Mam dla Was Harry'ego ;3
Miał być w niedzielę, ale niestety nie dałam rady go skończyć.
Więc jest dzisiaj :D
enjoy x
------
Usiadłam na kamieniu, obok Louisa.
Podał mi pudełko papierosów. Wyjęłam jednego i włożyłam
między wargi.
-Dobra więc jakieś sugestie?
-Zmiana nauczycielki wuefu- odezwałam
się, wypuszczając z płuc dym. Wszyscy na mnie spojrzeli zdziwieni.
-Nie sądzę, żeby to był dobry
pomysł..-mruknął Louis.
-Lou, daj spokój. Jesteś
przewodniczącym, więc mógłbyś to załatwić.
-Jesteś tego pewna? Pani Smith jest
dobra.
-DOBRA?!-zawołała w oburzeniu
Eleanor- ona jest koszmarna! Nie umie zrobić porządnych ćwiczeń i
wszystkich wkur..
-Dobra, nie kończ.
Zaśmiałam się. Odwróciłam się za
siebie i zobaczyłam naszą szkołę. Coraz więcej uczniów
wchodziło do budynku, pojazdów nauczycieli także było już wiele.
-Która godzina?
-Za dwie ósma. Musimy już iść na
lekcje.
-Niestety.
Westchnęłam i zgasiłam papierosa.
Weszliśmy do szkoły i poszliśmy zostawić kurtki w szafkach. Do
sali zdążyliśmy jeszcze przed nauczycielką.
-No to życzę spokojnych świąt-
powiedziała kobieta i otworzyła nam szatnię. Ostatnia lekcja w-f,
dziękuję!
-Jutro Wigilia klasowa, a potem
wooooooooolne! Wreszcie!-zaśmiała się Danielle, kiedy się
przebierałyśmy.
*
-Do zobaczenia za dwa
tygodnie!
-Będę tęsknić.
-Zobaczysz, szybko minie.
Trzymaj się, pa!
I już ich nie było, a ja
stałam na przystanku i czekałam na autobus do domu.
*
-Dominika. Mamy problem- tak
mnie powitano, gdy wchodziłyśmy z El do szkoły.
-Jaki?
-Dzisiaj w-f.
-No i?
-Mamy nowego nauczyciela.
-Co Ty pieprzysz?!
Obok mnie znalazł się
Louis, który kazał mi się uspokoić.
-Czemu mnie nie
poiformowałeś wczoraj?!
-Nie było okazji.
-Jak nie było okazji?!
Siedziałeś u mnie przez 4 godziny i nie było okazji powiedzieć,
że będziemy mieć nowego nauczyciela?!
-Byłem zbyt zajęty, żeby
Ci to powiedzieć- mruknął pod nosem, a ja się zarumieniłam.
-Nieważne. Kto nas teraz
będzie uczył?
-Niejaki Harry Styles.
-Wiesz coś o nim?
-Ma 20 lat, dopiero co
skończył studia. Podobno jest miły, ale wymagający-powiedział.
-Ah. I to on.- dokończył, kiedy drzwi do szkoły się otworzyły, a
w nich stanął młody chłopak, o kręconych włosach i zielonych
oczach.
Zamarłam. Spojrzał się na
nas, uśmiechnął i poszedł dalej. A my umierałyśmy.
Nie mogłam się doczekać
lekcji wf. Chyba jeszcze nigdy nie chciałam tak bardzo ćwiczyc, jak
dzisiaj. W końcu jednak weszłyśmy do szatni i zaczęłyśmy się
przebierać. Spięłam włosy i zdjęłam kolczyki. Wyszłam z szatni
i skierowałam się na salę gimnastyczną.
Stał tam. Oparty o ścianę,
klikał coś w komórkę. Podniósł głowę i spojrzał na mnie, a
ja się speszyłam i odwróciłam wzrok. Do pomieszczenia weszły
dziewczyny. A zaraz potem chłopaki. Oni przeszli na swoją stronę i
zaczęli rozgrzewkę z swoją nauczycielką, a my ustawiłyśmy się
i czekałyśmy na polecenia, czy coś.
-Dobrze więc. Nazywam się
Harry Styles, będę Was uczył, ponieważ Wasza nauczycielka
zachorowała. Nie toleruję lenistwa i sprzeciwu, także proszę
liczyć się z tym, że nie będziecie miały ze mną lekko. Złe
samopoczucie macie mi zgłaszać. Cóż, to chyba tyle. Sprawdzimy
obecność i zrobimy rozgrzewkę.
Zaczął czytać imiona z
listy, a my po kolei się zgłaszałyśmy. Gdy już skończył kazał
nam pobiegać przez dziesięć minut w kółko, a potem miałyśmy
grać w kosza. Jęknęłam. Nienawidzę koszykówki i nie umiem nawet
grać...
Po lekcji nauczyciel
zatrzymał mnie na sali.
-To Twoja ostatnia lekcja,
prawda?
Przytaknęłam.
-Możesz chwilę zostać?
Jeszcze raz potwierdziłam
skinięciem głowy.
-Dominika, tak?
Kolejne skinięcie.
-Język Ci urwali, czy
jak?-zaśmiał się, a ja się zarumieniłam.
-Nie.
-Nie wstydź się. Nie
lubisz koszykówki, prawda?
-Nienawidzę. Nie potrafię
w nią grać.
-To zauważyłem.
-Po co mnie pan zatrzymał?
-Po pierwsze:jestem Harry, a
po drugie: chciałem Ci pomóc z koszykówką.
Zdziwiłam się. Nauczyciel,
tak bezinteresownie chce pomóc uczennicy? Łał. I czemu on mi każe
się zwracać po imieniu?
Harry pokazał mi kilka
rzutów, a potem kazał mi spróbować. Nie wychodziło mi to, więc
mi pomógł. Stanął za mną i położył dłoń na mojej. Poczułam
go na plecach, a w moim podbrzuszu rozlało się gorąco. Trafiliśmy
za pierwszym razem.
-Dziękuję.
-Zawsze do usług. Pomóc
jeszcze z czymś?
-Chętnie, ale chyba już
nie dzisiaj. Nie chcę pana, to znaczy Ciebie, zatrzymywać dłużej,
sama też już powinnam wracać.
-Podrzucić Cię?
-DOMINIKA!
Spojrzałam w kierunku
wejścia. Louis stał oparty o framugę i patrzył na mnie, jakby
smutny? Ciekawe jak długo podglądał. Z resztą, nie wiem o co mu
chodzi, nie jesteśmy przecież parą.
-Dziękuję, ale przyjaciel
się mną zaopiekuje.
Harry się zaśmiał.
-Jasne, nie ma sprawy. To na
kiedy się umawiamy?
-Uhm, nie wiem. Po lekcjach?
-Okej. Jutro?
-Okej.
-No to jesteśmy
umówieni.-Czy mi się
wydaje, czy on to powiedział z jakimś podtekstem?
-Do
widzenia, panie Styles.
Zmierzył
mnie ostrym spojrzeniem.
-Do
widzenia, Dominika.
Pobiegłam
się przebrać i po chwili już szłam z Lou parkiem.
-Dlaczego
tak długo tam siedziałaś?
-Uczył
mnie grać w kosza. Dlaczego na mnie czekałeś?
-Tak
bezinteresownie? Bo chciałem czekać.
-No tak.
Też się zdziwiłam.
-Widziałem
jak się na niego patrzysz.
-O co Ci
chodzi?
-Robisz
maślane oczy do niego. Podrywasz go.
-Nawet
jeśli to co? Nie jesteśmy parą, Louis.
-Ta..
-Louis..
Powiedz mi, że tego nie zrobiłeś- przystanęłam.
-Czego?-
też stanął.
-Zakochałeś
się we mnie?
Spuścił
głowę w dół.
-Lou..
Umawialiśmy się, tak? Seks bez zobowiązań...
-To nie
takie łatwe..
-Louis,
zrozum.. Nie chcę, żeby mnie ktoś kochał.
-Nie
rozumiem. Nie chcę rozumieć..
-Louis,
przepraszam, ale myślę, że pora to skończyć. Póki nie zaszło
dalej.
-Dominika..
-Żegnaj,
Louis.
-Zaczekaj.
-Odpuść.
-Odpuszczę
pod jednym warunkiem. Powiesz mi, dlaczego nie chcesz, żeby Cię
kochano.
Jęknęłam,
ale przytaknęłam.
-Ponieważ
wiem, że ja nikogo nie pokocham, a nie chcę ranić.
-Dlaczego?
-Bo
nikogo nie kochałam tak, jak Adriana. Ale między nami w tym
momencie nic nie ma. Nie chcę, żeby ktoś cierpiał, tak, jak ja
cierpiałam przez niego, rozumiesz? Dlatego nigdy Cię nie
pocałowałam, rozumiesz? A teraz wybacz, ale żegnaj.
Pobiegłam
na przystanek, widząc zbliżający się autobus. Wsiadłam do niego
i odjechałam.
Następnego
dnia i kolejnego i każdego innego przez trzy miesiące zostawałam
po lekcjach na sali gimnastycznej z Harrym. Bynajmniej nie uczyliśmy
się. Już po tygodniu miałam w małym paluszku wszystkie gry
zespołowe. Siedzieliśmy więc zawsze na sali i po prostu
rozmawialiśmy. Wiele się o nim dowiedziałam. Fascynował mnie.
Opowiedział mi swoją historię z narzeczoną, a ja mu powiedziałam
o Adrianie. Potem..zaprosił mnie do siebie. Zgodziłam się. Nie mam
pojęcia dlaczego, ale się zgodziłam.
Siedziałam
na kanapie w jego salonie i piłam zaparzoną przez niego herbatę.
On siedział obok mnie i opowiadał o tym, dlaczego przyszedł nas
uczyć. Mówił mi praktycznie wszystko. W pewnym momencie zamilkł.
Nie wiedziałam o co chodzi, dopóki nie zauważyłam, że patrzy na
moje nadgarstki. Szybko naciągnęłam rękawy i spuściłam głowę.
Poczułam jego palce na brodzie. Dźwignął moją głowę i spojrzał
mi w oczy.
-Czy to
przez niego?
Nie
potrafiłam nic powiedzieć, więc tylko skinęłam głową. W moich
oczach zebrały się łzy. Jedna spłynęła samotnie po policzku.
Poczułam ciepłe wargi na swoich. I ręce pod bluzką. I jego ciało
na moim. I usta błądzące po szyi. Oddałam się temu. Oddałam się
jemu. I co najdziwniejsze. Nie żałuję...
Tak było
przez kolejne kilka tygodni. Zostawałam po lekcjach, czekałam na
Harry'ego i jechaliśmy do niego. Dobrze się z nim bawiłam. Nie
spędzaliśmy głównie czasu w łóżku. Wręcz przeciwnie, w jego
sypialni byliśmy najrzadziej. Najczęściej siedzieliśmy w salonie
na kanapie, z kubkiem parującej herbaty i rozmawialiśmy o naszych
obawach.
Było
cudownie, do czasu.
Kiedy
Louis nas zobaczył w jednoznacznej sytuacji.
-Jestem
pełnoletnia, nic mi nie zrobią.
-Musisz
powiedzieć, że Cię molestowałem.
-Co?!
Harry, nie zrobię tego!
-Musisz
powiedzieć prawdę. Molestowałem Cię, wykorzystałem..
-Harry,
to nie prawda! Nie kłam! Nie możesz im tego powiedzieć, stracisz
możliwość wykonywania zawodu!
-Jesteś
dla mnie ważniejsza.
-Harry,
mam osiemnaście lat, nic mi nie mogą zrobić, rozumiesz? Mam prawo
decydowania.
-Nie
ważne, ile masz lat. Nigdy nie będzie możliwa więź pomiędzy
nauczycielem a uczennicą. Jeśli powiesz im, że zrobiłaś to z
własnej woli, będą Cię ciągnąć po komisariatach i gabinetach
psychologów, tylko dlatego, żeby sprawdzić czy byłaś poczytalna.
-Harry,
to się nie stało raz!
-Dominika,
proszę Cię..
-Nie,
Harry! Zrozum wreszcie do cholery, że sama tego chciałam! A jeśli
skłamiesz, że mnie wykorzystywałeś to stracisz możliwość pracy
w szkole, rozumiesz?! Wsadzą Cię do więzienia! Do cholery, Styles,
ogarnij się!
-Dominika,
wykorzystałem Cię, rozumiesz?! Nie interesuje mnie związek z jakąś
nastką! Potrzebna mi byłaś tylko dlatego, że moja narzeczona jest
w Nowym Jorku! NIE KOCHAM CIĘ! I nigdy nie kochałem.
W moich
oczach zalśniły łzy. Zamachnęłam się i uderzyłam go pięścią
w policzek. Pobiegłam do domu, mimo że przez łzy niewiele
widziałam. Oszukał mnie. Chciał się tylko zabawić. Mam to
gdzieś, czy pójdzie siedzieć, czy nie. Ale nie złożę falszywych
oskarżeń. Nie jestem kłamcą.
~*~
-Zaczekam
w samochodzie- przytaknęłam i poszłam do kasy. Wyciągnęłam
zakupy na taśmę i zaczęłam szukać portfela w torebce. Podeszłam
do sprzedawcy i po usłyszeniu kwoty, zapłaciłam. Wzięłam torbę
z zakupami i ruszyłam do wyjścia. W międzyczasie czytałam
wiadomość od przyjaciółki z liceum. Planują urządzić spotkanie
klasowe. Hm. Mogłoby być ciekawie. Zajęłam się odpisywaniem,
kiedy na kogoś wpadłam. Upadłam na tyłek i syknęłam. Świetnie,
złamałam paznokieć. Mężczyzna podał mi rękę i pomógł mi
wstać. Gdy się z nim zrównałam, spojrzałam na jego twarz.
Reklamówka wypadła mi z ręki. Zakryłam usta dłonią.
-ZAYN!-krzyknęłam rozradowana i rzuciłam się Mulatowi na
szyję.-Stary, nie widziałam Cię od liceum!
-Ja Ciebie też, stara! Ale się zmieniłaś. Normalnie, ale laska!
Nie poznałem Cię.
-Za to Ty nic się nie zmieniłeś. Flirciarz, przystojny i ciemny,
nie tylko z wyglądu- zaśmiałam się, kiedy szturchnął mnie lekko
w bok. Schylił się i podniósł moje zakupy- Dziękuję.
-Kłaniam się- jak powiedział, tak zrobił. Zaczęliśmy się
śmiać- Idziesz na to spotkanie?
-Pewnie się wybierzemy z Lou.
-Jesteście razem?
-Uh.. Nie. Wspólnie wynajmujemy mieszkanie, ale nie jesteśmy parą.
-Dlaczego? W liceum tak świetnie się dogadywaliście!
-Tak, ale później się zepsuło, przez..
-Harry'ego.
-Tak-przytaknęłam- Byłam dla niego tylko zabawką, wiesz? Boli
mnie to do dzisiaj i już nie ufam facetom.
-Cóż, powinnaś spróbować. Miejmy nadzieję, że Stylesa więcej
nie spotkamy.
-Oby.
Potem poszliśmy do samochodu. Podwieźliśmy Zayna i pojechaliśmy
do domu.
Sobota. Spotkanie. Starbuck's.
Eleanor
powitała nas długim przytulasem i całusem w policzek. Była cała
nasza klasa licealna. Uśmiechnęłam się na widok przyjaciół.
Szybko wkręciliśmy się w rozmowę. W pewnym momencie mignęła mi
znajoma sylwetka przed oczami. Jednak więcej nie zobaczyłam tej
osoby. I nie mam pojęcia, kto to był, ale wiem, że go znałam.
Kilka dni później poszłam z Zaynem do kina. Cały dzień
towarzyszyło mi dziwne uczucie, że ktoś nas obserwuje, że stanie
się coś złego, albo chociaż dziwnego.
Nie myliłam się.
W
kolejce po napoje śmialiśmy się z Zaynem z tego, jak mu dałam
kiedyś kosza, stwierdzając, że jestem dla niego za mądra. Chociaż
wcale mądra nie byłam. Gdy nadeszła nasza kolej, o mało nie
zemdlałam, słysząc ten
głos. Przeniosłam wzrok z telefonu na mężczyznę
stojącego za ladą.
-Harry- powiedziałam szeptem. Chłopak spojrzał na mnie, a oczy mu
się powiększyły.
-Dominika-zamknął na chwilę oczy, po czym je otworzył-Jim!-zawołał
jakiegoś chłopaka i przeskoczył ladę, łapiąc mnie za rękę.
Odwróciłam się, mówiąc bezgłośnie do Zayna, żeby się nie
martwił-Musimy pogadać.
-Chyba nie mamy o czym.
-Słuchaj, chciałbym Ci podziękować za to, że nie oskarżyłaś
mnie, mimo że o to prosiłem. Jesteś wspaniała, a to co Ci wtedy
powiedziałem, było jednym wielkim kłamstwem.. A Ty mi tak po
prostu uwierzyłaś.
-Co?
-Opowiedziałem Ci całą moją historię, mówiłem, że Cię
kocham, że gdy tylko skończysz liceum to się pobierzemy. Nie
kłamałem, ale Ty nie chciałaś wierzyć. Ale kiedy powiedziałem,
że mam narzeczoną i że nigdy Cię nie kochałem, a Ty tak po
prostu mi uwierzyłaś, moje serce pękło. Jesteś dla mnie
najważniejsza. I mimo że wiem, że nie mam teraz u Ciebie
najmniejszych szns, bo spotykasz się z kimś, to proszę o
wybaczenie. Kocham Cię, zawsze kochałem i zawsze będę kochać. I
mam ochotę zabić tego dupka, bo ma Ciebie, a Ty powinnaś być
moja, ale kocham Cię, więc chcę, żebyś była szczęśliwa.
Proszę jednak, może to wiele, ale wybacz mi. Wiem, że to strasznie
du...-uśmiechnął się, kiedy moje usta spotkały się z jego.
Objął mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie- A co z
nim?-wskazał ruchem głowy, gdy się od niego odsunęłam.
-Nie jesteśmy razem. On jest zaręczony z Pezz. Harry, obiecaj, że
nigdy więcej mnie nie okłamiesz.
-Okej. A Ty mi obiecaj, że wrócisz do naturalnego koloru, błagam.
Zaśmiałam się głośno.
-Okej.
/Hi!
Lub, jak ja wolę Vanessa <3