsza sprawa.
Od października blog zostaje zawieszony AŻ DO PRZERWY ŚWIĄTECZNEJ.
Może czasem, jak nie będę miała dużo nauki wstawię jakiś imagin czy coś.
Ola też postara się dodawać co np. dwa tygodnie.
Co będzie dalej? Nie wiem.
Dowiemy się podczas świąt.
Udanej końcówki wakacji. c;
/Hi!